Kawa nam stygnie
Kenneth przebudził się kilka godzin później i zmarszczył brwi,
czując nieprzyjemny chłód na ciele. Obrócił się na drugi bok,
szybko zdając sobie sprawę, że leżał cały odkryty. Skrzywił
się i uchylił powieki, żeby zobaczyć Eliota, który spał obok,
zawinięty w kołdrę. Wyglądał jak ludzkie burito i w
przeciwieństwie do Kennetha, było mu przyjemnie ciepło.
– Dupek – wychrypiał Johnson, ale nie tak głośno, żeby go
obudzić. Złapał za skraj kołdry i spróbował zabrać część
dla siebie, ale Eliot zamruczał w proteście przez sen i złapał
za nią mocniej. Johnson westchnął ciężko i pociągnął znowu,
ale Eliot jak na złość odwrócił się do niego plecami,
przyciskając ciałem kołdrę.
– O'Conner! – mruknął już głośniej, próbując zabrać
kołdrę. Udało mu się to wtedy, kiedy Eliot się przebudził i
został prawie całkiem odkryty, bo Kenneth zabrał przeciwległy
koniec, na którym kochanek nie leżał.