sobota, 1 sierpnia 2015

10. Clash

 Miej ciastko i zjedz ciasto 


Kenneth zadzwonił do drzwi ich rodzinnego domu na Racine Avenue. Po tym jak wrócił z pracy, od razu położył się do łóżka. W Cafe Break wyglądem przypomiał zombie, co zauważyła nawet Ginger, od razu przypisując mu nocne zabawy. Johnson zachowawczo milczał, ale lekki uśmiech cały czas błąkał się na jego twarzy. Myślał o Dereku, o tym jak wczoraj się zapomniał i jak łatwo to poszło. Z jednej strony czuł straszną obojętność, a drugiej – miał sobie to za złe. Wiedział, że dopiero po rozmowie z Emmą coś mu się rozjaśni w głowie. Obierze jedno stanowisko, do którego zachęci go siostra. W takich sytuacjach lubił polegać na jej zdaniu.
Drzwi otworzyła mu Margaret i od razu sposępniała na jego widok.
– Hej – przywitał się z nią oschle, samemu nie siląc się na uśmiech.
– Nie myślałam, że przyjdziesz – powiedziała, nie przepuszczając go od razu przez próg. Zmrużyła oczy, pod którymi miała mocne cienie od niewyspania. Nic dziwnego, pomyślał Kenneth. Mając taką gromadkę bachorów pod dachem, nikt nie byłby w stanie się wyspać. – Na kolację? – zapytała, wreszcie odsuwając się od progu, żeby mógł wejść do środka. Zapewne gdyby tylko miała taką możliwość, zamknęłaby mu drzwi tuż przed nosem.
– Mogę zjeść – powiedział tylko dlatego, żeby zrobić jej na złość. Wiedział, że ojciec nigdy by mu tego nie odmówił, więc i Margaret musiała milczeć. Uśmiechnął się do niej lekko, nie mogąc powstrzymać wesołości, kiedy zobaczył jej niezadowoloną minę. – Jest ojciec i Emma?
– Są – mruknęła, przekręcając zamek w drzwiach. – Ojciec jest w salonie, twoja siostra – wyraźnie zaznaczyła – w swoim pokoju. – Popatrzyła na niego nieustępliwym wzrokiem, co jednak nie trwało zbyt długo, bo już po chwili usłyszeli płacz najmłodszego z jej dzieciaków – Alana. Od razu się odwróciła i poszła po chłopca, zostawiając Kennetha samego. Ten wszedł do salonu i zobaczył swojego ojca siedzącego na kanapie przed telewizorem. Jadł kolację, a obok niego siedział Brian, grając w jakąś grę na PSP.
– Hej – przywitał się Kenneth i obaj spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
– O, Kenneth – odezwał się ojciec, odkładając na chwilę widelec. – Dobrze, że w końcu przyszedłeś – powiedział, uśmiechając się do swojego syna oszczędnie. Nie był zbyt wylewną w uczuciach osobą, jednak Kenneth i Emma zawsze wiedzieli, że byli dla taty ważni. – Zjesz kolację?
– Mhm, chętnie. Makaron z serem? – zapytał, rozpoznając po zapachu. Margaret gotowała gorzej niż ich matka, ale dało się na szczęście zjeść. – Co słychać? – zagadnął kiedy usiadł obok ojca, każąc przesunąć się Brianowi. Sięgnął po jeden z talerzy, jakie stały na stole, zapewne przygotowane dla innych dzieciaków, niekoniecznie z myślą o Kennecie. Nałożył sobie trochę dania z misy.
– Dobrze, dostałem awans – poinformował i zerknął na swojego syna. – A u ciebie jak? Dajesz sobie radę?
– Mhm, jest w porządku. Praca w kawiarni jest czasami ciężka, ale wyrabiam. Może za niedługo pomyślę o czymś innym – dodał, wiedząc, że ojciec wielokrotnie przekonywał go, że powinien pracować na budowie, a nie w jakiejś kawiarni. W końcu to było niemęskie, jak twierdził, ale przecież skąd mógł wiedzieć, że Kenneth był trochę niemęski – w końcu był gejem.
– No to dobrze – powiedział i kiwnął głową. – Cieszę się, że potrafisz sobie sam poradzić – pochwalił go, co nie zdarzało się aż tak często, więc jego najstarszy syn aż na chwilę przestał jeść i wpatrzył się w ojca.
– D-dzięki – powiedział niepewnie, zastanawiając się, czy ojciec jeszcze czegoś nie doda. Nie doczekał się jednak, tata wrócił do jedzenia, więc Kenneth zrobił to samo. Po chwili do pokoju weszła Emma, zajrzała jakby niepewnie do środka i uśmiechnęła się, widząc brata.
– No! Już myślałam, że nie przyjdziesz!
Margaret kręciła się w kuchni, już kilka razy wołając bliźniaczki na kolację, ale one nie schodziły, więc w końcu sama musiała się po nie wybrać.
– Cześć. – Kenneth uśmiechnął się do siostry szeroko i odłożył już pustą miskę. Musiał przyznać, że się najadł, wziął nawet trochę więcej niż powinien. W końcu nieczęsto przychodził tutaj na kolacje, niech Margaret się martwi, co będą jadły jej dzieciaki. Ojciec jak zwykle był obojętny na takie rzeczy, w niczym nie widząc problemu. On też dużo jadł, więc jeżeli już, to nie starszy tylko dla Margaret.
– Chodź do góry – rzuciła Emma, która nawet nie miała ochoty na kolację. Nie lubiła kuchni swojej macochy, ostentacyjnie więc nie jadła nic, co kobieta ugotowała. Ruszyli razem schodami do jej pokoju, w którym jak zwykle panował porządek, Emma lubiła sprzątać. – Co tam? – zagadała. – Chciałeś obmówić jutrzejsze piwo, czy stało się coś, że w tempie ekspresowym chciałeś się spotkać? – Miała za dwa dni urodziny, jak co roku, nie organizowali żadnego wielkiego przyjęcia, spędzali ze sobą jeden wieczór, z piwem, masą żarcia no i oczywiście prezentem. Kenneth kupił jej już to, co sobie kiedyś wybrała w centrum handlowym, teraz ubrania tylko czekały na wręczenie ich siostrze.
– No... chciałem pogadać – mruknął starszy Johnson i usiadł na zaścielonym łóżku. Zerknął krótko na ekran laptopa, Emma słuchała właśnie swojego ulubionego R&B, ale nie miał zamiaru jej tego wyłączać. Jakoś wytrzyma. – Co słychać? Jak minął weekend?
– Spoko, widziałam się z Alex – pochwaliła się, zapominając najwidoczniej, jak bardzo jej brat nie lubił tej dziewczyny. – Ale nic szczególnego się nie działo – dodała, wzruszając ramionami. – A jak u ciebie?
– Widziałem się z Eliotem – wyznał Johnson i uśmiechnął się tak, jak uśmiechał się zakłopotany nastolatek, który właśnie przeżył swój pierwszy raz i mógł się tym pochwalić. – I trochę się działo.
Emma uniosła brwi i zagwizdała, już wiedziała, co jej brat zaraz powie. Zbyt dobrze go znała. Dobrze, że w końcu sobie kogoś znalazł, pomyślała wesoło, wreszcie będzie mogła pożegnać tego buca, Dereka.
– No i? Opowiadaj!
– No... pocałował mnie. Pierwszy, a później poszliśmy do niego. Wyobrażasz sobie, że jeszcze nie spał z facetem? – Kenneth pokręcił z niedowierzaniem głową. – Ale tylko sobie obciągaliśmy. Na razie. I tak zdradziłem Dereka – poinformował ją, jakby siostra mogła mieć co do tego jakieś wątpliwości.
Emma uniosła brew, trawiąc zdobyte informacje. Kenneth naprawdę musiał być zauroczony tym chłopakiem, skoro zrobił coś takiego.
– I myślisz, że Derek cię nie zdradza?
– Nie wiem, nigdy go o to nie podejrzewałem – stwierdził, dając jej do zrozumienia, że to zawsze Emma insynuowała coś takiego. Westchnął ciężko i oparł się o ścianę. – Myślisz, że co powinienem teraz zrobić?
– Nie wiem – sapnęła i wydęła wargi, ciężko było Kennethowi cokolwiek doradzić. Wpatrzyła się z zastanowieniem w swoje wyblakłe już plakaty US5, jakie zawieszała na ścianie za dzieciaka. – Może na razie nic nie rób? – zaproponowała.
– I jak Derek będzie chciał się spotkać, mam się zachowywać jakby nigdy nic? – Uniósł brwi, nie mogąc sobie tego wyobrazić. Przy Eliocie potrafił grać, że nie miał nikogo na poważnie, ale Derek w końcu znał go zbyt dobrze. To już nie było takie proste.
– No spróbuj udawać – powiedziała Emma. – Kenneth, ten Eliot może być dla ciebie tylko przygodą. Nie będziesz z nim – dodała wszechwiedzącym tonem, patrząc nieustępliwym wzrokiem na brata. – Nie lubię Dereka, ale wiem, że go potrzebujesz, nie jesteś typem niezwiązkowym. Pobaw się nim. – Wzruszyła ramionami, nie widząc w tym nic złego.
– On też się bawi. Jestem jego pierwszym facetem, zaraz sobie znajdzie nowego – wyjaśnił od razu, nie żywiąc względem niego żadnych większych zamiarów. Chciał go wziąć, to był jego własny, egoistyczny cel. O'Conner pewnie mógłby mieć podobne zamiary co do Kennetha. Nie łączyło ich nic, oprócz dobrego porozumienia i pozytywnej relacji. Przygryzł wargę, wpatrując się w podłogę.
– No i widzisz – powiedziała Emma, wzruszając ramionami. – Sam pamiętasz, jak wyglądały twoje początki... no a Derek... Kenneth, on ci nic z siebie nie daje. Spotykacie się raz na tydzień, czasem rzadziej – prychnęła i wstała nagle, zła na kochanka brata, że ten go tak ozięble traktował. – Masz swoje potrzeby, jesteś facetem.
– Lepiej wiesz o moich potrzebach od niego – zaśmiał się nagle Kenneth i westchnął ciężko. – Nawet jak on mnie oszukuje, ja mam być taki sam? Myślałem, że będę miał większe wyrzuty sumienia – przyznał w końcu szczerze.
Emma uniosła brew, patrząc na brata chwilę w milczeniu.
– W końcu i tak z nim zerwiesz – powiedziała, w ogóle nie widząc problemu. – To już tylko kwestia czasu. Najważniejsze, że się odważyłeś i wreszcie spojrzałeś na kogoś innego.
– Wiedziałem, że tak zareagujesz – mruknął, nie wiedząc, czy powinien być na nią zły, czy przyznać jej rację.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, zawsze lubił ten pokój, jego był trochę większy, ale musiał dzielić go z Brianem, co nigdy mu się nie podobało. Wiedział jednak, że wyprowadzi się szybciej od siostry się, dlatego nie próbował się zamienić. Pokój Emmy był bardzo przytulny, zawsze wysprzątany i zadbany – świetnie odwzorowywał jej charakter.
Dziewczyna zaśmiała się i usiadła znowu obok brata, wyciągnęła dłoń, po czym poczochrała krótkie włosy brata.
– Przyjedź do mnie jutro, to ci w końcu zrobię porządek z tą fryzurą – rzuciła.
– Nie podoba ci się? Zapuszczam, żeby mieć afro – zaśmiał się Kenneth i przeczesał ręką włosy. Rzeczywiście musiał je ściąć. Wyglądał dużo starzej przez nie, wystarczyła mu już broda. – A ty co byś zrobiła z Alex, jakbyś była no moim miejscu?
Emma uśmiechnęła się znacząco.
– Naprawdę chcesz wiedzieć, co bym z nią robiła? – zapytała i roześmiała się figlarnie.
– Ja pieprzę, nie! – Kenneth aż jęknął z obrzydzeniem. Nigdy nie podobał mu się seks z kobietą, a już wyobrażenie seksu z dwoma kobietami wywoływał u niego żołądkowy dyskomfort. Nie chciał myśleć o swojej siostrze w tych kategoriach. – Chodziło mi o Dereka. Jakby Alex cię tak traktowała, a ty poznałabyś jakąś inną, normalną laskę?
– Kocham Alex – ucięła, nie potrafiąc przełożyć sytuacji, w jakiej znalazł się Kenneth na siebie. – To dwie różne sprawy. Ty tak za Derekiem nie jesteś – zauważyła.
– Też go kocham! – zaprotestował od razu Kenneth, zdając sobie sprawę, że wciąż coś do niego czuł, była to miłość, ale... miał wrażenie, że wypaliło się już z niej pożądanie. Podczas seksu z Eliotem czuł się zupełnie inaczej.
– Kenneth, zacznij w końcu żyć – powiedziała Emma i wzruszyła ramionami. – Cały się napaliłeś na tego dzieciaka, Derek cię nie potrafi zaspokoić – mruknęła. – Spróbuj z tym facetem, jak nie wyjdzie, zawsze masz jeszcze swojego faceta i całą masę kolesi w klubie.
– Derek nie jest taki zły, żeby był nagrodą pocieszenia, ja pierdolę! – zaklął, nie wytrzymując. Emma traktowała Goldnera jak zabawkę i przez nią on sam zaczął go za taką uważać. – Zadzwonię dzisiaj do niego i mu to powiem. Albo pojadę do niego. Niech sam z tym coś zrobi – zadecydował, chociaż nie wiedział, czy znajdzie w sobie tyle odwagi, żeby to zrobić.
– I po co? – prychnął. – To jego wina, że sobie kogoś znalazłeś – sapnęła i przewróciła oczami. – A jak tak mu powiesz, wyjdzie, że to ty zawiniłeś. – Popatrzyła na brata z uporem. – Chciałeś mojej rady, to ją masz.
Kenneth wydął wargi, niezadowolony, nie wiedząc już, co powinien jej powiedzieć. Ta sytuacja była chora, a on musiał w końcu coś zdecydować. Gubił się w swoich kłamstwach i miał dość tchórzostwa. Chciał być z Derekiem, a jednocześnie spać z Eliotem, to nienormalne.
– Chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko – zauważyła Emma. – Zrób tak, jak ci mówię.
– Żebym miał ciasto i zjadł ciastko? – zapytał Kenneth, wstając. Przeszedł do biurka i oparł się o nie.
– Dokładnie – kiwnęła głową, a jej brat sapnął ciężko, czując, że pewnie ostatecznie pójdzie za jej radą.
– Oddaję ci swoje sumienie – rzucił, kręcąc głową. – Spotykam się z Eliotem w sobotę. Mam go nauczyć kilku ciekawych rzeczy – dodał, może niepotrzebnie, ale nie mógł się powstrzymać, żeby się z nią tym nie podzielić.
– Ciekawych? – Parsknęła śmiechem, mając na myśli tylko jedno. Kenneth już wiedział, że jego siostra bywała bardzo zboczona. – Wtajemniczanie gąsek jest chyba ciekawą rzeczą, hm? – Poruszyła jednoznacznie brwiami.
– Gąski, to chyba ty wyrywasz. Ja mam gąsiory – zaśmiał się Johnson, jakoś mimowolnie przypominając sobie niewielkiego penisa Eliota.
– I koguty – rzuciła wesoło. – Idziemy na dół powkurzać Margaret? – zapytała, na co jej brat tylko parsknął śmiechem. Denerwowanie macochy było ich ulubionym zajęciem, więc od razu na to przystał.

***

Eliot nie odzywał się do Kennetha na następny dzień po ich seksie. Sam Johnson też nie kwapił się, żeby napisać do chłopaka, więc wtorek minął im na wspominaniu poniedziałkowego wieczoru. Obaj jednak czuli, że teraz powinni dać sobie trochę przestrzeni, więc dopiero po południu, jak O'Conner kończył zajęcia, dostał wiadomość od baristy. Ku jego zdziwieniu Johnson wysłał mu zdjęcie fondantu, ciastka lawy, z którego wypływała czekolada. Było pięknie przyozdobione i przekrojone w pół, tak że Eliot mógł zobaczyć jego wnętrze.
„Czekolada najlepsza” – głosił podpis.
Gdy O'Conner tak patrzył na to zdjęcie, momentalnie robił się głodny. Aż jęknął sfrustrowany, wiercąc się na krześle w auli wykładowej. Nie miał pod ręką niczego słodkiego, czym mógłby się na chwilę zadowolić!
„Jesteś straszny. Jestem głodny i mam cholerną ochotę na czekoladę” – odpisał mu, wiedząc, że brzmi to dwuznacznie. Aż się uśmiechnął i wysłał.
„Bitą śmietanę już zjadłem” – otrzymał odpowiedź Kennetha, który siedział w kawiarni korzystał z przerwy.
– Widzę, że romans kwitnie – rzuciła rozbawiona Ginger, która nie była ślepa. Od jakiegoś czasu zauważyła, że jej kolega bardzo często z kimś SMSował i była skłonna uwierzyć w to, że jego obiektem zainteresowania był chłopak, który kiedyś go tutaj odwiedził. Johnson zerknął na przyjaciółkę krótko i zbył ją uśmiechem, nie chcąc zdradzać jej tego, co się właśnie w jego życiu działo. Nie musiała wiedzieć.
Gdy Eliot przeczytał wiadomość od Kennetha, aż się zaśmiał, nie mogąc tego powstrzymać. Na szczęście zajęcia się powoli kończyły, zaraz wstanie i kupi sobie batona, pomyślał. Czekoladowego.
„To dobrze, ja zaraz idę sobie kupić coś dużego. Koniecznie ciemnego” – odpisał mu i, ku jego zaskoczeniu, profesor puścił ich po kilku minutach, więc od razu udał się do automatu. Kiedy już miał wybierać batona, dopadł go Teddy.
– Stary, idziesz z nami do kawiarni? – zapytał, uwieszając mu się na ramieniu.
– Ta, zaraz – rzucił, wybierając największe ciasto w czekoladowej polewie, jakie znajdowało się w maszynie. Aż się do siebie uśmiechnął. – A gdzie Dakota, widziałeś ją?
– Nie, nie będzie siedziała w kawiarni? – Teddy zdziwił się, patrząc, jak automat wyrzuca baton na dno metalowej miski, z której O'Conner mógł go zabrać. Kiedy schylał się po kupioną przekąskę, w tłumie przechodniów mignęła mu jego dziewczyna, szybko zabrał kupioną rzecz i rzucił do Teddy'ego:
– Spotkamy się w kawiarni – rzucił, ruszając za Dakotą. – Hej! – krzyknął, na co jego partnerka się obróciła, w dłoniach trzymała telefon. – Co się nie odzywasz od rana?
Dakota spojrzała na niego zaskoczonym, niepodobnie do niej nieobecnym wzrokiem. Musiał wyrwać ją ze swoich myśli, skoro nawet się nie uśmiechnęła, kiedy go zobaczyła.
– Hej, nie miałam jakoś czasu. Miałam ciężkie zajęcia – wytłumaczyła i zerknęła na ekran komórki, pisząc coś szybko na klawiaturze. – A jak tam u ciebie? – zapytała, ale nie wydawała się zbytnio zainteresowana.
– No spoko – odpowiedział i wsunął ręce do kieszeni. – Jakoś przeżyłem dzisiejsze wykłady. Spadasz z nami do kawiarni? – zapytał.
– Nie, już lecę do domu – rzucił, a ona nagle przyspieszyła kroku. – To do jutra?
Eliot zmarszczył brwi, dawno już Dakota go tak nie ignorowała, ale może miała te swoje kobiece dni, pomyślał i wzruszył ramionami.
– No dobra, do jutra – rzucił, a dziewczyna nagle pochyliła się do niego, by pocałować go niedbale w policzek. Szybko ruszyła w swoją stronę, w ogóle się już nim nie przejmując. Eliot zresztą też długo nie zastanawiał się nad jej zachowaniem. Teraz kiedy już poznał, jak to było być z facetem, jakoś nie spieszyło mu się do łóżka z Dakotą.

18 komentarzy:

  1. Cud, miód ;) chociaż jakiś krótki wydaje się ten rozdział.. ale wybaczam! I czekam na więcej :p
    N.

    OdpowiedzUsuń
  2. Luźny rozdział na sobotni wieczór^^ ogolnie bym smęciła, że za krótko, malo akcji ale dodajecie regualrnie czasami co 2/3 dni więc naprawdę nie wypada mi tego robić :)

    Czekam bo wierze ze akcja sie zacznie rozkręcać tak samo jak ich uczucia :D

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę ze to że krótki to się nie wydaje tylko jest, ale fajny:-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba Kenneth nie zbyt przepada za macochę za to jego ojciec ma na to wywalone ;p Nie podoba mi się ,że Kenneth chce się bawić tak z Eliotem nie wiem jakie nastawienie ma na to wszystko Eliot ale jeżeli Ken liczy tylko na niezobowiązujący sex to może być problem. Nasz Eliot będzie cierpiał.
    Zobaczymy co będzie się działo w sobotę u nich może się więcej wyjaśni.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny no i oczywiście na premierę nowego opowiadania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy z jakiegos źródła powiedziałaś się, że rozdziały będą tylko w soboty?

      Usuń
    2. *dowiedziałas

      Usuń
    3. Nie ma takich źródeł. ;) Różnie dodajemy rozdziały.

      Usuń
    4. I Katharinie chodziło pewnie o imprezę w Clashu, która ma być właśnie w sobotę ;)

      Usuń
    5. Fakt...nie zorientowałam się :D

      Usuń
  5. A ja jestem ciekawa co zrobi Derek jak sobie uświadomi, że mu facet wysmykuje się z rąk i lada moment wygodny układ "seks kumpla" może mu się posypać :) Ciekawi mnie czy zacznie zabiegać o Kennetha, czy sobie uświadomi, że przez swoją powściągliwość, tkwienie w swoim małym świecie i brak chęci na zacieśnienie "związku" traci swojego faceta. Noooo i jeszcze ciekawi mnie czy czy uświadomi sobie co stracił... aaaa no i najważniejsze czy akcja sie skomplikuje przez Dereka, który będzie chciał odzyskać swojego faceta i będzie próbował się zmienić i postarać się dać coś od siebie tak aby było więcej uczuć
    No i ciekawi mnie również reakcja Eliota na to że Dakota puści go kantem - bo coś tak czuję :P
    noooo i oczywiście jak to wszystko wpłynie na relację między Eliotem a Kennethem. Czy to tylko zwyczajna chwilowa fascynacja czy też taka aż po grób :D

    tak więc dodawajcie szybciutko kolejną część bo jajko zniosę :P

    pozdrawiam
    Lalalulu;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział :) Nie mogę się doczekać następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wszystko pięknie, tylko brakuje mi ich razem...cierpliwosc to ponoc wielka cnota, chyba mi jej brakuje xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieje, że w następnym rozdziale bedzie więcej momentów kiedy będą razem

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieje, że niedługo bedzie rozdział :c tęsknie za nimi

    OdpowiedzUsuń
  10. Czemu tak krótko? :> ja chcę więcej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy nowy rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziewczyny co wy dla nas szykujecie? Nie mogę juz się doczekać.
    ~Nadi

    OdpowiedzUsuń