sobota, 26 września 2015

1. Ligerie: Pas do pończoch

Jesteśmy mile zaskoczone zainteresowaniem wokół Lingerie i nieco stremowane, publikując pierwszy rozdział. Mamy nadzieję, że nie zawiedziemy Waszych oczekiwań.
Zapraszamy na rozdział. 

Rozdział 1.
Pas do pończoch


Zanim Dylan otworzył drzwi, rzucił szybkie spojrzenie w kierunku lustra. Poprawił swoje rozjaśniane na platynowy blond włosy, zwilżył językiem usta i przygryzł je, by nabrały wiśniowego koloru. Podwinął za dużą, czarną koszulkę sięgającą mu połowy uda. Założył specjalnie ją, żeby zakryła bieliznę. Na razie nie chciał pokazywać wszystkiego, podawać się na tacy.
Poprawił pas do pończoch, upewniając się, że wszystko dobrze ze sobą wyglądało. Wybrał jeden ze swoich lepszych kompletów, więc był pewny siebie. Wygładził t-shirt, dłużej zatrzymując wzrok na nadruku ust i języka, loga Rolling Stones. Chciał założyć spódniczkę i jakąś fajną bluzkę, ale szybko doszedł do wniosku, że Samuel mógłby tego po prostu nie przeżyć. Aż się zaśmiał, będąc dziwnie podekscytowany tym spotkaniem. Wreszcie się odegra, pomyślał z zadowoleniem, podchodząc w końcu do drzwi. Przekręcił klucz w zamku, a jego uśmiech powiększył się, gdy spojrzał na stojącego na korytarzu wysokiego, barczystego Mulata.

Samuel uśmiechnął się oszczędnie i zmierzył go uważnym spojrzeniem od góry do dołu, dłużej zatrzymując je na długich, ogolonych nogach w cienkich pończochach. Dylan z satysfakcją obserwował, jak grdyka przesuwa się pod skórą mężczyzny, kiedy ten przełknął ciężko ślinę.
– Hej – usłyszał w końcu jego niski, chropowaty głos. Nigdy go nie lubił, Samuel brzmiał tak, jakby połknął piłkę pingpongową w dzieciństwie i do tej pory jej nie wypluł.
– Wchodź – odpowiedział mu i otworzył szerzej drzwi, ukazując Samuelowi wnętrze swojego przedpokoju. Mężczyzna wszedł do środka, rozglądając się ciekawie, Dylan doskonale widział, jak wzrok Samuela taksuje wszystko dookoła, byleby tylko zbyt długo nie zatrzymywać się na zgrabnych nogach w pończochach. No pewnie, pomyślał z drwiną, w końcu prawdziwi faceci nie pieprzyli się z transami.
Uwadze Samuela nie umknęła para czerwonych szpilek tuż obok zwykłych, męskich jordanów. Na szklanym stoliku w kącie dojrzał rozsypane kosmetyki, a gdzieś na wieszaku wisiał długi, kobiecy płaszcz.
– Dylan Roberts, chłopiec o dwóch twarzach – zaszydził i dotknął szminki, ale jej nie zabrał. To byłoby poniżej jego godności. – Taylor wspominał mi, że masz własne mieszkanie – zdradził w końcu, przechodząc dalej, do salonu. Nie zdziwił się, kiedy zobaczył jasne, pastelowe wnętrze. Właśnie czegoś takiego spodziewał się po Dylanie. Szarej kanapy w kobiecym stylu i dodatków w delikatnych kolorach. Żyrandolu z kryształkami, bladoróżowych storczyków poustawianych na parapecie i świeczek. Tak, Dylan zdecydowanie był fanem świeczek. – Całkiem tu miło – przyznał z krzywym uśmiechem i zerknął na chłopaka, który wszedł za nim. Krew spłynęła do krocza, kiedy znowu na niego spojrzał. Wysokie, czarne szpilki sprawiały, że sięgał mu prawie ramienia. Dylan należał do drobnych i niskich mężczyzn, a on był naprawdę wysoki.
Roberts otaksował go wzrokiem, unosząc wyregulowaną, ostro wykrzywioną ciemną brew. Założył ręce na piersi, wydymając nieco wydatne, ładnie wykrojone wargi. Miał bardzo androgeniczną twarz, tylko trochę bardziej chłopięcą niż kobiecą.
– Jak cię pierwszy raz zobaczyłem, nie myślałem, że będą kręcić cię faceci w pończochach – powiedział prześmiewczo. Samuel od samego początku z niego szydził, a na ich pierwszym spotkaniu raczej się nie polubili.
– Lubię eksperymentować – zbył go i przeszedł do niewielkiej kuchni. Białej, z przeszklonymi szafkami i porcelanową zastawą zostawioną na suszarce przy zlewie. – Masz coś do picia?
Dylan poszedł za nim, a stukot jego obcasów na panelach niósł się po całym mieszkaniu. Otworzył lodówkę i wyciągnął z niej małą butelkę wody, którą postawił na blacie, po czym wpatrzył się w Samuela. Mężczyzna miał ostre rysy twarzy i surowe spojrzenie, a przez tatuaże pokrywające większość jego ciała, prezentował się groźnie. Ale to właśnie już na początku zwróciło uwagę Dylana, nieprzyjemny wygląd chyba najbardziej go kręcił w Samuelu, odkąd pamiętał chciał mieć przy sobie takiego byczka, przy którym mógłby czuć się bezpiecznie. Taylor był do niego całkiem podobny, chociaż kiedy stawali obok siebie, łatwo dostrzegało się różnice w ich wyglądzie. No i mieli zupełnie inne typy charakterów. Samuel miał za sobą dwa pobyty w więzieniu i kilka poważnych wizyt w szpitalu, głównie po strzelaninach, w których brał udział. Dorobił się całkiem pokaźnej kartoteki policyjnej, ale dzięki znajomościom, które zdobywał przez kilka lat, zapewnił sobie immunitet. Walczył o pozycję, był bezwzględny, bo właśnie tego wymagał od niego gang. Udało mu się zdobyć respekt, bo wszystko poświęcić dla Bloodsów. Jego (były już) facet, Taylor, bardziej zajmował się zaliczaniem kolejnych dziurek, niż pięciem się na szczyt. W końcu zrezygnował z gangu, prawie całkowicie się z niego wycofując.
To Samuel Falukner miał władzę, która od zawsze podniecała Dylana. Dostrzegł gruby złoty łańcuch na jego szyi i skórzany zegarek na nadgarstku, kiedy mężczyzna uniósł rękę, żeby podrapać się na głowie. Tatuaże na jego ciele wychodziły nawet na szyję i skronie, dając jasno do zrozumienia, że Samuel należał do gangu, że był gangsterem, który w każdej chwili mógł wyciągnąć zza paska spodni broń i strzelić. Jeździł drogim, stuningowanym samochodem i mieszkał w dopiero co kupionym apartamencie. Dylan wiedział o mężczyźnie całkiem sporo, bo Taylor kiedy wypił, nie miał umiejętności trzymania języka za zębami.
– Myślałem o czymś mocniejszym. Nie masz? – zdziwił się i założył ręce na piersi, opierając się blat. Spojrzał na twarz chłopaka, a kącik jego ust drgnął, gdy zauważył, że Dylan nie zapomniał podkreślić sobie delikatnie maskarą oczu. To było niesamowicie dziwne. Czuł się tak, jakby spał w połowie z kobietą, a w połowie z facetem. Wiedział, jak wyglądał seks zarówno z nią jak i z nim, ale w przypadku Dylana... Kręciło go to, że chłopak miał pończochy, szpilki i lekki makijaż, a pod spodem mógł wyczuć fiuta.
Dylan uniósł brwi. On raczej nie pijał do seksu... w ogóle ostatnio stronił od alkoholu, nie przepadał za nim od czasu... no właśnie, od czasu rozstania z Taylorem, przy którym pił naprawdę sporo. Alkohol kojarzył mu się głównie z nim.
– Nie umiesz bez procentów? – zapytał z cynicznym uśmieszkiem. Szybko pokonał dzielącą ich odległość i stanął tuż przed Samuelem. Zadarł mocno głowę, nawet w szpilkach nie mógł spojrzeć mu w oczy na równi. – Aż tak się denerwujesz, że musisz się rozluźnić, Faulkner? – zapytał, kładąc mu dłoń na ramieniu. Przesunął nim drażniąco powoli, zjeżdżając na grubą, umięśnioną szyję. Westchnął, zdając sobie sprawę, że Samuel był chyba troszkę bardziej masywny od Taylora. Dopiero teraz to widział. Palcem zakreślił kontury jednego z tatuażów, przedstawiających realne serce, podobał mu się ten motyw. W dziwny sposób podkreślał siłę Samuela.
Mężczyzna złapał go nagle ręką za pośladki i przycisnął do siebie, patrząc na niego z góry z pożądaniem w oczach. Jego oddech przyspieszył, co Dylan musiał od razu wyczuć, podobnie jak rosnącą wypukłość w spodniach. Samuelowi trudno było się powstrzymać, kiedy wiedział, że zaraz będzie miał Dylana. Zwilżył szybko wargi językiem, ani myśląc go puszczać. Czuł, jak chłopak wsuwa mu udo między nogi.
– Na rozluźnienie – mruknął w odpowiedzi na jego wcześniejsze słowa i podwinął jego koszulkę. Oddech zamarł w jego piersi, kiedy wymacał koronkową bieliznę. Nie miał pojęcia, jak wyglądała na Dylanie, ale sam dotyk wystarczył, żeby się podniecił.
Roberts miał ochotę jęknąć, kiedy czuł duże, szorstkie dłonie na swoich pośladkach. Mógłby zrobić to z Samuelem już tutaj, w kuchni, jednak wiedział, że większą przyjemność sprawi im długi, ostry seks w komfortowej pozycji.
– Mam jeszcze trochę wódki w zamrażarce – powiedział, ale nie odsunął się od mężczyzny. Wsunął mu rękę pod koszulkę i aż mu się zakręciło w głowie, gdy dotknął jego twardego, umięśnionego brzucha. Znów zadarł głowę, by spojrzeć Samuelowi w oczy, czuł na sobie jego podniecone spojrzenie, nie wytrzymał. Uniósł się na palcach, jednocześnie ciągnąc przyszłego kochanka za kark w dół, by po raz pierwszy go pocałować. Od razu zrobił to mocno, nie bawiąc się w żadne ceregiele. Chciał po prostu go czuć, jego zęby, język, ślinę.
Samuel zareagował błyskawicznie. Podniósł go i odwrócił się z nim w stronę blatu, żeby go na nim posadzić. Przysunął jego biodra jak najbliżej siebie, ze zdziwieniem zauważając, że Dylan był trochę umięśniony, dbał o swoje ciało. Zaczął całować go agresywnie, włączając w to jeszcze zęby, którymi uderzali się raz za razem, tylko potęgując doznanie. Języki ocierały się o siebie, a kiedy dotykali się ich czubkami, przez ich ciała przechodził łagodny, drażniący dreszcz. Ręce Samuela jeździły po udach chłopaka, zatrzymując się na koronkowej opasce podtrzymującej pończochy. Był zły, że dopiero po wyjściu na jaw zdrad Taylora, ten głupi chłopak w końcu zdecydował się to z nim zrobić. Samuel już wcześniej na niego chorował, kiedy go tylko widział przy swoim kumplu, za każdym razem miał ochotę zaciągnąć go gdzieś na bok, podwinąć mu spódniczkę albo ściągnąć spodnie i po prostu wypieprzyć. Pokazać mu, kto był lepszy.
Dylan odetchnął ciężko i zaparł się dłońmi za sobą, wyginając się jednocześnie w stronę Samuela i pozwalając mu całować swoją szyję spryskaną delikatnymi kobiecymi perfumami. Nawet nie wiedział kiedy, a już był twardy.
– Jak chcesz... w zamrażarce masz tę wódkę – stęknął, dobrze wiedząc, że jeżeli czegoś nie zrobi, to wszystko skończy się za chwilę już tutaj. A tego Dylan nie chciał, chciał za to długiego, ekscytującego seksu, dzięki któremu łatwiej byłoby mu się pogodzić z myślą, że Taylor go zdradził... w końcu by się na nim odegrał. Pieprzyłby się z jego najlepszym przyjacielem.
– Ty nie chcesz? – zapytał mężczyzna, łapiąc go za szyję. Przesunął nosem po boku jego twarzy, przymykając oczy. Zapach Dylana doprowadzał go do szaleństwa. Był słodki, a jednocześnie stanowczy i trochę cierpki. Nie mógłby go pomylić z kobietą, bo zapach jego skóry zmieszał się z owocowo-kwiatowymi perfumami. – Z tego co pamiętam, nie stroniłeś od alkoholu – rzucił i spojrzał z bliska na oczy Dylana. Zawsze podobał mu się ich klasyczny, migdałowy kształt. Stanowiły bez wątpienia jego największy atut.
– Trochę się zmieniło – odpowiedział i mimo swojego postanowienia, zamknął go w uścisku swoich ud. – A co? Chcesz mnie upić? – zapytał, pochylając się do niego i prawie muskając jego wargi swoimi.
– Rozluźnić? Żeby było przyjemniej – mruknął Samuel, mrużąc powieki. Tęczówki Dylana miały intensywny, niebieski kolor, podejrzewał więc, że musiał nosić soczewki. I sporo w nie inwestować, bo odcień był całkiem ładny, naturalny. Przesunął ręką na wnętrze jego ud, gładząc je lekko. Skóra mężczyzny była gładka i przyjemna w dotyku. Nie tylko musiał się golić, ale jeszcze traktować ją różnymi olejkami i balsamami.
Dylan uśmiechnął się i rozchylił nogę. Podobał mu się sposób, w jaki Samuel na niego patrzył. Jak pożerał go wzrokiem, doskonale widział, że mężczyzna musiał się hamować, by go nie złapać, nie zedrzeć z niego ubrań i nie wziąć. Lubił wzbudzać w mężczyznach takie emocje. Taylor reagował identycznie, pomyślał.
– To weź tę wódkę.
– To weź – szepnął ten i przechylił głowę, nie spuszczając wzroku z jego ust. Dylan dobrze całował – mocno i agresywnie, a czasami zwalniał rytm i drażnił go językiem. To było przyjemne.
Nawet nie wiedział kiedy zjechał dłonią bliżej jego krocza i potarł kciukiem materiał bokserek. Po hafcie wyczuł, że musiały być drogie. Chłopak miał kasę, prowadził z rodzicami dobrze prosperujący salon piękności, więc mógł pozwolić sobie na drogie zachcianki. Nie był typowym chłopcem żyjącym na koszt faceta.
Dylan zwilżył wargi i po chwili odepchnął od siebie Samuela. Zsunął się z blatu, a gdy stawał na podłogę towarzyszył mu charakterystyczny odgłos stukotu obcasów. Nim odwrócił się w stronę lodówki, uśmiechnął się jeszcze drapieżnie do mężczyzny, po czym nachylił się do zamrażarki i specjalnie wypiął się mocno, podwijając też trochę ukradkiem koszulę, by Samuel mógł dostrzec czerwone, koronkowe bokserki zakrywające jego blade pośladki.
– I co, masz? – usłyszał jego stłumiony głos. Faulkner powstrzymywał się, żeby nie przycisnął bioder Dylana do swojego krocza. Taki widok niesamowicie na niego wpłynął. Chłopak stał w lekkim rozkroku, więc widział też jego jądra, ukryte pod delikatnym materiałem majtek.
– Mhm, trochę mi zostało – odpowiedział i odwrócił się powoli z butelką wódki. – Co chcesz na popitę? Sok czy colę? – zapytał, udając, że nie zauważa rozpalonego spojrzenia Samuela na sobie.
– Obojętne. – Mężczyzna przestąpił z nogi na nogę zniecierpliwiony. Sam jednak wiedział, że musiał się powstrzymać. Nie chciał wyjść na napalonego mięśniaka, który nie potrafi się powstrzymać. A doskonale widział, że Dylan umyślnie go prowokował. Mścił się za wszystkie docinki, których musiał słuchać pod swoim adresem. Teraz miał najlepszą okazję się odegrać.
Frustracja mężczyzny tylko rosła, kiedy jego przyszły kochanek musiał ściągnąć z najwyższej półki dwie szklanki. Jego za duża koszula znowu się uniosła, odsłaniając pośladki. Samuel musiał pomyśleć o czymś obrzydliwym, żeby zahamować w końcu swoje podniecenie. Już dawno nie był tak napalony. Nic zresztą dziwnego, skoro czekał kilka miesięcy, aż Dylan przystanie na propozycję seksu. Każdy czułby się sfrustrowany. Samuel przyłapał się na tym, że kilka razy masturbował się, wyobrażając sobie, jak bierze Dylana siłą, wbrew jego woli, żeby tylko rozładować w końcu to irytujące napięcie, którego nie mógł się pozbyć od czasu poznania tego nieznośnego chłopaka. Po raz pierwszy spotkał się z takim stylem ubierania u mężczyzny. I po raz pierwszy poczuł podniecenie na coś tak dziwnego.
W końcu nie wytrzymał i podszedł do Robertsa, by przycisnąć go do blatu. Zabrał najpierw jedną, później drugą szklankę, które przed nim postawił.
– Proszę – mruknął niskim głosem i polizał chłopaka po uchu.
Dylan zacisnął dłonie w pięści, starając się opanować. Chciał pokazać się Samuelowi od jak najlepszej strony, nie był w końcu tylko dupą do ruchania. Faulkner będzie jeszcze chciał do niego wrócić, będzie o to prosić, pomyślał, odchylając głowę na jego ramię.
– Mocnego chcesz? – zapytał, udając, że wcale nie czuje wzwodu w spodniach na dole pleców.
– Możesz zrobić mocnego. – Samuel odsunął się, muskając dłonią jego pośladki. To była słabość, przed którą nie mógł się powstrzymać. – Więc w końcu przejrzałeś na oczy, co? – zagadał, kiedy Dylan zaczął przygotowywać im drinki.
Chłopak zmarszczył brwi, nie podobało mu się to pytanie. Samuel na początku sam namawiał Taylora do zostawienia go, w końcu jak to wyglądało. Do dzisiaj pamiętał niewybredne epitety, jakimi był określany przez Faulknera.
– I co? Będziesz lepszy od Taylora? – zapytał, podając mu szklankę z alkoholem. Sobie zrobił o wiele lżejszego drinka.
– Jestem lepszy od niego – zauważył spokojnie, patrząc Dylanowi z uporem w oczy. Cały czas denerwowało go, że chłopak był tak wierny, Taylor i tak go zdradzał, a on naiwnie ufał, że byli zgraną parą. Idiota, pomyślał Samuel, bez skrupułów stwierdzając, że Dylan teraz dostał za swoje.
W odpowiedzi chłopak uśmiechnął się tylko lekko, przez chwilę zapatrując w punkt na błyszczącej, jasnej podłodze. Cały czas brakowało mu Taylora, nie dał rady ot tak przejść do porządku dziennego po jego zdradzie i ich rozejściu się, jeszcze nigdy wcześniej się tak w kimś nie zakochał. A Taylor umiał bajerować, byli ze sobą ponad pół roku, ale te miesiące dla Dylana były najlepszymi w jego życiu. Dopiero teraz powoli zdawał sobie sprawę, że mężczyzna traktował go tylko jak ciekawy obiekt w łóżku, eksperyment. I Samuel teraz robił dokładnie to samo, podżegany dodatkowo tym, że Dylan od razu nie rzucił się w jego ramiona, zbywał go, ignorował, Faulkner musiał się trochę napracować, by zaciągnąć go do łóżka. Musiał zapolować.
– Chodź do sypialni – uciął i ruszył przodem. Przeszedł przez jasny, przestronny salon i w połowie obejrzał się na Samuela, dostrzegając wzrok na swoich pośladkach. – Aż tak ci się podobają? – zapytał z lekkim rozbawieniem, złapał za poły koszulki i podciągnął je, odsłaniając czerwone, prześwitujące bokserki. – Z najnowszej kolekcji Fredericksa – powiedział, doskonale wiedząc, że mężczyzna i tak nie za bardzo będzie wiedzieć, co to za marka. – Pas – wskazał na część ubioru – też. Tylko pończochy z czego innego – dodał, przesuwając palcem po koronkowej części pończochy.
Samuel wodził wzrokiem za jego dłonią, mocniej zaciskając palce na szklance. Interesował go tylko widok, bo nie miał najmniejszego pojęcia, o czym mówił Dylan. Jego nogi w czarnych, skórzanych szpilkach prezentowały się niesamowicie. Był szczupły i zadbany, a co najważniejsze pewny siebie. Samuel lubił takich najbardziej. Nie musiał przejmować się, że mu się rozpłaczą w łóżku albo będą później, to znaczy po seksie, mieli jakieś urojenia, że nie podołali zadaniu.
– Tylko koszulka nie pasuje – zawyrokował, mając nadzieję, że nakłoni tym Dylana do ściągnięcia jej.
Dylan spojrzał na swój T-shirt i zaśmiał się.
– Chciałem założyć spódniczkę i jakąś bluzkę, ale chyba byś padł przed drzwiami, gdybyś mnie tak zobaczył – zauważył i uniósł jedną brew.
– Już cię tak widziałem – przypomniał mu i przysunął się do niego blisko. – Ale teraz chcę cię widzieć w samej bieliźnie. Na babskie ciuchy już się napatrzyłem. – Pochylił głowę i pocałował chłopaka lekko, drażniąco. Chciał go rozbudzić, sprowokować, bo widział, że Dylan na razie go tylko zwodził.
Dylan odetchnął, wychylił się i objął szyję mężczyzny, ciągnąc go nieco w dół. Odpowiedział ochoczo na pocałunek, przysuwając się do Samuela. Otarł się o jego ciało, już przez ubrania czując, jak Faulkner był gorący. Zamruczał mu w usta, gładząc tył jego głowy. Szybko się podniecił, jego penis napierał na materiał damskiej bielizny, boleśnie prosząc o uwagę. Na szczęście jednak wyczuł, że Sam miał podobny problem w swoich spodniach.
Mężczyzna całował go szybko, całkowicie się w tym zatracając. Przytrzymywał drink w dłoni, jednak coraz bardziej zaczynał o nim zapominać, kiedy Dylan przyciskał się do niego i ocierał.
– Ściągaj tę jebaną koszulkę – warknął, kiedy w końcu się od niego odsunął. Oddychał szybko, patrząc mu w oczy. Źrenice Dylana powiększyły się, a on patrzył na niego podniecony. Samuel już wiedział, że w końcu go rozbudził. Wziął sporego łyka drinka i aż się skrzywił. Był naprawdę mocny, Dylan chyba trochę przesadził. Zebrał resztki alkoholu z warg językiem i podsunął szklankę chłopakowi. – Spróbuj.
Dylan wychylił się do naczynia, ale nie odebrał go. Przywarł do szkła ustami, a Samuel przechylił je, cały czas patrząc chłopakowi w oczy. Wziął łyka, a gdy poczuł ostry smak alkoholu na języku, aż się skrzywił. Przełknął wszystko z trudem, odsuwając się od mężczyzny na tyle, by móc ściągnąć z siebie koszulkę.
– Myślałem, że lubisz mocne rzeczy, byczku – powiedział z rozbawieniem i złapał za poły t-shirtu. W kilku szybkich ruchach zrzucił go z siebie, prezentując się Samuelowi w samej koronkowej bieliźnie, pasie i pończochach. Sutki Dylana przez podniecenie stwardniały, wydając się jeszcze bardziej różowe, przez co odznaczały się mocno na tle jego bladej cery.
– Tak mi powinieneś otworzyć – mruknął Faulkner i w kolejnym łyku dopił drinka. Odstawił go na szafkę obok drzwi, nie zwracając uwagi na kolekcję zdjęć Dylana umieszczonych na komodzie. Przyciągnął go znowu do siebie i dotknął pośladków, wsuwając rękę jeszcze niżej. Wyczuł jądra i potarł je.
Dylan odetchnął drżąco, również odstawiając swojego, prawie niepitego, drinka.
– Mam przepraszać? – zapytał i mimowolnie wypiął się bardziej do ręki Samuela w prośbie o mocniejszy dotyk.
– Na kolanach – rzucił mężczyzna i w szybkim ruchu podniósł go, a zaskoczony Dylan od razu oplótł go nogami w pasie. Chłopak był drobny, ale nie tak lekki jak się spodziewał.
Roberts westchnął ciężko, nie spodziewając się tego. Uśmiechnął się lekko, czując, jak mięśnie mężczyzny się napinają, kiedy go trzymał.
– Mogę klęknąć i ci obciągnąć – szepnął mu do ucha, które po chwili polizał. Poczuł, jak Samuel przyciska go do siebie mocno. Wszedł z nim do sypialni, a Dylan wyciągnął rękę i przycisnął włącznik, zapalając tym światło. Jego przyszły kochanek nawet nie rozglądał się po wnętrzu pomieszczenia. Nie miał zamiaru już dłużej czekać i rzucił Dylana na materac, chłopak aż podskoczył, odbijając się od niego lekko.
Samuel ściągnął z siebie koszulkę i upuścił ją na podłogę. Miał szerokie i umięśnione ramiona. Faulkner był Mulatem, czym też różnił się od Taylora, którego skora miała ciemniejszy odcień. Dzięki mlecznobrązowej cerze tatuaże Samuela były za to lepiej widoczne.
Dylan otaksował go rozgorączkowanym spojrzeniem, wzdychając ciężko. Nie myślał, że Sam chowa pod ubraniami tak dobrze wyćwiczone ciało. Jasne, już wcześniej zauważył, że Samuel był duży, ale nie myślał, że wszystkie jego mięśnie będą tak dobrze widoczne. Nie wytrzymał, uniósł się i dotknął jego brzucha, by po chwili pochylić się do niego i go pocałować tuż nad pępkiem.
– Duży, groźny gangster – zamruczał, gładząc go przy żebrach.
– Który jest niebezpieczny – przypomniał mu z zadowoleniem Faulkner i uśmiechnął się, dotykając jego wystylizowanych włosów. Przełknął ciężko, kiedy chłopak odpiął mu spodnie, jednocześnie całując jego podbrzusze. Palce Dylana były długie i szczupłe, od razu wyczuł różnicę, kiedy chłopak w końcu go dotknął. Robił to stanowczo, ale w ten swój delikatny sposób. Odetchnął, wypychając biodra, czując na penisie gorące, mokre usta obejmujące główkę.
Dylan szybko zauważył, że członek Samuela był tylko trochę mniejszy od męskości Taylora, ale to akurat dobrze. Czasem, gdy kochał się ze swoim byłym, przyjemność z seksu przerywał ból.
Wziął gorącego, pulsującego penisa w dłoń, zassysając się na czubku. Aż zamruczał, czując intymny, piżmowy zapach Samuela. Gdy wsuwał prącie głębiej do ust, podniósł wzrok, łapiąc spojrzenie Faulknera. Usłyszał jego zduszony śmiech. Dylan nie miał pojęcia, co właśnie mężczyzna pomyślał, ale w jego głosie nie wyłapał złośliwości. Bardziej niedowierzanie, co tylko zwiększyło jego pewność siebie. Podobał się Samuelowi, doskonale to wiedział, więc wypiął biodra jeszcze bardziej, napinając mięśnie pleców. Mężczyzna westchnął, nachylając się, żeby dotknąć jego pośladków, na co chłopak zamruczał z aprobatą, biorąc jeszcze więcej penisa do ust. Rozluźnił gardło. Chciał mu pokazać, że był dobry... żeby powiedział temu pieprzonemu Taylorowi co takiego stracił. Wsuwał sobie członka kawałek po kawałku, oddychając swobodnie nosem, aż wreszcie dotknął ustami podbrzusza Samuela, jednocześnie czując, jak główka męskości dotyka tylnej ścianki jego gardzieli. Oczy zaszły mu łzami, ale mimo to nie przerwał pieszczoty, zassał się lekko, umiejętnie. Był w tym dobry. Tak dobry, że Samuel wydał z siebie cichy okrzyk. Chyba tylko jedna jego kochanka wzięła całą męskość do ust, większość szybko się dławiła. Możliwe, że miał pecha, że trafił na tak mało kobiet, które potrafiły zrobić głębokie gardło. Nie chciał się zastanawiać, gdzie Dylan się tego nauczył. Teraz ważniejszy był dotyk. Odetchnął ciężko, odchylając głowę. Uczucie było niesamowite. Cały jego penis był stymulowany, prawie tak jakby kogoś pieprzył, tylko że bardzo wolno, ale niezwykle mocno. Mrowienie w podbrzuszu tylko potęgowało przyjemność. Oparł mocno kolana o brzeg łóżka, bo czuł, że nogi mu miękną. Tego akurat się nie spodziewał.
– O kurwa – wydusił, czując, że był już blisko. Nie znalazł w sobie tyle siły woli, żeby odsunąć od siebie Dylan. Na szczęście kochanek zrobił to jednak sam, bo poczuł, że zaczyna go boleć szczęka. Wypuścił penisa z ust, przytrzymując go przy nasadzie. Strużka śliny łącząca czubek penisa z jego ustami pękła, czemu Samuel przyglądał się z wypiekami na twarzy. Przesunął kciukiem po mokrej dolnej wardze chłopaka, dochodząc do wniosku, że Dylan wyglądał obłędnie z roztrzepanymi włosami, błyszczącymi oczami i rumieńcami, które były łatwo widoczne na tle jego jasnej cery. Ta różnica w kolorycie ich skóry też wydawała mu się podniecająca.
Dylan ucałował jeszcze czubek jego penisa, by po chwili odsunąć się i rozłożyć się na środku łóżka. Wyciągnął nogę i oparł szpilkę o ramię Samuela. Mężczyzna bez słowa odpiął paseczek przytrzymujący buta w kostce, po czym ściągnął go ze stopy. Obcasy były naprawdę wysokie, na dodatkowej platformie. Nawet nie chciał się zastanawiać, jak Dylan dawał radę w nich chodzić. Dotknął jego stopy i jego penis drgnął. Uczucie śliskiego materiału i słabo wyczuwalnego specyficznego zapachu zrobiło swoje. Ślina napłynęła mu do ust, kiedy masował śródstopie, obserwując uważnie kochanka. Stopy w pończochach miały dziwny, erotyczny zapach, pomyślał.
Dylan zagryzł wargę, a jego serce przyspieszyło bicie. Wzwód w koronkowej bieliźnie wyraźnie się odznaczał, a jego odbyt aż zapulsował, kiedy wysunął stopę z dłoni Samuela i powędrował nią ku kroczu mężczyzny. Palcami zakrytymi pończochą dotknął sporej erekcji mężczyzny, a po chwili też i skurczonych od podniecenia jąder. Faulkner uśmiechnął się do niego i odciągnął nogę, żeby zabrać drugą. Tym razem, po odpięciu buta nie masował już stopy. Wiedziony impulsem, przyłożył ją sobie do ust i ucałował, cały czas patrząc Dylanowi w oczy. Nigdy czegoś takiego nie robił, ale przy chłopaku wszystko wydało mu się bardzo dostępne. Skoro już się z nim kochał, mógł zaryzykować coś takiego.
Dylan aż napiął uda, czując, jak jego podniecenie rośnie. Przełknął ślinę, patrząc na Samuela rozgorączkowanym wzrokiem, kiedy przesuwał palcami po ustach mężczyzny. Nie myślał, że Faulkner, ten groźny facet, którego poznał kilka miesięcy temu, będzie do tego zdolny.
Samuel w końcu odsunął jego stopę i dopiero wtedy ją rozmasował. To co zrobił jeszcze bardziej go pobudziło, więc od razu sięgnął do bokserek Dylana. Zsunął je z jego bioder i odetchnął, kiedy penis wyskoczył z bielizny. Chłopak był już twardy, jego członek stał sztywno między nogami.
– Najpierw trzeba odpiąć pas – sapnął i zaczął pospiesznie rozpinać klamry. Chciał się już pozbyć bielizny, kiedy patrzył na wyprężonego członka Samuela, myślał już tylko o tym, jak ten będzie się w niego wsuwać.
– Zostaw pończochy – poprosił Faulkner i uśmiechnął się lekko, kiedy Dylan sprawnie działał przy rozbieraniu. Zsunął z siebie bokserki, a Samuel aż wstrzymał oddech. Potarł spocone dłonie, próbując się opanować, bo wiedział, że kochanek musiał jeszcze przypiąć pończochy.
– Już – powiedział i wsparł się na ramionach, patrząc na Faulknera obserwującego jego każdy ruch. Odchylił nogę, dzięki czemu mężczyzna miał idealny widok na jego penisa, jądra i lekko rozchylone pośladki. Nie wytrzymał, położył się na nim i wzniósł na rękach, patrząc drapieżnie na Dylana. Czuł na brzuchu jego penisa.
– Zaraz cię tak zerżnę, że nie będziesz pamiętał o nikim innym.
Dylan przełknął ślinę, rozchylając pod nim nogi, by po chwili objąć go nimi w pasie.
– I będę chciał dawać tylko tobie? – zapytał z rozbawieniem, ale jego podniecenie ani na chwilę nie ustąpiło.
– Właśnie tak, tylko mi będziesz chciał się wypinać – zamruczał Samuel w odpowiedzi, poruszając się tak, jakby już go pieprzył. Przesunął ręką po jego udzie, a później dotknął pośladków. Aż wstrzymał oddech, kiedy spojrzał Dylanowi w oczy. – Gdzie masz żel?
Chłopak zwilżył wargi, było mu nieznośnie gorąco.
– W szafce – powiedział i jego kochanek już po chwili wychylał się, by wyciągnąć nowy, zapakowany lubrykant. Wszystkie otwarte, których używał z Taylorem, Dylan powyrzucał w furii, gdy dowiedział się o jego zdradzie. Kiedy Faulkner odsunął się, by otworzyć żel, on z diabelskim uśmiechem rozsunął szerzej nogi i jeszcze sięgnął do pośladka, odchylając go i prezentując mu ogolone okolice odbytu.
– Jesteś kurewsko rozciągnięty – rzucił Samuel chrapliwym głosem i ulokował się między jego nogami. Wycisnął sobie żel na rękę, nie przejmując się tym, że kilka kropli wodnistego specyfiku spadło na kołdrę. Od razu dotknął penisa chłopaka. Zaczął go masturbować.
Dylan wyprężył się na pościeli, rozchylając uda tak, że znajdowały się pod kątem prostym do jego tułowia, a kolanami dotykał materaca.
– Dużo ćwiczę – pochwalił się, dobrze wiedząc, że to na wszystkich robiło wrażenie. Sięgnął dłonią do penisa przyszłego kochanka i zaczął go powoli masturbować. – Wsuń we mnie palce – mruknął.
– Lubisz wydawać rozkazy? – zapytał prześmiewczo Samuel, ale zjechał ręką między jego pośladki. Potarł odbyt i aż przygryzł wargę. Był ciasny i ogolony, zupełnie gładki. Od razu wsunął w niego palec, uśmiechając się lekko.
Dylan sapnął i spojrzał na Samuela, zakładając mu nogę na ramię. Uśmiechnął się, kiedy spojrzał na jego twarz tuż przy czarnej, wyuzdanej pończosze.
– I myślisz, że staniesz na wysokości zadania? – zapytał go, a Faulkner jakby w odpowiedzi wsunął w niego drugi palec. Dylan z początku się spiął, szybko jednak przyzwyczaił się do uczucia rozciągania. Mężczyzna w odpowiedzi roześmiał się i przekręcił nadgarstkiem tak, żeby łatwiej było mu wyczuć czuły punkt w ciele Dylana. Chciał jeszcze bardziej go pobudzić, pokazać, że potrafi wsłuchać się w jego ciało. W końcu wyczuł lekką wypukłość, przez dotyk której Roberts aż krzyknął, wyginając plecy w łuk.
– Zerżnę cię tak, że zapomnisz o innych gościach – warknął i potarł palcami gładką ściankę odbytu. Poruszał w nim szybko palcami, co chwilę drażniąc jego prostatę, gdy raz już ją odnalazł, nie zostawił jej już tak łatwo w spokoju.
Dylan oddychał ciężko, ledwo łapiąc powietrze w płuca. Spojrzał w roziskrzone oczy Samuela i nagle odepchnął go od siebie nogami, a następnie przewrócił się na niego, przygniatając do materaca.
– To chyba ty nie będziesz chciał już innych dup – warknął i zaczął go masturbować.
Mężczyzna jęknął z zaskoczeniem i objął Dylana ramieniem, poddając się jego dotykowi. Ale tylko przez chwilę, bo nie mogli już dłużej czekać.
– Daj gumę – mruknął, siadając gwałtownie. Dylan przechylił się na jego kolanach, ale nie spadł tylko dzięki uściskowi kochanka. – Jak chcesz się pieprzyć, na jeźdźca?
Dylan zwilżył wargi i szybko sięgnął do spodni mężczyzny.
– Masz w kieszeni? – zapytał, zerkając na Samuela. Ten kiwnął głową i już po chwili chłopak podał mu zapakowaną prezerwatywę. – Zakładaj szybciej – sapnął, pochylając się do mężczyzny, który otwierał opakowanie. – Chcę już twojego fiuta w sobie – wymruczał przy jego wargach.
Samuel zdusił w sobie śmiech, który wyrwał się z jego ust już w postaci cichego jęku. Oczy Dylana błyszczały od determinacji. Chciał tym seksem coś udowodnić nie tylko jemu, ale przede wszystkim Taylorowi. W końcu uprawiał seks z jego najlepszym kumplem, to był dobry pomysł na odegranie się.
– Na kolana! – warknął Samuel i pchnął go na łóżko. Kiedy Dylan wykonał polecenie, mężczyzna złapał go za pośladek, a drugą dłonią nakierował penisa na nawilżoną dziurkę. Pchnął.
Dylan spiął się momentalnie i jęknął, czując nieprzyjemną inwazję. Zacisnął dłonie w pięści na pościeli i wypiął się bardziej do Samuela.
– Czekaj – sapnął, krzywiąc się. – Jesteś duży.
Samuel nic nie odpowiedział, tylko pogłaskał go uspokajająco po plecach, zaciskając zęby. Dylan nie był „zużyty”, jak wcześniej przypuszczał. Podobało mu się to, że mimo tak prowokacyjnego wyglądu, potrafił być wierny. Szczerze nie miał pojęcia, jak potoczy się ich układ, ale jeżeli wylądują w czymś w typie przyjaciół do pieprzenia, będzie miał pewność, że chłopak zostanie uczciwy względem niego.
Już po chwili poczuł, jak Dylan zaczyna się sugestywnie poruszać, dając mu znać, że mogą zacząć. Zaciska mocno mięśnie odbytu i rzuca mężczyźnie spojrzenie znad ramienia.
– Wsuń się głębiej – polecił niskim, ochrypłym od podniecenia głosem.
– Ale jesteś gorący – mruknął Samuel i wycofał się, żeby znowu w niego wejść, wykonując jego polecenie. Silny dreszcz przeszył jego ciało, dopiero teraz uwierzył, że naprawdę to robią, że naprawdę się pieprzą. W końcu, szepnęło coś w jego głowie, kiedy obserwował pracę mięśni pleców Dylana, który wzdychał cicho i poruszał biodrami tak, że penis Samuel zagłębiał się w nim coraz głębiej, pod dogodnym kątem dla nich obu.
Dylan czuł jego silne ręce na swoich biodrach, wygiął plecy, dotykając nimi torsu mężczyzny. Czuł jego mięśnie tuż przy swojej skórze, zapach mocnych, męskich perfum pomieszany z ciężką wonią potu, to wszystko doprowadzało go do szaleństwa. Nie myślał, że ten seks okaże się tak gorący i że Samuel będzie go tak podniecać.
– Mocniej? – Usłyszał tuż przy uchu zachrypnięty przez podniecenie głos Faulknera. Mężczyzna przylgnął do niego całym ciałem, przez co mógł nie tylko go lepiej poczuć, ale i usłyszeć. Taylor wolał kochać się w ciszy, a on nigdy nie lubił zachować milczenia. Zwłaszcza że był we własnym mieszkaniu, dlaczego musiał się jakoś ograniczać?
Jęknął przeciągle, kiedy Samuel uderzył w prostatę, a kiedy poczuł jego rękę na swoim penisie, myślał, że odpłynie. Zaciskał dłonie na pościeli, a uda drżały jak od jakiegoś mocnego wysiłku. Miał wrażenie, że zaraz padnie, ale przyjemność się tylko przeciągała. Gdy już myślał, że dojdzie, palce Samuela zacisnęły się nagle tuż przy główce penisa, nie pozwalając mu na to. Dylan ni to zawarczał, ni to zaskomlił ze złości, na co usłyszał zduszony śmiech Samuela, który posuwał go dalej.
– Jesteś... – wysapał Dylan – straszny.
– Wiem – rzucił mężczyzna i pchnął mocno, a plask ciała został zagłuszony jego jękiem. Czuł, że był już blisko, nie potrafił się powstrzymywać. Wyszedł z Dylana i odwrócił go, zmieniając pozycję. Tym razem wszedł w niego w pozycji na misjonarza. Oparł się dłońmi po obu stronach jego głowy i spojrzał na zaskoczonego chłopaka z góry. Znowu pchnął, dociskając biodrami do końca, jego jądra uderzyły o wypięte pośladki.
Dylan mógł mu się tylko poddać, więc objął jego szyję i wychylił się do pocałunku, mając nagle ochotę posmakować tych wydatnych, miękkich warg. Stęknął w nie, czując, że był już na granicy orgazmu.
– Taylor – sapnął pod wpływem uniesienia. To było dla Samuela jak uderzenie obuchem. Tylko tyle wystarczyło, by cała atmosfera intymności tak po prostu opadła.
– Co powiedziałeś? – zapytał ostrym głosem, który Dylan miał już okazję usłyszeć, ale nigdy w stosunku do siebie. Chłopak spojrzał w górę zdziwiony.
– C-co? – wystękał, bo naprawdę był już blisko spełnienia.
Samuel wysunął się z niego, czując ogarniającą go wściekłość. Nie myślał nawet o tym, że Roberts wyobrażał sobie teraz swojego byłego. Złapał go za twarz i zacisnął palce na jego policzkach, nie pozwalając mu się odezwać.
– Jeszcze raz nazwij mnie Taylorem, to zacznę inaczej cię traktować, słyszysz? – syknął, pochylając się nad nim.
Oczy Dylana otworzyły się szeroko, kiedy patrzył na wściekłego Samuela, który wyglądał tak, jakby miał go zaraz rozszarpać. Coś ścisnęło Robertsa w gardle, nie mógł nawet przełknąć śliny, czuł też jak szybko bije mu serce, jednak z drugiej strony, oprócz strachu poczuł coś jeszcze. Silny napływ adrenaliny, tacy faceci kręcili go najbardziej. Nie wytrzymał, wyrwał się Samuelowi i pocałował go nagle mocno, gorączkowo, gryząc mu wargi i język.
Kochanek w pierwszej chwili chciał go od siebie odepchnąć, ale nie znalazł w sobie na tyle siły, żeby to zrobić. Dużo łatwiej było mu pokazać ją w pocałunkach, które odwzajemnił z taką agresją, że Dylanowi trudno było za nim nadążyć. Znowu w niego wszedł, pomagając sobie ręką.
Robert sapnął, to już było dla niego za dużo, wreszcie doszedł, rozlewając się na swój i Samuela brzuch. Cały aż drżał, kiedy opadł na pościel. Samuel ruszał się w nim jeszcze, wbijając się w niego niemal z furią, w ogóle już nie panując nad sobą, delikatność, z jaką zaczynał seks, odeszła w niepamięć. Wreszcie jednak osiągnął orgazm, co oznajmił krótkim okrzykiem. Dylan wpatrywał się w niego spod półprzymkniętych powiek, musiał przyznać, że Faulkner był cholernie gorący.
Mężczyzna opadł na niego, oddychając ciężko. Zamknął oczy, próbując się uspokoić. Orgazm był tak mocny, że czuł, jak opada z sił. Nie obchodziło go, że właśnie przygniatał Dylana do materacu, wciąż był na niego wściekły.
Nagle poczuł obejmujące go ramiona i usta na szyi, całujące go leniwie. Dylan przełożył nogę przez biodro Samuela, dociskając go do siebie. Mężczyzna aż skrzywił się, ale nie zareagował. Roberts zawsze pokazywał mu, że wolał Taylora, nawet teraz, kiedy ten idiota go zdradził. W końcu odsunął się od niego i położył obok.
Dylan zerknął na niego, zauważając markotną minę Samuela.
– Uderzyłbyś mnie? – zapytał wprost, ciekawy odpowiedzi. Przewrócił się na bok i wsparł na ramieniu, by móc obserwować mężczyznę.
– Miałem taki zamiar – przyznał ten spokojnie, nawet nie mrugając. Nie był zły, był wkurwiony. Miał ochotę przywalić mu nawet teraz. Naruszył jego męską godność jak nikt wcześniej.
– I myślisz, że pozwoliłbym ci po tym dalej mnie pieprzyć? – zapytał chłopak, podnosząc się do siadu. Zignorował ból u podstawy kręgosłupa, kiedy pochylił się do Samuela i spojrzał mu z mocą w oczy. – Nigdy nie podnoś na mnie ręki. Nigdy – warknął w taki sposób, jakby to on był gangsterem.
– Myślisz, że miałbym ochotę znowu cię pieprzyć? – zapytał Samuel drwiąco, a jego usta wykrzywiły się w chłodnym uśmiechu. Wiedział, że Dylan nie mógł mu zagrozić.
– Myślę, że nie dzisiaj, ale jutro już tak – odparł, dobrze wiedząc, że Samuelowi się podobało. Uśmiechnął się, patrząc na niego z góry. – Kręcę cię – odparł pewnym tonem, przesuwając palcem po jego policzku.
– Nie kręci mnie seks z idiotami, którzy wyobrażają sobie zamiast mnie swoich byłych. Tak cię dupa świerzbi na samo wspomnienie Taylora? To już wiem, czemu tak długo cię zdradzał – rzucił bez skrupułów, chcąc uderzyć w czuły punkt chłopaka.
Dylan spojrzał na niego nagle ostro i odsunął się. To zabolało.
– Ubieraj się i wypierdalaj – warknął.
– Nie odzywaj się do mnie takim tonem. – Spojrzał na niego ostro.
– Jesteś w moim mieszkaniu – prychnął. – Będę mówił do ciebie, jakim tonem chcę. Masz wypieprzać – powiedział i rzucił w niego spodniami.
Samuel podniósł się i złapał Dylana za ramię, po czym pchnął go na materac. Zacisnął nagle palce na jego szyi.
– Nie jestem moim pierdolonym przyjacielem, żeby pozwolić ci się do mnie tak odzywać! – syknął, patrząc mu z furią w oczy. – Spróbuj jeszcze raz, a wylądujesz w szpitalu.
Tym razem Dylan nie był już podniecony, w ogóle go to nie kręciło, czuł tylko strach. I to właśnie przez niego, w przypływie chęci obrony, wyciągnął rękę i spoliczkował Samuela, aż zadrapując mu skórę. Jego nadgarstek szybko został jednak złapany i unieruchomiony w dziwnej pozycji. Obaj usłyszeli chrupnięcie kości.
– Dziwka – warknął Samuel i, w ostatnim uderzeniu gniewu, splunął na niego, czując, że już nic więcej nie mógł zrobić, żeby zamaskować swoje upokorzenie. Jeszcze nikt nie jęczał imienia kogoś innego podczas seksu z nim. Dla godności Faulknera było to niemal uwłaczające. Zaczął się pospiesznie ubierać.
Dylan na to jednak nie zwrócił w ogóle uwagi. Dotknął swojej ręki z przerażeniem, nie mógł nią ruszyć.
– Złamałeś mi coś – powiedział ze strachem, czując mocny ból dłoni. Nikt go jeszcze tak nie potraktował. Kopnął mężczyznę, żeby go od siebie odepchnąć, ale nie zrobił tego szczególnie mocno. Poczuł do niego silne obrzydzenie, oddał mu się, w pewnym sensie zaufał, bo w końcu nie chodził do łóżka z pierwszymi lepszymi. – Spieprzaj! – krzyknął w napadzie furii. – Spieprzaj, nie chcę cię już, chuju, na oczy widzieć! – kopnął go jeszcze raz, tym razem już mocniej.
Samuel złapał jednak go za kostkę tak mocno, że na pewno zostawiłby później na niej siniaki. Był bezwzględny, już przestał szanować Dylana.
– Uważaj, bo jeszcze ją ci złamię – warknął i jeszcze mocniej zacisnął palce na kostce.
Puls Dylana przyspieszył, nie wierzył, że ktoś tak może traktować kochanka... nawet Taylor nigdy nic mu nie zrobił!
– Zostaw – powiedział drżącym od emocji głosem. – Zostaw i wyjdź.

Samuel zrobił to. Dokończył się ubierać, nie robiąc tego jakoś bardzo pospiesznie, po czym wyszedł, głośno trzaskając drzwiami.  

18 komentarzy:

  1. Opowiadanie cieszy się dużym zainteresowaniem zapewne dlatego, że rozbudzi fetysze coponiektórych osób :')
    Potraktowałyście nas od razu z grubej rury. To chyba najdłużej opisany i najszybciej pojawiający się seks jaki widziałam. Szaleństwo.
    Nie znam jeszcze twórczości na tym blogu i liczę na to, że fabuła nas zaskoczy, bo jeszcze nic nie możemy wywnioskować i zapewne wszystko będzie dla nas niespodzianką.

    OdpowiedzUsuń
  2. No spoko rozdział i jednak znowu komentuje. Ciekawie się zapowiada ale nie wiem czy w dwóch fragmentach nie wkradł wam się błąd no chyba że miał być człowiek zamiast członka przy porównaniu tam przy szafce chyba kochanek a nie kochanej nie żeby się czepiała tylko może nie zauważyłyście a to troche wybiło mnie z czytania. No nic czekam na kolejne cudowne rozdziały a i bardzo podoba mi się że odpowiadacie czytelnikom i nie żebżecie/szantażujecie o komentarze

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, wasz poziom pisania ciągle rośnie dziewczyny.

    Scena wciągająca, dobrze napisana i bardzo zachęcająca do dalszego czytania :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne ale nabrałam apetytu na jeszcze więcej trzymam kciuki za dalszy ciąg i wenę:-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie mój klimat. Postać Dylana mi się nie podoba w ogóle. Całe opowiadanie jakoś mnie nie zachęca, ale to tylko moje zdanie. Będę czytać dwa pozostałe, powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czekałam na to opowiadanie i nie zawiodłam się. O ile postać Dylana z wyglądu jest jak dla mnie bardzo wyraźna i ciekawa, o tyle Samuela jakoś nie potrafię sobie wyobrazić dlatego poczekam może na bardziej szczegółowy jego opis. Sam pomysł na fabułę bardzo mi odpowiada, sposób opisywania akcji równoważy mocniejsze sceny, przez co opowiadanie czyta się lekko mimo wszystko. Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg, bo zapowiada się bardzo interesująco ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam serdecznie,
    przyznam, że obserwuję Waszego bloga od długiego czasu. Mój brak komentarzy wynikał z wielu przyczyn, za co bardzo przepraszam. Ale nie mogę nie skomentować tego! Matko... Mam rumieńce. To będzie gorące i sprośne, idealne na jesienne wieczory :D Aż się doczekać nie mogę, aż Dylan zapanuje nad tą agresywną bestią, Samuelem!
    Wasz kunszt pisarski jest świetny! Mało blogów teraz spotykam z tak lekkim piórem. Jest się nad czym zachwycać :)
    Nowe opowiadanie zaczęło się z przytupem i gorącym rumieńcem. Trzymam kciuki za ciąg dalszy i wysyłam ogromne pokłady weny!
    Pozdrawiam,
    Szatanica.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jedno proste pytanie.KIEDY NEXT?!

    OdpowiedzUsuń
  9. Fajnie, że się rozwijacie...dodajecie nowe opowiadania ale czy naprawde nie lepiej skonczyć jedno, a potem zaczynać drugie. W momencie kiedy piszecie jedno opowiadanie czytelnik może się z nim związać, oczekiwać a Wy jesteście w stanie wyjsc im na przeciw...dodając rozdział raz na 4 dni...w tym momencie bedzie trzeba czekać 8 dni...co jest okresem bardzo rozległym i psującym relacje pomiędzy czytelnikami a opowiadaniem. Wybaczcie ale czekanie tyle czasu na rozdział....wole juz poczekać jak to zakończycie.

    Nowe opowiadanie jest ciekawe ale znowu jak mam się do niego przywiązać jak bedziecie wrzucać je na zmiane z clashem...wy macie więcej pracy bo wejjscie w 2 historie, my mamy gorzej bo musimy czekać...a więc choc opowiadanie fajne, nie podoba mi się ten pomysł.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że czekanie ośmiu dni wcale nie jest długim okresem. :) No ale my nie wpływamy na to, kto czyta, a kto nie, to zrozumiałe, że są osoby które wolą czekać na koniec. My problemu nie mamy, by wejść w dwie historie, pisanie jednej jest dla nas dość ciężkie, monotonne. Lubimy różnorodność i na pewno znajdą się tacy czytelnicy, którzy podzielą nasz punkt widzenia.

      Usuń
  10. Przeczytałam tekst już parę dni wcześniej, ale dopiero dzisiaj mogę spokojnie napisać komentarz.
    Podoba mi się wybór tematyki – z bohaterami transowymi nie spotykam się zbyt często, zresztą i sam temat nie jest łatwy (traktowanie transów w społeczności, bądź co bądź, LGBT, to temat rzeka). Tu u Was pojawiły się pewne sygnały związane z tymi kwestiami, więc choć podejrzewam, że nie zamierzacie się skupiać akurat na szczególnie głębokiej analizie tych relacji LGB – T, to jednak mam nadzieję, że jeszcze parę razy uwzględnicie odbiór Dylana, który jest „inaczej inny”, wśród tych, którzy są „normalnie inni”. Bo ta myśl „w końcu prawdziwi faceci nie pieprzyli się z transami” jest bardzo dobra.
    Zupełnie na boku i kompletnie niemerytorycznie: Dylan podziela moje uwielbienie do wysokich szpilek! Cudnie.

    Kilka błędów technicznych, które wyłapałam: zdanie „Dorobił się całkiem pokaźnej kartoteki policyjnej, ale dzięki znajomością, które zdobywał...” – „znajomościom”. Przy opisie odbytu: „Był ciasny i ogolony, zupełnie gładka” – chyba „gładki”.
    Parę przecinków w niewłaściwych miejscach (jako konkret odnalazłam to: „Tatuaże na jego ciele, wychodziły nawet” oraz „Dzięki mlecznobrązowej cerze, tatuaże Samuela” – w obu wypadkach amputacja przecinka. Na marginesie, cera jednak odnosi się tylko do twarzy, na ramionach czy szyi będzie skóra, a o ile się nie mylę, na twarzy Samuel nie miał tatuaży).

    Czyta się dobrze i płynnie; z przyjemnością stwierdzam, że tutaj narracja nie robi niespodzianek i nie wyskakuje z offu, trzyma się wyznaczonej linii. Cieszę się z tego :)
    Pomysł jest interesujący – ale przyznam, że szczególnie interesujące w tym rozdziale okazało się zakończenie. Scena starcia (bo trudno to nazwać kłótnią) między Dylanem i Samuelem pozostawiła we mnie głęboki niesmak – dla bohaterów, nie dla autorek. Właściwie to niesmak wzbudził głównie Samuel – takie to było szczeniackie „jestem straszny macho i byle kichnięcie mi moją maczość podważa”. Dylana w gruncie rzeczy mi żal – bo i jego „wyskok” z imieniem byłego kochanka jest psychologicznie zrozumiały, i jego reakcja na zachowanie Samuela uzasadniona (nie mówiąc o tym, że zdecydowanie bardziej wolę bohatera z charakterem, który na sugestię „uderzyłbym cię” się złości, niż bohatera mamałygę, który jeszcze zachwycałby się swoim potencjalnym oprawcą).
    Opis seksu – pieprzny, z dobrze dobranym do niego słownictwem. Jak mam zwykle stracha przy czytaniu scen erotycznych, bo wiele z tych scen wpada w żargon kliniczny, uliczny albo gimbazowy, tak u Was już się tych scen nie boję.
    Ciekawa jestem, jak to się rozwinie – bo pomysł na zemstę wskazuje, że Dylan ma dużo nieprzepracowanych, nieprzetrawionych i niezabliźnionych spraw, miejsc i ran związanych z Taylorem. Ciekawa też jestem jakichś obrazów z przeszłości Dylana, z jego „dojrzewania do siebie” jako transwestyty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że opowiadanie Cię zainteresowało. :) Już wcześniej chodziło nam po głowie napisanie coś o transie i w końcu wdrążyłyśmy to w życie. W końcu w tytule mamy "opowiadania LGBT", nie możemy skupiać się tylko na "G". :D
      Dzięki za wskazanie błędów, już poprawione. Mam nadzieję, że nigdzie gorszych byków nie było.
      To teraz czujemy presję, nie możemy skopać tego opowiadania!

      Usuń
  11. Popularność tego opowiadania nie jest niczym zaskakującym. Jako współautorka jednego opowiadanie (nie traktujcie, proszę, tego jako krypto reklamę. Po prostu w ten sposób łatwo będzie mi podać przykłady, dlaczego jest tak a nie inaczej), zauważyłam pewną zależność w komentarzach.
    Młode trzpiotki, w wieku nastoletnim, które dopiero co zakochują się w opowiadnaniach homoerotycznych, albo zakopały się w tym po uszy - wolą pozycje, w których jest wiele seksualnych opisów, niekoniecznie dobrych (nie sugeruję tu, że wasze opowiadanie jest złe - jak dla mnie, ma bardzo wysoki poziom). Spotkałam się także z komentarzami, kiedy jeden z głównym bohaterów przechodził pewną zmianę, "niech on się nie zmienia, ma być tą k****, bo takiego go lubię".
    Więc, podsumowując. Zarzuciłyście pomysłem opowiadania, z którego samego opisu wynika, że będzie ono bardzo seksualne, intensywne, będzie wiele opisów i wulgarności. Pierwszym rozdziałem dodatkowo udowodniłyście, że faktycznie tak będzie. Wstrzeliłyście się tym idealnie w pewien klucz, który przekręca zamek w umyśle wielu podlotków, które z niezwykłą miłością i zainteresowaniem będą nabijać wam wyświetleń, raz za razem czytając kolejne rozdziały. Nawet wielokrotnie.

    Wracając do samego opowiadania, albo... Zaczynając komentować treść.
    Podoba mi się. Jestem zadowolona z tego co przeczytałam, choć początkowo kręciłam nosem, bo "chcę więcej Kennliota".
    Czytam was już od jakiegoś czasu i jestem pod wrażeniem tego jak spójnie tworzycie, jak wasze style pisania uzupełniają się. Często wynikają niejakie problemy spowodowane wieloautorstwem tekstu. Różnice w stylu, właśnie, czy chociażby sprzeczne idee, prowadzące do sporów.
    Charaktery, które tworzycie są różnorodne, nie wyidealizowane, posiadające wady. I to się ceni. Bohaterowie nie są odrealnionymi jednostkami, gdzie opowiadanie czyta się nie wchodząc w żadne emocjonalne interakcje między czytelnikiem, a głównymi postaciami.

    Może skończę, straciłam wątek D:
    W każdym razie, gratuluję udanego opowiadania. Kolejnego. Które zapowiada się niezwykle obiecująco. Myślę, że mój komputer za niedługo ustawi waszą stronę jako główną, bo każdego dnia sprawdzam czy nie ma jakichś aktualizacji ^^

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Loki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy, bardzo miło słyszeć takie słowa :)
      Faktycznie uderzyłyśmy w tematykę, która jest bardzo popularna wśród sporej grupy osób, zwłaszcza tych, którzy lubią anime i mangi yaoi z występujacym motywem uke, który przebiera się w sukienki.
      Przede wszystkim zainspirowało nas zdjęcie, ale uznałyśmy, że fajnie by było też zmierzyć się z taką popularną tematyką z blogów yaoi i pokazać ją z naszego punktu widzenia.
      Miło słyszeć, że tęsknisz za Kennliotem, wkrótce też się pojawi na blogu :)
      Uczyłyśmy się pisać razem dwa lata i wciąż jeszcze musimy nad tym popracować, więc wszystkie rady są dla nas cenny :)

      Jeszcze raz dziękujemy za komentarz i pozdrawiamy :)

      Usuń
    2. Jedyną radą jaką mogę wam dać na dziś dzień, to dokładnie czytajcie co druga pisze. Rzadko się wam to zdarza, ale czasami jednak - że powtarzacie pewne czynności, albo coś mało logicznie zmieniacie, zapominając, że któraś z was już o czymś wspomniała. Może z dwa - trzy razy na to się natknęłam, ale to naprawdę dorobne przeoczenia ^^

      Usuń
  12. Chyba trochę za wulgarne dla mnie... ^^'

    OdpowiedzUsuń
  13. Mocne wejście, mam nadzieję na większe emocje w kolejnych rozdziałach, fajnie, że odkryłam waszego bloga:)

    OdpowiedzUsuń