czwartek, 30 lipca 2015

poniedziałek, 27 lipca 2015

9.3 Clash

Dziękujemy za wszystkie komentarze :)

Streetball
Część 3.

 – I co teraz? – zapytał, czekając, aż to mężczyzna wykona ruch.
Kenneth od razu wszedł do mieszkania, którym nawet się nie zainteresował. Zamknął drzwi nogą, po czym przyciągnął Eliota do siebie i popchnął go na nie, przy okazji przekręcając zamek.
– Teraz zaprowadzisz mnie do łóżka. Rozbierzemy się i zobaczę, czy całe twoje ciało masz tak zajebiste jak brzuch – powiedział groźnym tonem, cały czas trzymając go za poły bluzy. Patrzył mu wyzywająco w oczy, czując rozpierające go gorąco.

sobota, 25 lipca 2015

9.2 Clash

Dziękujemy za wszystkie komentarze. Bardzo miło czytało się Wasze opinie na temat Clasha :)


Streetball
Część 2

Kenneth podniósł się szybko, zaalarmowany krzykiem O'Connera. Spojrzał na dłoń, którą Eliot trzymał w górze.
Co? – sapnął, kucając przy nim.
Coś z palcem – wydusił chłopak, krzywiąc się tak, jakby co najmniej miał zmiażdżone żebra i nie mógł oddychać. Johnson jednak nie skupił się na jego reakcji, a na małym palcu u dłoni, który faktycznie wydawał się być nieco krzywy i zaczerwieniony.

wtorek, 21 lipca 2015

9.1 Clash

 Nigdy nie popierałyśmy żebrania autorów o komentarze, ale musimy się w tej sprawie odezwać. Mamy naprawdę bardzo dużo wyświetleń, same aż jesteśmy w szoku, że kennliota odwiedza tyle osób, a jednak pod rozdziałami mamy po trzy, czasem dwa komentarze. Miło by nam było, gdybyście wyrazili swoją opinię i trochę podbudowali nas do dalszej pracy.



Streetball
Część 1. 

piątek, 17 lipca 2015

8. Clash

Komunikacja miejska i Eliot

Przez chwilę obserwował wyświetlacz, po czym w końcu wstał od stołu i uśmiechnął się do Eliota przepraszająco.
– Muszę odebrać, zaraz wracam, okej?
– Jasne – odpowiedział Eliot, trochę zdziwiony i zły, czego jednak nie pokazał. Kenneth ruszył do wyjścia z restauracji. Kurtkę zostawił na krześle, kiedy więc stanął na zewnątrz, objął się ramionami, w końcu był sam środek kwietnia, a wieczorami robiło się jeszcze chłodniej. Odebrał telefon, czując dziwną gulę w gardle, miał wrażenie, jakby siedząc tu, z Eliotem, robił coś złego. Ale to przecież było zwykłe spotkanie, nie mieli w planach iść po nim do łóżka.
– Gdzie jesteś? Mogę do ciebie wpaść? – odezwał się Derek, który chyba jeszcze nigdy wcześniej nie nagabywał go tak jak teraz. Dzisiaj to już był jego drugi telefon.
– Nie, nie ma mnie teraz w mieszkaniu – powiedział Kenneth powoli, wpatrując się w ulicę. Ruch był umiarkowany, ale cały czas przejeżdżały jakieś samochody. – Coś się stało?

środa, 15 lipca 2015

7. Clash

Pasta D'Arte


Pasta D'Arte, restauracja, do której zaprosił go Eliot, znajdowała się w Forest Glen i serwowała chyba najlepsze włoskie jedzenie w całym Chicago. Niestety Kenneth nie miał do niej zbyt wygodnego dojazdu – nie dość, że musiał dwukrotnie się przesiadać, to jeszcze w autobusach spędził dobre półtorej godziny. Na szczęście pogoda dopisała – nie było ani za ciepło, ani za zimno, więc podróż minęła mu całkiem spokojnie.
Kiedy wysiadł z busa, poprawił poły kurtki i przejrzał się w witrynie sklepu, przed którym stanął. Uśmiechnął się lekko, stwierdzając, że wyglądał całkiem nieźle. Założył na siebie jedne z lepszych ubrań w swojej szafie – luźne dżinsy od Lee, które kupił kiedyś na wyprzedaży i wojskową kurtkę z Topmana. Dostał ją prezencie od Emmy trzy lata temu i dopiero w tej wiosny się do niej przekonał. Wcześniej wydawało mu się, że nigdy by po nią nie sięgnął, ale ostatnio przyłapał się na coraz częstszym noszeniu tej katany. Pod nią założył czarny top z dekoltem w serek, odsłaniający kawałek torsu, wyglądał w nim naprawdę bardzo dobrze, nawet jego siostra kiedyś mu to przyznała, gdy go w nim zobaczyła.

sobota, 11 lipca 2015

6. Clash

Jeżeli komuś z Was za mało Kennetha i Eliota, to zapraszamy na nasz fanpage, gdzie umieszczamy różne rzeczy związane z Clashem, a w najbliższej przyszłości zdradzimy Wam co nieco o innych naszych planach ;). 
Dziękujemy także za wszystkie Wasze komentarze. 


Koszulka Roberta Parisha

Emma zakryła głowę poduszką, licząc w myślach do dziesięciu. Nie chciała nawet patrzeć na zegarek, bo wiedziała, że ten pokaże jej bardzo wczesną godzinę. Spokojnie mogłaby spać jeszcze jakiś czas i nie martwić się o pobudkę. Krzyki dobiegające zza ściany skutecznie jej to uniemożliwiały. Leżała w bezruchu, mając nadzieję, że szarańcza z pomieszczenia obok zaraz się uciszy, kiedy to nie nastąpiło, już nie wytrzymała. Odrzuciła kołdrę i wstała z łóżka.
Tak wyglądała jej codzienność, czy to w weekend, czy w tygodniu. Jej młodsze rodzeństwo budziło się o świcie i każdy ranek zaczynało głośną, bezsensowną kłótnią. Pokój ich rodziców znajdował się na parterze, więc byli błogo nieświadomi tego, co wyrabiały ich pociechy. Zresztą oni też wstawali z samego rana, więc nie widzieli problemu w tym, że dzieci zachowywały się tak głośno. Nie potrafili ich uciszyć, więc zaczęli je ignorować.

środa, 8 lipca 2015

5. Clash

Dziękujemy za komentarze! :)

Derek Goldner

 Światła zielonego forda zapaliły się na kilka sekund przy towarzyszącym im dźwięku otwierania zamków. Derek wsiadł do auta, zajmując miejsce za kierownicą, od razu odpalił silnik i włączył klimatyzację. Wciąż był rozgrzany po grze, nawet mimo tego, że przed wyjściem z kompleksu sportowego, wziął odświeżający prysznic.
– Nieźle ci poszło, Johnson – rzucił rozbawiony do Kennetha, który usiadł tuż obok.
– Dobrze się grało, Goldner – zwrócił się do kochanka po nazwisku i wyciągnął wodę z torby. Grali prawie tak długo jak zazwyczaj, więc nic dziwnego, że czuli się tak zmęczeni. Johnson zawsze lubił przychodzić na boisko z Derekiem, wtedy zawsze obaj dawali z siebie wszystko. Kiedy Goldner ruszył, Kenneth przełączył stację na hip-hop, po czym zaczął kiwać głową w rytm raperskiej melodii.
– To Big Noyd? – zapytał Derek, bardzo dobrze orientując się w tej muzyce, akurat pod tym względem ich gusta się zgadzały.

czwartek, 2 lipca 2015

4. Clash

Grube paluchy


 – Co robisz? – zapytał Kenneth, stając obok siostry. – Ładnie pachnie – przyznał, już czując aromat przypraw. Byli w kuchni sami, bo jego współlokatorzy nie wychodzili ze swoich pokojów, nie miał z nimi zbyt zażyłych stosunków. Rozmawiali sporadycznie, bardzo szanując swoją prywatność, co objawiało się tym, że nie mieli ze sobą prawie nic wspólnego, oprócz oczywiście tego mieszkania.
– Nic szczególnego – odpowiedziała od razu Emma i wzruszyła ramionami. – Mojego kurczaka w sosie słodko-kwaśnym, pamiętasz go jeszcze? – zapytała, dolewając sosu sojowego do warzyw. Wszystko skwierczało na patelni, a dookoła unosił się mocny, aromatyczny zapach. Kenneth zawsze lubił potrawy o wyrazistym smaku, wtedy czuł, że jadł, a nie tylko przeżuwał coś, co równie dobrze mógłby zastąpić papierem.