Dziękujemy za komentarze i zapraszamy na kolejny rozdział. :)
Trening czyni mistrza
– Dobra, mam gumki – rzucił, kiedy
wychylał się, żeby przeszukać schowek. Podkręcił ogrzewanie,
ale wiedział, że za niedługo będzie musiał wyłączyć silnik.
Nie chciał, żeby i jemu rozładował się akumulator. Za chwilę i
tak się zagrzeją.
– A... coś na poślizg? – zapytał Eliot,
nie wiedząc, jak dokładnie mógłby to nazwać. Nie był babą,
potrzebowali czegoś śliskiego, by seks był przyjemny.
– Musimy sobie poradzić naturalnymi
sposobami. Ale gumki są nawilżone, więc nie będzie tak źle –
usłyszał spokojny głos Kennetha, który zaraz usiadł obok niego.
W jego ciemnych oczach zobaczył napięcie.
– Chodź tu, bo zimno – burknął znowu
Eliot i przyciągnął go do siebie. Był w samej bieliźnie, Johnson
miał na sobie przynajmniej dresowe spodnie, więc nie odczuł aż
tak niskiej temperatury w samochodzie.
– Dużo wygodniej, co? – zapytał z pełnym
zadowolenia uśmiechem, zsuwając adidasy ze stóp. Uklęknął
między jego nogami i złapał go pod kolanami. Oddech O'Connera
momentalnie przyspieszył, a intymny nastrój sprzed chwili znowu
wrócił. Ruchy Kennetha były zdecydowane i silne, to Eliotowi
odpowiadało, a przez jego głowę przebiegła myśl, że może
właśnie tego cały czas szukał w seksie. Nie odpowiedział mu,
tylko przesunął dłonią z ciemnej piersi na podbrzusze,
zatrzymując się przy linii spodni.
– Zobacz go, ściągnij spodnie – odezwał
się mrukliwym, niskim głosem Kenneth. Zawisł nad nim, opierając
się dłońmi po obu stronach jego głowy. Dobrze, że zbliżała się
pełnia, bo – chociaż wnętrze samochodu znajdowało się w
półmroku – nie otaczała ich zupełna ciemność. Widzieli swoje
twarze i zarys ciał.
Eliot przełknął ślinę i spojrzał w dół,
złapał za gumkę dresów i odchylił ją, od razu dostrzegając
sporego penisa we wzwodzie. Sięgnął do niego dłonią i objął
trzon.
– Muszę się z nim przywitać – rzucił
wesoło, zaczynając lekko pieścić go palcami.
– Tak zrób – zamruczał z rozbawieniem
Kenneth, kiedy O'Conner zsuwał mu spodnie z bioder. Przez cały ten
czas nie miał na sobie bokserek. – Stęsknił się za tobą –
zamruczał, pocierając nosem policzek mężczyzny. – A ty?
Eliot zaśmiał się, Kenneth wiedział, co
zrobić, by przestał się denerwować.
– Ja też, ale... czemu nie nosisz majtek,
Johnson? Czyżbyś już wiedział, co się stanie, jak do mnie
jechałeś? – zapytał i spojrzał mu w oczy.
– Cały czas byłeś nieświadomy – rzucił
z rozbawieniem Kenneth i pocałował go przy żuchwie. – Jak się
nachylałem nad maską, jak stałem obok ciebie, jak na mnie
siedziałeś... – wyliczał, jeżdżąc językiem po jego szyi,
kiedy Eliot mu trzepał. Poruszał lekko biodrami, potęgując
doznanie. W końcu zwalił się na bok i O'Conner od razu odwrócił
się w jego stronę. Mężczyzna aż jęknął i odchylił głowę.
Mógł mu w każdej chwili ściągnąć te spodnie!
– Nie bałeś się, że zajdę cię od tyłu?
– zapytał i uniósł się na ramieniu, by łatwiej było mu
pieścić penisa Kennetha.
– Nie, bo wiedziałem, że się nie domyślisz
– stwierdził Johnson z rozbawieniem i odetchnął ciężko, kiedy
Eliot potarł kciukiem samą główkę. Przeszedł go przyjemny
dreszcz po plecach. – Teraz już będę uważać – rzucił,
nieświadomie dając mu zapewnienie, że jeszcze się zobaczą.
Eliot zaśmiał się i wychylił głowę, by
pocałować jego szyję. Odetchnął ciężko i nagle pchnął
Johnsona na plecy, by przejąć kontrolę. Spojrzał mężczyźnie w
oczy i uśmiechnął się lekko, kiedy pochylił się do jednego z
sutków. Liznął go, w dłoni cały czas trzymając sporego,
gorącego i pulsującego penisa. Johnson odetchnął zaskoczony,
wiercąc się. Zrobiło mu się jeszcze bardziej gorąco i uznał, że
najwyższa pora wyłączyć ogrzewanie.
– Eliot – rzucił, dotykając ramienia
kochanka. – Przekręcisz kluczyk w stacyjce? Za gorąco tu. Muzykę
włączymy z komórki. – Potarł kciukiem mięśnie na jego
przedramieniu, uśmiechając się lekko.
O'Conner jednak nie oderwał się od jego skóry
ustami, ciągle go pieścił, zupełnie jakby nie usłyszał prośby.
Zapach Kennetha bardzo na niego oddziaływał, aż nie mógł się od
mężczyzny tak po prostu odsunąć.
– Eliot, wyłącz silnik, bo jeszcze mi się
akumulator rozładuje – rzucił Kenneth łagodnie, odsuwając go od
siebie. Sięgnął do jego bokserek i ściągnął je z niego. Musiał
się wygiąć, żeby zsunąć je z jego nóg. – Teraz to zrób –
stwierdził z pełnym zadowolenia uśmiechem.
Eliot popatrzył na niego zdziwiony, nie łapiąc
od razu, o co chodziło Kennethowi. Dopiero po chwili zrozumiał i aż
się zaczerwienił, ale potraktował to jako wyzwanie. Podniósł
się, patrząc Johnsonowi w oczy. Starał się przy okazji nie dać
po sobie poznać, że się speszył. Jak gdyby nigdy nic odwrócił
się i przy pochylaniu do przodu, między siedzeniami, wypiął mocno
do Kennetha, prezentując całe swoje tyły.
Johnson od razu skorzystał z okazji i złapał
za pośladki chłopaka, kciukami dotykając ciasnej dziurki. Jego
penis aż drgnął, kiedy miał ją tak blisko siebie. Na wysokości
wzroku. Wiedział, że Eliot nigdy nie robił sobie lewatywy, więc
na razie nie chciał próbować rimmingu, ale na samą myśl o nim,
ślina napłynęła mu do ust. Zawsze chciał tego spróbować. Na
sobie i na kimś. Serce zaczęło bić mu mocniej w piersi – z
podniecenia i nerwów o nowym doznaniu. Masował dziurkę O'Connera,
przyglądając się jej uważnie. Nie pozwolił mu zmienić pozycji.
Eliot wcale się tego nie spodziewał, chciał
się odsunąć, ale poczuł, że nie może się poruszyć, był zbyt
zdziwiony i... podniecony. Ten dotyk był świetny, pomyślał,
jeszcze bardziej się do niego wypinając, jakby dzięki temu mógł
bardziej chłonąć przyjemność.
– Kenneth – sapnął, oddychając ciężko
przez usta. Jego twardy penis napierał na oparcie siedzenia, kiedy
się nad nim pochylał.
Załamany od przyjemności głos O'Connera
wystarczył, żeby Kenneth pochylił się i pierwszy raz dotknął
ustami tej części ciała. Wstrzymał oddech i pocałował
niepewnie pierścień zaciśniętych mięśni. Nie wyczuł nic
nieprzyjemnego, ale i tak szybko się odsunął, cały zdenerwowany.
Nie wierzył, że naprawdę to zrobił. Eliot mógł wyczuć, że
ręce jego kochanka stały się śliskie, kiedy szarpnął go w swoją
stronę i obaj upadli na podłogę bagażnika. Johnson jęknął
zniecierpliwiony i odwrócił O'Connera przodem do siebie, a kiedy w
końcu miał jego twarz przed sobą, pocałował go brutalnie,
wzdychając bezwstydnie w jego usta. To była jedna z najbardziej
seksownych rzeczy, jakie w życiu zrobił. Penis sterczał twardy
między jego nogami, a on nie mógł powstrzymać się przed
ocieraniem o Eliota. Nie dał mu nawet dojść do słowa, tylko od
razu przewrócił i zaczął obcałowywać jego szyję i tors,
jednocześnie wsuwając mu dwa palce do ust. Musiał go rozciągnąć,
bo przy takim tempie nie dotrwają nawet do końca gry wstępnej.
Wciąż nie mógł się uspokoić, kiedy mężczyzna ssał palce, a
on smakował jego ciała, zlizując ze skóry pot i napawając się
subtelnym zapachem drogich perfum. Ten seks był absolutnie
niesamowity i podczas bycia z Eliotem już nie mógł myśleć o
Goldnerze.
O'Conner był w stanie tylko poddawać się
Kennethowi, nie chciał teraz nawet walczyć o przejęcie kontroli,
podobała mu się taka dominacja mężczyzny. Kiedy ssał palce
Johnsona, poruszał znacząco biodrami, czując jego usta chyba na
całym ciele. To co kilka chwil wcześniej zrobił mężczyzna było
niespodziewane, ale tak szalenie podniecające, że przez moment
nawet pomyślał, że dojdzie.
– Weź mnie – wysapał, gdy Kenneth w końcu
zabrał dłoń. Rozsunął pod nim ulegle nogi, patrząc mu bez
zawstydzenia w oczy. Nie zastanawiał się nad swoimi reakcjami, był
zbyt zamroczony podnieceniem, by myśleć o tym, jak w tej chwili
wyglądał. Ale za to wiedział, jak wyglądał Kenneth –
niesamowicie seksownie, drapieżnie, a nawet groźnie. Był typem
mężczyzny, którego można było się bać, a nie z którym
przeżywało się swój pierwszy raz. Eliot jednak w ogóle się go
nie obawiał, przez te kilka krótkich tygodni ich znajomości,
zdążył mu zaufać w tego typu sprawach.
Jego kochanek przełknął ciężko i
wyprostował się, głaszcząc Eliota suchą ręką po wewnętrznej
stronie uda. Czuł pod palcami włoski na udach. Podobało mu się,
że chłopak był męski w miejscach, w którym powinien, nie miał
ani za dużo, ani za mało owłosienia. Kiedyś spał z chłopakiem,
który golił prawie całe swoje ciało, nie licząc głowy Aż się
skrzywił na samo wspomnienie.
– Chcesz mnie? – zapytał, chcąc usłyszeć
jak najwięcej. Zwłaszcza komplementów pod swoim adresem.
Eliot przełknął ślinę, w pierwszym od
ruchu chciał go mocno zapewnić, że tak, bardzo i żeby najlepiej
Kenneth już, teraz w niego wszedł. Ale to nie było rozsądne,
chciał przyjemności, nie bólu, którego zresztą zawsze się bał.
– Ciebie i tego twojego ogromnego chuja –
mruknął wreszcie i poniósł się na ramieniu. – Ale uważaj –
dodał od razu.
– Będę, nie martw się. Postaram się, żeby
było dobrze – szepnął łagodnie Kenneth, chociaż zaczął się
niepokoić, że nie podoła temu zadaniu i naprawdę sprawi
O'Connerowi ból. W końcu zdążył już poznać jego próg. Nie
należał do najbardziej wytrwałych. I to też miało swój urok,
stwierdził ze zdziwieniem, kiedy podciągnął jego kolano i
pocałował lekko suchą skórę. Posłał Eliotowi szczery uśmiech.
O'Conner czuł się naprawdę dobrze, Kenneth o
niego dbał, czego nigdy nie doświadczył podczas seksu. Wyciągnął
rękę i przesunął dłonią po ramieniu mężczyzny, szyi,
policzku, aż wreszcie dotarł do jego ust. Opuszkiem palca potarł
jego dolną wargę, uśmiechając się przy tym lekko, usta kochanka
były wydatne i bardzo miękkie, nic dziwnego, że wciąż miał
ochotę je całować.
– Wszyscy ludzie, którzy lądują na
komisariacie, są tak kurtuazyjni? – zażartował.
– Kurtuazyjni? – Kenneth zmarszczył brwi,
na początku nie rozumiejąc słowa, które użył Eliot, raczej
rzadko je słyszał. – Są bardziej groźni niż kurtuazyjni –
spróbował jakoś wybrnąć z tego, że kompletnie nie orientował
się w znaczeniu tego zwrotu.
O'Conner jednak nie wyczuł jego niepewności,
roześmiał się i pogładził jego zarośnięty policzek. Jeszcze
nie wiedział, że przez tę twardą brodę dookoła ust miał
czerwone ślady po całowaniu.
– Czyli rozumiem, że jesteś wyjątkiem,
który idealnie wszystko łączy?
– Dokładnie, jestem wyjątkową maszyną do
zabijania... – rzucił, odpowiednio wcześnie się hamując, zanim
dodał i zaliczania. Wiedział, że to mogłoby trochę ostudzić
atmosferę, a tego przecież nie chciał. Nie miał zamiaru wspominać
Eliotowi o innych mężczyznach, tym bardziej porównywać go do
zdobyczy, którą miał tylko zaliczyć. Przecież go lubił, tutaj
nie chodziło tylko o zwykły seks.
Eliot się zaśmiał, ale jego śmiech szybko
przerodził się w jęk, kiedy Kenneth złapał w dłoń jego jądra,
nie spodziewał się tego ruchu. W pewnym momencie poczuł usta
mężczyzny na swoim członku, aż spojrzał w dół, nie chcąc
niczego przegapić, szybko jednak przeniósł wzrok na sufit, myśląc
o zimnym czołgu. To był sposób Teddy'ego na przetrzymanie orgazmu,
miał nadzieję, że mu pomoże, bo nie chciał znów skończyć
falstartem.
Gdyby Kenneth znał teraz myśli O'Connera, na
pewno zapytałby go, skąd on, do cholery, wiedział, jakie to
uczucie być w zimnym czołgu. Niestety nie miał daru telekinezy,
więc będąc w błogiej nieświadomości, obciągał Eliotowi,
jednocześnie masując przestrzeń między jego pośladkami. Chłopak
zaczął machinalnie poruszać biodrami, zupełnie jakby już się
pieprzyli.
– Chodź już – sapnął i przełknął
ślinę. Zerknął w dół, dostrzegając sporego penisa mężczyzny,
na którego widok aż jęknął, od razu też wyobraził sobie, jak
członek wsuwa się w niego i wypełnia go od środka. To musiało
być przyjemne, aż zacisnął mięśnie odbytu.
– Cii – szepnął Johnson, wsuwając w
niego jeden nawilżony palec. – Wkładałeś już sobie palce? –
zapytał z zadowoleniem i przymknął powieki, unosząc głowę do
góry. Spojrzał z zadowoleniem na spoconego, złamanego Eliota,
którego – tak jak kiedyś chciał – doprowadził do wrzenia.
– Kilka razy – odpowiedział zgodnie z
prawdą, nie mogąc zapanować nad językiem, nie powinien tego
mówić, ale w tamtym momencie niestety mało co myślał. Były
ważniejsze rzeczy. Palec Kennetha poruszał się w nim powoli i
drażniąco, Johnson nigdzie się nie spieszył. – Chodź do mnie –
pospieszył go ponownie.
Kenneth zaśmiał się, uznając, że Eliot
naprawdę był chodzącą niespodzianką. Nie spodziewał się, że z
tak prowokująco bezczelnego mężczyzny, teraz będzie potrafił
wykazać się jeszcze takim łagodnym, prawie rozczulającym urokiem
osobistym. Położył się niezgrabnie obok niego, bo wciąż nie
wyjmował z niego palców.
– I jak było? – zamruczał, pocierając
opuszkiem gładką skórę w jego wnętrzu. Wszystko wykonywał w tak
niemożliwie drażniący sposób. Przygryzł lekko jego ramię, chcąc
go tym jeszcze bardziej rozognić.
Eliot oddychał ciężko, pierwszy raz tak się
czując w seksie. To był zupełnie inny poziom przyjemności, teraz
już nie będzie miał pojęcia, co zrobić, by mu stanął przy
Dakocie. Z nią seks na tle zbliżenia z Kennethem wypadał po prostu
słabo.
– Nie jakoś szczególnie dobrze – odparł
i sam sięgnął dłonią do pośladka Johnsona. Zacisnął na nim
palce i od razu zauważając, że był twardy. Kenneth musiał
ćwiczyć tyłek, pomyślał z zadowoleniem.
– Bo musisz dopiero zobaczyć, jak to jest –
stwierdził Kenneth z rozbawieniem i kazał mu odwrócić się na
bok. – Załóż mi nogę na biodro – poinstruował go jeszcze,
wyciągając z niego palce. Dopiero kiedy Eliot wykonał polecenie i
przysunął się do niego blisko, znowu sięgnął między jego
pośladki. – Ale jesteś ciasny – rzucił z ekscytacją.
Eliot oddychał głęboko, starając się
uspokoić i rozluźnić. Spojrzał mu w oczy i pocałował nagle
mocno.
– Nie ciesz się, bo następnym razem to ja
biorę ciebie – rzucił, by dodać sobie pewności.
– Musimy ćwiczyć, żebyś w końcu wziął
go całego – mruknął Kenneth, jakby słowa O'Connera wcale do
niego nie dotarły. Przybliżył swoje usta do jego i najpierw zaczął
tylko muskać jego wargi, masturbując go od tyłu coraz śmielej.
Dołożył drugi palec, a z nim wsunął do jego buzi język i
zamruczał, kiedy kochanek odpowiedział na pocałunek.
Chłopak postarał się skupić właśnie na
nim, wiedział, że powinien się rozluźnić. Czytał już kilka
blogów o seksie analnym, wszędzie pisali, że najważniejszy jest
po prostu dobry nastrój, o który Kenneth zadbał. Do jego zadania
teraz należało wczucie się w niego. Zamruczał w usta mężczyzny,
zsuwając swoją rękę trochę niżej, aż wreszcie dotknął odbytu
kochanka.
Poczuł, jak Johnson się spina, ale nie
odsunął go od siebie, wrócił do pocałunku i zamknął oczy,
próbując się rozluźnić. Zgiął lekko palce we wnętrzu Eliota i
nagle docisnął je do końca, starając się wymacać prostatę. To
nie było takie proste, jeśli nie znał ciała kochanka. Leżeli tak
naprawdę długo, a Kenneth robił mu palcówkę, nie mogąc jednak
trafić w czuły punkt we wnętrzu Eliota, ale to nic, bo O'Conner
przez ten czas zdążył się naprawdę rozluźnić. W pewnym
momencie jednak chłopak aż drgnął i jęknął w usta kochanka.
Przez jego ciało przeszedł dziwny, drażniący i trochę jakby
palący dreszcz, który ostatecznie skupił się na czubku jego
penisa, wcześniej jeszcze przechodząc do jąder. Nigdy czegoś
takiego nie poczuł, ale mimo że jego członek zmiękł, on wciąż
był podniecony do granic możliwości i wcale nie doszedł.
– Już – stwierdził Kenneth z
rozbawieniem. Jego człowiek też trochę opadł, ale wiedział, że
zaraz znowu się podnieci. Eliot był już przygotowany – wciąż
odpowiednio ciasny, ale rozluźniony. – Odwróć się do mnie
plecami, na łyżeczkę będzie chyba najlepiej – stwierdził,
wychylając się po prezerwatywę, którą schował do spodni. Mimo
chłodu na zewnątrz, szyby w samochodzie były zaparowane, a oni nie
czuli niskiej temperatury.
Eliot przełknął ślinę i wciąż dziwnie
roztrzęsiony po tym, co poczuł, odwrócił się do Kennetha tyłem.
Teraz już jednak wiedział, że taki seks mógł być przyjemny,
chciał znowu doświadczyć tego rozdzierającego, uzależniającego
uczucia. Słyszał, jak mężczyzna za nim rozrywa opakowanie
prezerwatywy, zerknął na niego znad ramienia i aż sapnął, gdy
dostrzegł Kennetha zakładającego kondoma na swojego penisa.
– Uprawiałeś kiedyś seks bez gumek? –
zapytał.
– Mhm, ale tylko z moim facetem. Nie martw
się, guma nie pęknie – obiecał i ulokował się idealnie za jego
plecami, przylegając do nich. – Teraz uważaj, będziesz miał w
sobie coś większego niż palce – zażartował, nakierowując
penisa między jego pośladki.
– Zaraz poczuję, jaki jest twój prawdziwy
rozmiar – odpowiedział, starając się nie myśleć o główce
członka napierającego na jego mięśnie odbytu. Gdy czubek powoli
się w niego wsuwał, on aż zacisnął palce na dłoni Kennetha,
która leżała na jego brzuchu.
– Spokojnie – szepnął Johnson, całując
go po karku. Eliot niesamowicie pachniał w tym miejscu. Przygryzł
skórę, nie mogąc się powstrzymać. Oddychał ciężko, teraz
podobało mu się to, że kochali się w ciszy, przynajmniej nic ich
nie rozpraszało. Skupiali się tylko na sobie.
Eliot dłuższą chwilę nic nie robił, tak
samo zresztą jak i Kenneth, który tylko całował go po szyi,
ramionach i karku, by rozluźnić partnera. Nie wsuwał w niego
penisa głębiej, chcąc dać mu czas na przyzwyczajenie się. W
pewnym momencie chłopak odchylił głowę i pocałował Johnsona w
dość niewygodnej pozycji.
– Możesz – mruknął tylko cicho.
Kenneth złapał go za biodra i odchylił
bardziej jego pośladek, zaciskając na nim palce. Wsunął się
znowu i odetchnął cicho, czując otaczające go mięśnie. Eliot
był niemożliwie ciasny. Zacisnął się w panice na jego penisie.
Kenneth wiedział, że to był pierwszy raz, kiedy mężczyzna miał
w sobie coś tak szerokiego. Zrobiło mu się gorąco i odetchnął
ciężko, słysząc jęk O'Connera.
– Spróbuj go z siebie wypchać – polecił,
sięgając ręką do jego penisa.
– Co? – sapnął, nie rozumiejąc. Jak
wypchać? Po co niby miałby to robić?
– No... – Kenneth odetchnął ciężko i
wycofał biodra, żeby znowu pchnąć. Musiał uważać, żeby być
delikatnym, chociaż całe ciało aż rwało się do tego, żeby
mocno wbić się w Eliota. Czuł mrowienie w kroczu, kiedy próbował
zapanować nad sobą. – Rozluźnij mięśnie, wypchaj go nimi,
wtedy się rozluźnisz.
Eliot wciągnął powietrze do płuc, starając
się zrobić tak, jak mówił Kenneth, to było bardzo dziwne
uczucie, ale przecież Johnson wiedział, co robi. Mimo jego dużego
penisa, czuł, że nie znalazłby lepszej osoby na pierwszy seks.
Bolało go, to jasne, jednak wiedział, że mogłoby boleć znacznie
bardziej, gdyby uprawiał to z kimś innym, mniej doświadczonym albo
opanowanym.
– Będzie dobrze – mruknął Kenneth,
zaczynając go masturbować, żeby odciągnąć jego uwagę od
nieprzyjemnego uczucia penetracji. Zdawał sobie sprawę, że
pierwszy raz nigdy nie był dobry, będzie go bolał, bo jego mięśnie
jeszcze nie przyzwyczaiły się do tego rodzaju inwazji.
– Mów coś do mnie – sapnął Eliot, chcąc
słyszeć jego głos, lubił, kiedy Kenneth się odzywał, łatwiej
było mu się rozluźnić i zapomnieć o nieprzyjemnym uczuciu
rozciągania. Kondom na penisie Johnsona był nawilżony, ślina też
ułatwiała penetrację, ale mimo wszystko O'Conner odczuwał dziwne
tarcie.
– Co? – zaśmiał się Johnson i pchnął
znowu. Nie chciał zagłębiać się w nim w całości, Eliot by tego
nie wytrzymał. Zaczął wykonywać wolne ruchy frykcyjne. –
Podobasz mi się – mruknął w końcu, rzucając pierwsze, co
przyszło mu na myśl. Innej osobie pewnie powiedziałby coś
wulgarnego. Gdyby ten seks był anonimowy, zachowałby się inaczej,
ale teraz czuł, że pieprzył się z kumplem, który nie przypominał
żadnego z jego dotychczasowych znajomych.
O'Conner mimowolnie się zaśmiał, to brzmiało
jak komplement z czasów szkoły.
– Ty mi też – powiedział i dzięki
rozbawieniu, rozluźnił się. – Teraz przez Internet zapytam cię,
czy będziemy ze sobą chodzić – dodał, przypominając sobie
związki za czasów, gdy był nastolatkiem.
Kenneth parsknął śmiechem, zdając sobie
sprawę, jak to zabrzmiało. Schował twarz w zagłębieniu przy szyi
O'Connera i przygryzł wargę, kiedy znowu pchnął. Nigdy nie lubił
cichego seksu, więc podobała mu się rozmowa podczas uprawiania go.
Nawet jeżeli konwersacja polegała na wydawaniu z siebie
nieartykułowanych dźwięków.
– Dobrze, zmienimy status – rzucił i nagle
zmienił kąt pchnięć, wyrywając z ust Eliota cichy okrzyk. On sam
jęknął, kiedy mięśnie kochanka zacisnęły się na nim mocniej.
– Eliot, kurwa – sapnął.
Eliot zacisnął dłoń na kocu plażowym, na
którym leżeli. Nie chciał się teraz zastanawiać, jak on będzie
wyglądać po wszystkim. Wypiął się bardziej do Kennetha, takie
podchody w próby rozluźnienia się, krótkie pchnięcia i
zamieranie w bezruchu trwały jeszcze długą chwilę. O'Conner nie
miał pojęcia jak Johnson to robił, że miał tyle cierpliwości do
niego, ale po prostu wsłuchiwał się w jego ciało, odbierając
od niego każdą reakcję. Gdy wreszcie poczuł, że mocny uścisk
mięśni wokół odbytnicy zelżał, zaczął miarowo w nim poruszać
penisem.
– Będziemy dużo ćwiczyć – stwierdził
Kenneth, nie zastanawiając się za bardzo nad swoimi słowami. Miał
w końcu faceta, którego tak bardzo nie chciał zdradzić, a jednak
to zrobił. Teraz Derek był ostatnią osobą, o której mógł
myśleć. – Ale masz twardy i ciasny ten tyłek – skomplementował
go znowu, nie mogąc się powstrzymać. Odsunął się od niego
trochę, żeby spojrzeć na złączone ciała. Ich nogi wystawały
poza siedzenia, a stopy Eliota dotykały nawet siedzenia kierowcy.
Johnson przygryzł wargę, obserwując smukłe, lekko umięśnione i
długie ciało kochanka. Chciał go już na poważnie, tak żeby się
w niego wbijać bez opamiętania, słyszeć jego jęki, kiedy penisem
zagłębiałby się w nim i drażnił prostatę.
Chłopak na jego słowa zaśmiał się,
odwracając głowę, by spojrzeć na twarz Johnsona, na której
odmalowywało się skupienie, determinacja i podniecenie. Aż
przełknął ślinę, już nie pamiętał, by ktoś tak bardzo mu się
podobał. Johnson nie był w ogóle w jego guście, preferował
bardzo wypośrodkowany typ urody, taki, jaki podobał się większości
ludzi, może nawet trochę chłopięcy. Wcześniej to właśnie z
takimi mężczyznami wyobrażał sobie, że będzie, teraz jednak już
wiedział, że nie zamieniłby dużych, silnych ramion i groźnego
wyrazu twarzy na nic innego.
– Trzymam za słowo – powiedział, kładąc
głowę z powrotem na podłodze bagażnika. – Albo za kutasa –
dodał wesoło, wiedząc, że to nie żart najwyższych lotów, ale
nie mógł się powstrzymać.
Kenneth roześmiał się, podobało mu się, że
tak wielu rzeczy nie traktowali poważnie, często razem się śmiali
i żartowali i chyba to właśnie sprawiało, że tak dobrze się
dogadywali.
– Trzymaj tak dalej – wymruczał Johnson i
zaczął się szybciej poruszać. Zgiął nogę w kolanie i oparł ją
o podłogę bagażnika. Wiedział, że musiał być delikatny, żeby
nie zrazić Eliota, ale i tak z tyłu głowy błąkała mu się wizja
ostrego seksu, której nie chciał do siebie dopuszczać.
Minęła chwila, nim Eliot znowu się
podniecił, Kenneth podrażnił jego prostatę, przez co w pewnym
momencie myślał, że po prostu oszaleje. To uczucie było dziwne,
całkowicie inne niż sama stymulacja członka. Nigdy wcześniej
jeszcze nie miał tak, że był bardzo podniecony, ale nie dostał
pełnej erekcji. Z początku zeszła mu ona, bo po prostu odczuwał
dyskomfort związany z penetracją, teraz jednak znów było mu
dobrze, a mimo to wciąż nie miał wzwodu. Widział to nie raz na
filmach porno, jednak wtedy wydawało mu się, że stosunek po prostu
boli stronę pasywną. Teraz już jednak wiedział, że to wszystko
wygląda zupełnie inaczej. Przyjemny prąd przeszedł go od punktu,
który Kenneth podrażnił penisem, aż do czubka członka Eliota. To
było świetne, myślał i jęknął głośno, nie mogąc nad sobą
zapanować.
– Dobrze... tak... – sapał, odchylając
głowę na ramię kochanka.
– Jęcz dla mnie – zamruczał Kenneth,
kręcąc biodrami, kiedy w niego wchodził. Robił to tylko do
połowy. Nie chciał sprawiać Eliotowi bólu. Czuł gorąco na
twarzy, próbował panować nad sobą. Lubił mocny seks, a przecież
takiego delikatnego zbliżenia mu brakowało. Dlaczego teraz myśli
tylko o tym, żeby przycisnąć O'Connera do podłogi bagażnika i
mocno zerżnąć? Może to przez to, że chłopak był tak
niesamowicie ciasny, cały pod nim drżał, lekko wypychał biodra,
prosząc o więcej.
Eliot nie wiedział, że może wydawać z
siebie taką gamę dźwięków, ale pocieszało go, że Kenneth wcale
też nie był wiele cichszy. To sapał mu do ucha, to w nie jęczał,
dodatkowo pobudzając kochanka, Johnson był cholernie seksowny, taki
dominujący, ale z drugiej strony zapanowanie nad tym mężczyzną
także musiało być ciekawe. Jeszcze cię wezmę – to zdanie
zadźwięczało w jego głowie, jednak po chwili jego tok myślowy
się urwał, cały skupił się na przyjemności, złapał za swojego
penisa i zaczął się szybko masturbować. Członek znów stwardniał
w jego ręce, a po chwili kilka białych plam ozdobiło kolorowy,
plażowy koc. Orgazm był mocny wstrząsnął jego ciałem nagle,
pozostawiając po sobie tylko przyjemne mrowienie w okolicach
intymnych i bardzo duże zmęczenie.
Kenneth, kiedy widział, jak Eliot się
spuszcza, od razu przyśpieszył ruchy, robiąc w końcu to, czego
tak bardzo chciał. Wbił się w niego mocniej, ale nie na tyle, żeby
później chłopak był cały obtarty. Orgazm przyszedł z głuchym
okrzykiem, kiedy O'Conner nieświadomie się na nim zacisnął i
sięgnął ręką za siebie, łapiąc jego pośladki w mocnym
uścisku.
– I jak się czuje rozdziewiczona
księżniczka? – zapytał z rozbawieniem, wysuwając się z niego z
cichym, charakterystycznym i absolutnie seksownym pyknięciem.
Ściągnął gumkę i zawiązał ją.
Eliot obejrzał się na niego, był wykończony,
ale dziwnie szczęśliwy przez endorfiny, jakie przyszły po
orgazmie. Odwrócił się przodem i objął go, nie zastanawiając
się, jak to mogło wyglądać po seksie, czuł jednak, że nie
chciał się odsuwać od Kennetha jakby nigdy nic. Wychylił się, by
pocałować mężczyznę leniwie, już bez poprzedniej agresji, na to
nie miał siły. Obaj czuli, że teraz ich pocałunki wyglądały
inaczej. Wcześniej były chaotyczne, niezgrane, zgrali się w nich
dopiero po czasie i długich chwilach ćwiczeń.
– Jesteś dobry – pochwalił, nie chcąc
nawet wspominać o uczuciu otwarcia w dolnych rejonach ciała.
Kenneth zaśmiał się, zadowolony z
komplementu. Odwrócił się na plecy i rzucił prezerwatywę na
podłogę samochodu. Odetchnął ciężko, kładąc dłoń na
brzuchu.
– Podobało ci się?
Eliot uśmiechnął się szeroko i kiwnął
głową, unosząc się na łokciu, by spojrzeć na twarz Kennetha.
– Ale następnym razem moja kolej –
powiedział, po czym pochylił się i jeszcze raz musnął jego wargi
swoimi.
– Jaka pewność siebie, O'Conner – rzucił
Kenneth z rozbawieniem i szturchnął go ramieniem. – Pożyjemy,
zobaczymy, wiesz, jak to mówią. – Na te słowa chłopak zmrużył
oczy, mierząc Johnsona przeszywającym wzrokiem.
– Jesteś z tych, którzy by tylko ruchali? –
zapytał wprost.
Kenneth spojrzał na niego zaskoczony, nie
spodziewając się po nim takich ostrych słów. Wcześniej tylko
żartowali, a w ich rozmowach chodziło o wzajemne ripostowanie się.
Nie traktowali tego tak poważnie.
– Nie, nie jestem z tych – rzucił z
kamienną miną, surowym tonem. – Jakbym był, wyruchałbym cię
już wcześniej.
Eliot patrzył na niego jeszcze chwilę i nagle
parsknął śmiechem.
– I trzeba było! – powiedział rozbawiony.
– Żałuję, że zwlekałem, to za dobre – zaśmiał się, kładąc
mu swoją głowę na ramię.
– No za dobre, za dobre – sapnął i zrobił
coś, czego nigdy nie zrobiłby przy Dereku – objął Eliota
ramieniem, przytulając go do swojego boku, na co chłopak westchnął
ciężko, odpowiadając na uścisk. Momentalnie zachciało mu się
spać. Zmęczenie po seksie było ogromne.
– Nie wiem, jak wrócę do domu – mruknął
wyczerpanym głosem.
– Trochę zajęłaby nam droga powrotna, no
nie? – zapytał cicho, masując jego ramię. – Prześpimy się i
dopiero wtedy pojedziemy? Jutro mam na rano, więc słabo – sapnął
jak cierpiętnik. Takie ruchome godziny pracy coraz bardziej zaczęły
mu przeszkadzać.
Eliot westchnął i kiwnął głową, sen był
bardzo dobrym rozwiązaniem. Nie miał teraz sił na nic innego.
– To może wejdziemy pod koc? –
zaproponował. – Będę musiał go wyprać, bo chyba się
pobrudził.
– Ty go pobrudziłeś! – zaśmiał się
Kenneth, ale nie zauważył plam na plecie, było na to zbyt ciemno.
– Musimy się jeszcze ubrać – stwierdził, ciesząc się, że
przyszedł w dresie, a nie dżinsach. Nawet najwygodniejsze nie mogły
się równać z miękką, grubą bawełną, wygodniejszą niż
cokolwiek innego.
– No, musimy – sapnął, ale nic nie
zrobił, żeby się ruszyć. – Mówił ci ktoś, że masz fajne
usta? – zapytał nagle i spojrzał w górę, na twarz Kennetha.
– Słyszałem o fajnym penisie. – Poruszył
znacząco brwiami. Eliot nie był pierwszy, który mu mówił
komplementy, ale tego chyba nie wypadało mówić.
O'Conner zaśmiał się słabo, nie miał już
sił, ale mimo to podniósł się i ignorując ból u podstawie
pleców, złapał za swoje spodnie.
– Dobra, od teraz będę cię tylko
krytykować – stwierdził. – Masz zbyt wysoką samoocenę,
Johnson.
– Ja? – prychnął Kenneth z oburzeniem i
zaczął się sprawnie ubierać. – A co mam powiedzieć o tobie,
co?
Eliot zaśmiał się i założył T-shirt, po
czym już ubrany usiadł przy Kennecie.
– Zdrowy egoizm nikomu nie zaszkodził –
rzucił wesoło.
– Przez ten twój egoizm tu wylądowaliśmy.
– Johnson wyciągnął się na tyle samochodu. Odetchnął ciężko.
– Chyba sam przygotuję jakiś koc i poduszki – mruknął. Był
wykończony.
Eliot zaśmiał się i położył tuż obok,
nakrywając ich pledem.
– Czyli jeszcze mogę liczyć na seks w
aucie? – zapytał, przysuwając się do jego boku.
– Moim, twój jest za mały – mruknął
sennie Kenneth. – Nadaje się najwyżej na szybkie obciąganie –
stwierdził i pozwolił, by chłopak się do niego przytulił. Eliot
zamruczał i pocałował go przy szyi, wdychając zapach mężczyzny.
Leżeli tak dłuższą chwilę, nie odzywając się, tylko trwając w
uścisku, gdy nagle O'Conner podniósł się na ramieniu i spojrzał
na Johnsona z góry.
– Kenneth? – Mężczyzna uchylił senne
powieki. – Skoro go zdradziłeś to znaczy, że czegoś ci
brakowało – powiedział, patrząc mu w oczy. Czuł, że musi mu to
powiedzieć. – Tu wcale nie chodzi o mnie, zrobiłbyś to prędzej
czy później z kimkolwiek innym, gdyby mnie nie było. Po prostu
czegoś ci brakuje w związku z tym facetem.
Johnson zmarszczył brwi, spoglądając na
Eliota uważnie. Nie chciał teraz myśleć, co zrobi w związku z
Derekiem, był na to zbyt zmęczony, ale słowa jego nowego kochanka
zupełnie go zaskoczyły. Miał rację, zrobiłby to prędzej czy
później, szukał tylko odpowiedniej osoby, żeby go zdradzić.
– Śpij – szepnął, uśmiechając się do
kochanka lekko. Lubił go, czuł, że chociaż tak mało się znali,
Eliotowi naprawdę zależało na tej znajomości.
Tak szczerze średnio podobał mi się ten rozdział. Był taki....nwm naciągany? Trudno mi wyrazić opinię, ale nie przekonał mnie do siebie. Niestety nie mogę zapomnieć o NYR i fakcie, że tamto opowiadanie było lepsze.Ale z wielką ciekawością czekam na dalsze rozdziały i weny życzę :)
OdpowiedzUsuńA mi się całkiem podobało. Inny, nieoklepany ten pierwszy raz. Gorąco było i chłopcy sporo zyskują, jak są razem, bo osobno, jak dla mnie, czasem są mocno antypatyczni.
OdpowiedzUsuńKenneth zrobił z siebie głupka :P najpierw "nie, nie nie.." a potem dał się podejść jak dzieciak i jego żądza zwyciężyła, ciekawa jestem kiedy dotrze do niego to, co właśnie zrobił i jak się dalej zachowa.
OdpowiedzUsuńPopieram poprzedniczkę, że czegoś w tym rozdziale mi brakowało, może to to, że był napisany bardziej drętwo nie do końca poczułam te emocje pierwszego zbliżenia, to było jak seks "starej" pary, więcej było opisu tego jak się przygotowywali, Kenneth myślał o ogrzewaniu i akumulatorze, potem się ciągle rozpraszali :P a potem Elliot doszedł tak po prostu w jednym zdaniu i end :P, nie było motylków jakoś. Z drugiej strony mało jest bajkowych i idealnych pierwszych razów w prawdziwym życiu, więc nie mówię nie. Mnie się podobało :)
W końcu Eliot dostał to czego chciał. Dobrze, że mu to sie spodobało bo czasem chcemy nie tego, czego powinniśmy. Przytulas na koniec też dobry. Przytulasy są zawsze dobre , no przeważnie. Czekam na rozwój sytuacji z Derekiem. Hah i mimo, że NYR nie zdradzę z Clashem to Dereka polubiłam;))
OdpowiedzUsuńO.
Faajnie, że w końcu to zrobili, może teraz będzie jakiś przełom w ich relacjach...ogólnie rzecz ujmując opowiadanie jest ciekawe, proste ale tak miało być więc nie mówię nie. Czasami mam wrażenie, że macie wzloty i upadki jesli chodzi o wyrazanie emocji w rozdzialach...zdarzają się takie które się czuję całym sobą, ale równiez niektóre z nich są jakis takie za krótkie/ tak ułożoneze że ciezko to poczuć.
OdpowiedzUsuńWielki plus za częstotliwosc dodawania rozdziałów...dajecie historii się rozkręcic bez zachęcania ludzi do czekania na pełny tekst.
Pozdrawiam.