Miej ciastko i zjedz ciasto
Kenneth zadzwonił do drzwi ich rodzinnego domu na Racine Avenue. Po
tym jak wrócił z pracy, od razu położył się do łóżka. W Cafe
Break wyglądem przypomiał zombie, co zauważyła nawet Ginger, od
razu przypisując mu nocne zabawy. Johnson zachowawczo milczał, ale
lekki uśmiech cały czas błąkał się na jego twarzy. Myślał o
Dereku, o tym jak wczoraj się zapomniał i jak łatwo to poszło. Z
jednej strony czuł straszną obojętność, a drugiej – miał
sobie to za złe. Wiedział, że dopiero po rozmowie z Emmą coś mu
się rozjaśni w głowie. Obierze jedno stanowisko, do którego
zachęci go siostra. W takich sytuacjach lubił polegać na jej
zdaniu.
– Hej – przywitał się z nią oschle, samemu nie siląc się na
uśmiech.
– Nie myślałam, że przyjdziesz – powiedziała, nie
przepuszczając go od razu przez próg. Zmrużyła oczy, pod którymi
miała mocne cienie od niewyspania. Nic dziwnego, pomyślał Kenneth.
Mając taką gromadkę bachorów pod dachem, nikt nie byłby w stanie
się wyspać. – Na kolację? – zapytała, wreszcie odsuwając się
od progu, żeby mógł wejść do środka. Zapewne gdyby tylko miała
taką możliwość, zamknęłaby mu drzwi tuż przed nosem.
– Mogę zjeść – powiedział tylko dlatego, żeby zrobić jej
na złość. Wiedział, że ojciec nigdy by mu tego nie odmówił,
więc i Margaret musiała milczeć. Uśmiechnął się do niej lekko,
nie mogąc powstrzymać wesołości, kiedy zobaczył jej
niezadowoloną minę. – Jest ojciec i Emma?
– Są – mruknęła, przekręcając zamek w drzwiach. – Ojciec
jest w salonie, twoja siostra – wyraźnie zaznaczyła – w swoim
pokoju. – Popatrzyła na niego nieustępliwym wzrokiem, co jednak
nie trwało zbyt długo, bo już po chwili usłyszeli płacz
najmłodszego z jej dzieciaków – Alana. Od razu się odwróciła i
poszła po chłopca, zostawiając Kennetha samego. Ten wszedł do
salonu i zobaczył swojego ojca siedzącego na kanapie przed
telewizorem. Jadł kolację, a obok niego siedział Brian, grając w
jakąś grę na PSP.
– Hej – przywitał się Kenneth i obaj spojrzeli na niego ze
zdziwieniem.
– O, Kenneth – odezwał się ojciec, odkładając na chwilę
widelec. – Dobrze, że w końcu przyszedłeś – powiedział,
uśmiechając się do swojego syna oszczędnie. Nie był zbyt wylewną
w uczuciach osobą, jednak Kenneth i Emma zawsze wiedzieli, że byli
dla taty ważni. – Zjesz kolację?
– Mhm, chętnie. Makaron z serem? – zapytał, rozpoznając po
zapachu. Margaret gotowała gorzej niż ich matka, ale dało się na
szczęście zjeść. – Co słychać? – zagadnął kiedy usiadł
obok ojca, każąc przesunąć się Brianowi. Sięgnął po jeden z
talerzy, jakie stały na stole, zapewne przygotowane dla innych
dzieciaków, niekoniecznie z myślą o Kennecie. Nałożył sobie
trochę dania z misy.
– Dobrze, dostałem awans – poinformował i zerknął na swojego
syna. – A u ciebie jak? Dajesz sobie radę?
– Mhm, jest w porządku. Praca w kawiarni jest czasami ciężka,
ale wyrabiam. Może za niedługo pomyślę o czymś innym – dodał,
wiedząc, że ojciec wielokrotnie przekonywał go, że powinien
pracować na budowie, a nie w jakiejś kawiarni. W końcu to było
niemęskie, jak twierdził, ale przecież skąd mógł wiedzieć, że
Kenneth był trochę niemęski – w końcu był gejem.
– No to dobrze – powiedział i kiwnął głową. – Cieszę
się, że potrafisz sobie sam poradzić – pochwalił go, co nie
zdarzało się aż tak często, więc jego najstarszy syn aż na
chwilę przestał jeść i wpatrzył się w ojca.
– D-dzięki – powiedział niepewnie, zastanawiając się, czy
ojciec jeszcze czegoś nie doda. Nie doczekał się jednak, tata
wrócił do jedzenia, więc Kenneth zrobił to samo. Po chwili do
pokoju weszła Emma, zajrzała jakby niepewnie do środka i
uśmiechnęła się, widząc brata.
– No! Już myślałam, że nie przyjdziesz!
Margaret kręciła się w kuchni, już kilka razy wołając
bliźniaczki na kolację, ale one nie schodziły, więc w końcu sama
musiała się po nie wybrać.
– Cześć. – Kenneth uśmiechnął się do siostry szeroko i
odłożył już pustą miskę. Musiał przyznać, że się najadł,
wziął nawet trochę więcej niż powinien. W końcu nieczęsto
przychodził tutaj na kolacje, niech Margaret się martwi, co będą
jadły jej dzieciaki. Ojciec jak zwykle był obojętny na takie
rzeczy, w niczym nie widząc problemu. On też dużo jadł, więc
jeżeli już, to nie starszy tylko dla Margaret.
– Chodź do góry – rzuciła Emma, która nawet nie miała
ochoty na kolację. Nie lubiła kuchni swojej macochy, ostentacyjnie
więc nie jadła nic, co kobieta ugotowała. Ruszyli razem schodami
do jej pokoju, w którym jak zwykle panował porządek, Emma lubiła
sprzątać. – Co tam? – zagadała. – Chciałeś obmówić
jutrzejsze piwo, czy stało się coś, że w tempie ekspresowym
chciałeś się spotkać? – Miała za dwa dni urodziny, jak co
roku, nie organizowali żadnego wielkiego przyjęcia, spędzali ze
sobą jeden wieczór, z piwem, masą żarcia no i oczywiście
prezentem. Kenneth kupił jej już to, co sobie kiedyś wybrała w
centrum handlowym, teraz ubrania tylko czekały na wręczenie ich
siostrze.
– No... chciałem pogadać – mruknął starszy Johnson i usiadł
na zaścielonym łóżku. Zerknął krótko na ekran laptopa, Emma
słuchała właśnie swojego ulubionego R&B, ale nie miał
zamiaru jej tego wyłączać. Jakoś wytrzyma. – Co słychać? Jak
minął weekend?
– Spoko, widziałam się z Alex – pochwaliła się, zapominając
najwidoczniej, jak bardzo jej brat nie lubił tej dziewczyny. – Ale
nic szczególnego się nie działo – dodała, wzruszając
ramionami. – A jak u ciebie?
– Widziałem się z Eliotem – wyznał Johnson i uśmiechnął
się tak, jak uśmiechał się zakłopotany nastolatek, który
właśnie przeżył swój pierwszy raz i mógł się tym pochwalić.
– I trochę się działo.
Emma uniosła brwi i zagwizdała, już wiedziała, co jej brat zaraz
powie. Zbyt dobrze go znała. Dobrze, że w końcu sobie kogoś
znalazł, pomyślała wesoło, wreszcie będzie mogła pożegnać
tego buca, Dereka.
– No i? Opowiadaj!
– No... pocałował mnie. Pierwszy, a później poszliśmy do
niego. Wyobrażasz sobie, że jeszcze nie spał z facetem? –
Kenneth pokręcił z niedowierzaniem głową. – Ale tylko sobie
obciągaliśmy. Na razie. I tak zdradziłem Dereka – poinformował
ją, jakby siostra mogła mieć co do tego jakieś wątpliwości.
Emma uniosła brew, trawiąc zdobyte informacje. Kenneth naprawdę
musiał być zauroczony tym chłopakiem, skoro zrobił coś takiego.
– I myślisz, że Derek cię nie zdradza?
– Nie wiem, nigdy go o to nie podejrzewałem – stwierdził,
dając jej do zrozumienia, że to zawsze Emma insynuowała coś
takiego. Westchnął ciężko i oparł się o ścianę. – Myślisz,
że co powinienem teraz zrobić?
– Nie wiem – sapnęła i wydęła wargi, ciężko było
Kennethowi cokolwiek doradzić. Wpatrzyła się z zastanowieniem w
swoje wyblakłe już plakaty US5, jakie zawieszała na ścianie za
dzieciaka. – Może na razie nic nie rób? – zaproponowała.
– I jak Derek będzie chciał się spotkać, mam się zachowywać
jakby nigdy nic? – Uniósł brwi, nie mogąc sobie tego wyobrazić.
Przy Eliocie potrafił grać, że nie miał nikogo na poważnie, ale
Derek w końcu znał go zbyt dobrze. To już nie było takie proste.
– No spróbuj udawać – powiedziała Emma. – Kenneth, ten
Eliot może być dla ciebie tylko przygodą. Nie będziesz z nim –
dodała wszechwiedzącym tonem, patrząc nieustępliwym wzrokiem na
brata. – Nie lubię Dereka, ale wiem, że go potrzebujesz, nie
jesteś typem niezwiązkowym. Pobaw się nim. – Wzruszyła
ramionami, nie widząc w tym nic złego.
– On też się bawi. Jestem jego pierwszym facetem, zaraz sobie
znajdzie nowego – wyjaśnił od razu, nie żywiąc względem niego
żadnych większych zamiarów. Chciał go wziąć, to był jego
własny, egoistyczny cel. O'Conner pewnie mógłby mieć podobne
zamiary co do Kennetha. Nie łączyło ich nic, oprócz dobrego
porozumienia i pozytywnej relacji. Przygryzł wargę, wpatrując się
w podłogę.
– No i widzisz – powiedziała Emma, wzruszając ramionami. –
Sam pamiętasz, jak wyglądały twoje początki... no a Derek...
Kenneth, on ci nic z siebie nie daje. Spotykacie się raz na tydzień,
czasem rzadziej – prychnęła i wstała nagle, zła na kochanka
brata, że ten go tak ozięble traktował. – Masz swoje potrzeby,
jesteś facetem.
– Lepiej wiesz o moich potrzebach od niego – zaśmiał się
nagle Kenneth i westchnął ciężko. – Nawet jak on mnie oszukuje,
ja mam być taki sam? Myślałem, że będę miał większe wyrzuty
sumienia – przyznał w końcu szczerze.
Emma uniosła brew, patrząc na brata chwilę w milczeniu.
– W końcu i tak z nim zerwiesz – powiedziała, w ogóle nie
widząc problemu. – To już tylko kwestia czasu. Najważniejsze, że
się odważyłeś i wreszcie spojrzałeś na kogoś innego.
– Wiedziałem, że tak zareagujesz – mruknął, nie wiedząc,
czy powinien być na nią zły, czy przyznać jej rację.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, zawsze lubił ten pokój, jego był
trochę większy, ale musiał dzielić go z Brianem, co nigdy mu się
nie podobało. Wiedział jednak, że wyprowadzi się szybciej od
siostry się, dlatego nie próbował się zamienić. Pokój Emmy był
bardzo przytulny, zawsze wysprzątany i zadbany – świetnie
odwzorowywał jej charakter.
Dziewczyna zaśmiała się i usiadła znowu obok brata, wyciągnęła
dłoń, po czym poczochrała krótkie włosy brata.
– Przyjedź do mnie jutro, to ci w końcu zrobię porządek z tą
fryzurą – rzuciła.
– Nie podoba ci się? Zapuszczam, żeby mieć afro – zaśmiał
się Kenneth i przeczesał ręką włosy. Rzeczywiście musiał je
ściąć. Wyglądał dużo starzej przez nie, wystarczyła mu już
broda. – A ty co byś zrobiła z Alex, jakbyś była no moim
miejscu?
Emma uśmiechnęła się znacząco.
– Naprawdę chcesz wiedzieć, co bym z nią robiła? – zapytała
i roześmiała się figlarnie.
– Ja pieprzę, nie! – Kenneth aż jęknął z obrzydzeniem.
Nigdy nie podobał mu się seks z kobietą, a już wyobrażenie seksu
z dwoma kobietami wywoływał u niego żołądkowy dyskomfort. Nie
chciał myśleć o swojej siostrze w tych kategoriach. – Chodziło
mi o Dereka. Jakby Alex cię tak traktowała, a ty poznałabyś jakąś
inną, normalną laskę?
– Kocham Alex – ucięła, nie potrafiąc przełożyć sytuacji,
w jakiej znalazł się Kenneth na siebie. – To dwie różne sprawy.
Ty tak za Derekiem nie jesteś – zauważyła.
– Też go kocham! – zaprotestował od razu Kenneth, zdając
sobie sprawę, że wciąż coś do niego czuł, była to miłość,
ale... miał wrażenie, że wypaliło się już z niej pożądanie.
Podczas seksu z Eliotem czuł się zupełnie inaczej.
– Kenneth, zacznij w końcu żyć – powiedziała Emma i
wzruszyła ramionami. – Cały się napaliłeś na tego dzieciaka,
Derek cię nie potrafi zaspokoić – mruknęła. – Spróbuj z tym
facetem, jak nie wyjdzie, zawsze masz jeszcze swojego faceta i całą
masę kolesi w klubie.
– Derek nie jest taki zły, żeby był nagrodą pocieszenia, ja
pierdolę! – zaklął, nie wytrzymując. Emma traktowała Goldnera
jak zabawkę i przez nią on sam zaczął go za taką uważać. –
Zadzwonię dzisiaj do niego i mu to powiem. Albo pojadę do niego.
Niech sam z tym coś zrobi – zadecydował, chociaż nie wiedział,
czy znajdzie w sobie tyle odwagi, żeby to zrobić.
– I po co? – prychnął. – To jego wina, że sobie kogoś
znalazłeś – sapnęła i przewróciła oczami. – A jak tak mu
powiesz, wyjdzie, że to ty zawiniłeś. – Popatrzyła na brata z
uporem. – Chciałeś mojej rady, to ją masz.
Kenneth wydął wargi, niezadowolony, nie wiedząc już, co powinien
jej powiedzieć. Ta sytuacja była chora, a on musiał w końcu coś
zdecydować. Gubił się w swoich kłamstwach i miał dość
tchórzostwa. Chciał być z Derekiem, a jednocześnie spać z
Eliotem, to nienormalne.
– Chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko – zauważyła Emma. –
Zrób tak, jak ci mówię.
– Żebym miał ciasto i zjadł ciastko? – zapytał Kenneth,
wstając. Przeszedł do biurka i oparł się o nie.
– Dokładnie – kiwnęła głową, a jej brat sapnął ciężko,
czując, że pewnie ostatecznie pójdzie za jej radą.
– Oddaję ci swoje sumienie – rzucił, kręcąc głową. –
Spotykam się z Eliotem w sobotę. Mam go nauczyć kilku ciekawych
rzeczy – dodał, może niepotrzebnie, ale nie mógł się
powstrzymać, żeby się z nią tym nie podzielić.
– Ciekawych? – Parsknęła śmiechem, mając na myśli tylko
jedno. Kenneth już wiedział, że jego siostra bywała bardzo
zboczona. – Wtajemniczanie gąsek jest chyba ciekawą rzeczą,
hm? – Poruszyła jednoznacznie brwiami.
– Gąski, to chyba ty wyrywasz. Ja mam gąsiory – zaśmiał się
Johnson, jakoś mimowolnie przypominając sobie niewielkiego penisa
Eliota.
– I koguty – rzuciła wesoło. – Idziemy na dół powkurzać
Margaret? – zapytała, na co jej brat tylko parsknął śmiechem.
Denerwowanie macochy było ich ulubionym zajęciem, więc od razu na
to przystał.
***
Eliot nie odzywał się do Kennetha na następny dzień po ich
seksie. Sam Johnson też nie kwapił się, żeby napisać do
chłopaka, więc wtorek minął im na wspominaniu poniedziałkowego
wieczoru. Obaj jednak czuli, że teraz powinni dać sobie trochę
przestrzeni, więc dopiero po południu, jak O'Conner kończył
zajęcia, dostał wiadomość od baristy. Ku jego zdziwieniu Johnson
wysłał mu zdjęcie fondantu, ciastka lawy, z którego wypływała
czekolada. Było pięknie przyozdobione i przekrojone w pół, tak że
Eliot mógł zobaczyć jego wnętrze.
„Czekolada najlepsza” – głosił podpis.
Gdy O'Conner tak patrzył na to zdjęcie, momentalnie robił się
głodny. Aż jęknął sfrustrowany, wiercąc się na krześle w auli
wykładowej. Nie miał pod ręką niczego słodkiego, czym mógłby
się na chwilę zadowolić!
„Jesteś straszny. Jestem głodny i mam cholerną ochotę na
czekoladę” – odpisał mu, wiedząc, że brzmi to dwuznacznie. Aż
się uśmiechnął i wysłał.
„Bitą śmietanę już zjadłem” – otrzymał odpowiedź
Kennetha, który siedział w kawiarni korzystał z przerwy.
– Widzę, że romans kwitnie – rzuciła rozbawiona Ginger, która
nie była ślepa. Od jakiegoś czasu zauważyła, że jej kolega
bardzo często z kimś SMSował i była skłonna uwierzyć w to, że
jego obiektem zainteresowania był chłopak, który kiedyś go tutaj
odwiedził. Johnson zerknął na przyjaciółkę krótko i zbył ją
uśmiechem, nie chcąc zdradzać jej tego, co się właśnie w jego
życiu działo. Nie musiała wiedzieć.
Gdy Eliot przeczytał wiadomość od Kennetha, aż się zaśmiał,
nie mogąc tego powstrzymać. Na szczęście zajęcia się powoli
kończyły, zaraz wstanie i kupi sobie batona, pomyślał.
Czekoladowego.
„To dobrze, ja zaraz idę sobie kupić coś dużego. Koniecznie
ciemnego” – odpisał mu i, ku jego zaskoczeniu, profesor puścił
ich po kilku minutach, więc od razu udał się do automatu. Kiedy
już miał wybierać batona, dopadł go Teddy.
– Stary, idziesz z nami do kawiarni? – zapytał, uwieszając mu
się na ramieniu.
– Ta, zaraz – rzucił, wybierając największe ciasto w
czekoladowej polewie, jakie znajdowało się w maszynie. Aż się do
siebie uśmiechnął. – A gdzie Dakota, widziałeś ją?
– Nie, nie będzie siedziała w kawiarni? – Teddy zdziwił się,
patrząc, jak automat wyrzuca baton na dno metalowej miski, z której
O'Conner mógł go zabrać. Kiedy schylał się po kupioną
przekąskę, w tłumie przechodniów mignęła mu jego dziewczyna,
szybko zabrał kupioną rzecz i rzucił do Teddy'ego:
– Spotkamy się w kawiarni – rzucił, ruszając za Dakotą. –
Hej! – krzyknął, na co jego partnerka się obróciła, w dłoniach
trzymała telefon. – Co się nie odzywasz od rana?
Dakota spojrzała na niego zaskoczonym, niepodobnie do niej
nieobecnym wzrokiem. Musiał wyrwać ją ze swoich myśli, skoro
nawet się nie uśmiechnęła, kiedy go zobaczyła.
– Hej, nie miałam jakoś czasu. Miałam ciężkie zajęcia –
wytłumaczyła i zerknęła na ekran komórki, pisząc coś szybko na
klawiaturze. – A jak tam u ciebie? – zapytała, ale nie wydawała
się zbytnio zainteresowana.
– No spoko – odpowiedział i wsunął ręce do kieszeni. –
Jakoś przeżyłem dzisiejsze wykłady. Spadasz z nami do kawiarni? –
zapytał.
– Nie, już lecę do domu – rzucił, a ona nagle przyspieszyła
kroku. – To do jutra?
Eliot zmarszczył brwi, dawno już Dakota go tak nie ignorowała,
ale może miała te swoje kobiece dni, pomyślał i wzruszył
ramionami.
– No dobra, do jutra – rzucił, a dziewczyna nagle pochyliła
się do niego, by pocałować go niedbale w policzek. Szybko ruszyła
w swoją stronę, w ogóle się już nim nie przejmując. Eliot
zresztą też długo nie zastanawiał się nad jej zachowaniem. Teraz kiedy już poznał, jak to było być z facetem, jakoś nie spieszyło mu się do łóżka z Dakotą.
Cud, miód ;) chociaż jakiś krótki wydaje się ten rozdział.. ale wybaczam! I czekam na więcej :p
OdpowiedzUsuńN.
Luźny rozdział na sobotni wieczór^^ ogolnie bym smęciła, że za krótko, malo akcji ale dodajecie regualrnie czasami co 2/3 dni więc naprawdę nie wypada mi tego robić :)
OdpowiedzUsuńCzekam bo wierze ze akcja sie zacznie rozkręcać tak samo jak ich uczucia :D
Pozdrawiam
Myślę ze to że krótki to się nie wydaje tylko jest, ale fajny:-)
OdpowiedzUsuńChyba Kenneth nie zbyt przepada za macochę za to jego ojciec ma na to wywalone ;p Nie podoba mi się ,że Kenneth chce się bawić tak z Eliotem nie wiem jakie nastawienie ma na to wszystko Eliot ale jeżeli Ken liczy tylko na niezobowiązujący sex to może być problem. Nasz Eliot będzie cierpiał.
OdpowiedzUsuńZobaczymy co będzie się działo w sobotę u nich może się więcej wyjaśni.
Pozdrawiam i czekam na kolejny no i oczywiście na premierę nowego opowiadania :)
Czy z jakiegos źródła powiedziałaś się, że rozdziały będą tylko w soboty?
Usuń*dowiedziałas
UsuńNie ma takich źródeł. ;) Różnie dodajemy rozdziały.
UsuńI Katharinie chodziło pewnie o imprezę w Clashu, która ma być właśnie w sobotę ;)
UsuńFakt...nie zorientowałam się :D
UsuńA ja jestem ciekawa co zrobi Derek jak sobie uświadomi, że mu facet wysmykuje się z rąk i lada moment wygodny układ "seks kumpla" może mu się posypać :) Ciekawi mnie czy zacznie zabiegać o Kennetha, czy sobie uświadomi, że przez swoją powściągliwość, tkwienie w swoim małym świecie i brak chęci na zacieśnienie "związku" traci swojego faceta. Noooo i jeszcze ciekawi mnie czy czy uświadomi sobie co stracił... aaaa no i najważniejsze czy akcja sie skomplikuje przez Dereka, który będzie chciał odzyskać swojego faceta i będzie próbował się zmienić i postarać się dać coś od siebie tak aby było więcej uczuć
OdpowiedzUsuńNo i ciekawi mnie również reakcja Eliota na to że Dakota puści go kantem - bo coś tak czuję :P
noooo i oczywiście jak to wszystko wpłynie na relację między Eliotem a Kennethem. Czy to tylko zwyczajna chwilowa fascynacja czy też taka aż po grób :D
tak więc dodawajcie szybciutko kolejną część bo jajko zniosę :P
pozdrawiam
Lalalulu;)
Świetny rozdział :) Nie mogę się doczekać następnego :)
OdpowiedzUsuńWszystko pięknie, tylko brakuje mi ich razem...cierpliwosc to ponoc wielka cnota, chyba mi jej brakuje xD
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że w następnym rozdziale bedzie więcej momentów kiedy będą razem
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, że niedługo bedzie rozdział :c tęsknie za nimi
OdpowiedzUsuńCzemu tak krótko? :> ja chcę więcej!
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział? :(
OdpowiedzUsuńTrochę cierpliwości, na pewno będzie. :)
UsuńDziewczyny co wy dla nas szykujecie? Nie mogę juz się doczekać.
OdpowiedzUsuń~Nadi