sobota, 27 lutego 2016

15. Lingerie: Strój policjantki

Cóż, to ostatni rozdział "Lingerie", ale nie ostatnia publikacja. Czeka Was jeszcze epilog domykający całość, ale mimo to i nam jest już smutno. Polubiłyśmy to opowiadanie, utożsamiłyśmy się z bohaterami, a teraz czas zająć się nowymi... Mamy nadzieję, że czas, który poświęciliście temu opowiadaniu nie uznajecie za stracony i że będziecie za Dylanem i Samuelem tęsknić tak samo jak my. :) Już nie przedłużając - zapraszamy na rozdział.


Rozdział 15.
Strój policjantki


– Mamo – jęknął Dylan, już od pół godziny chcąc wrócić do domu, ale jego rodzicielka najwidoczniej nie miała takich planów. Wciąż maglowała temat faceta swojego syna i ich wyjazdu na wakacje. – Jeszcze nie rozmawiałem z Samem, muszę go poinformować, zanim nas odwiedzisz. Zresztą, teraz trochę u niego pomieszkuję – dodał, patrząc to na swój pusty talerzyk, na którym walały się okruszki po jabłeczniku mamy, to na zegar zawieszony na ścianie.

– Ale ile to jeszcze potrwa! Widzę, że coś się zmieniło, kochanie. Znowu jesteś taki radosny. Jak wtedy, gdy miałeś dziesięć lat i dostałeś rower. – Za każdym razem, gdy uważała, że jej syn wykazywał lepszy humor, a jego życie układało się tak jak powinno, mama przytaczała ten przykład. Dylan uwielbiał jeździć na rowerze dopóki w liceum nie wpadł pod samochód i nie przeleżał większość wakacji w łóżku, cały połamany. Chociaż kobieta nie miała na myśli nic złego, Dylan od razu przekładał tę sytuację na swoje życie.
– Samuel, no... on nie jest zbyt otwarty – mruknął, opierając twarz na dłoni. Starannie zamaskował swojego siniaka pod warstwą podkładu i pudru tak, że jego mama nic nie dostrzegła. Gdyby to zrobiła, zaczęłyby się męczące pytania. – Pewnie uznasz, że jest mrukiem – dodał i wzruszył ramionami.
– No nie wiem, co mam myśleć – oświadczyła i sięgnęła po kawę, żeby ją dopić. – Teraz pewnie młodym nie spieszy się, żeby poznawać rodziców ich partnerów. Sama bym się w sumie z tym nie spieszyła na jego miejscu – dodała i uśmiechnęła się nagle porozumiewawczo. – Kto w końcu chciałby poświęcać swój czas starej babie!
Dylan przewrócił oczami, ale uśmiechnął się pod nosem.
– Może na święto dziękczynienia? – zapytał, nie chcąc sprawiać jej przykrości.
– O, świetny pomysł, kochanie – zauważyła i od razu się rozpogodziła, a Dylan wiedział, że teraz puści go szybciej. – Przyjdziecie do domu, zrobię indyka i... Och, będzie cudownie! – zawołała, a jakaś para, siedząca nieopodal, spojrzała na nią zdziwiona. Nic sobie z tego nie robiąc, roześmiała się. – Zaproś go do nas koniecznie.
I jakby miał się teraz wycofać, kiedy widział mamę tak szczęśliwą i rozpromienioną? Będzie musiał chyba Samuela zaciągnąć do niej siłą, ale mówi się trudno. Najwyżej go obezwładni, pomyślał z rozbawieniem.
– Tylko się go nie przestrasz. Jest duży – powiedział i zagryzł wargę, żeby nie uśmiechać się szeroko, jak ostatni debil.
– Pasuje do ciebie ktoś taki. Będzie cię bronił – oznajmiła wesoło, a jej twarz jaśniała od szczęścia. Wyzdrowiała – odkąd lekarze stwierdzili, że udało się jej wygrać walkę z rakiem, zaczęła bardzo dbać o siebie i teraz zamiast do zwykłej kawiarni, wybrali się do wegańskiego miejsca, w którym podawali tylko organiczne rzeczy. Jego mama dostała drugie życie, które miała zamiar wykorzystać najlepiej jak potrafiła.
W odpowiedzi mógł się tylko do niej uśmiechnąć.
– Dobrze mamo, ja będę już uciekał – powiedział i wstał. – Umówiłem się z Samem – dodał, po czym pochylił się do niej i pocałował ją w policzek. – Świetnie wyglądasz – skomplementował ją jeszcze.
– Pozdrów go ode mnie i uważaj na siebie! – dodała jeszcze, zanim Dylan nie wyszedł z kawiarni.
Tak jak Dylan przewidział, gdy wrócił do mieszkania, Samuel już w nim był. Siedział rozwalony na kanapie, przerzucając ze znudzoną miną kanały w telewizorze. Dopiero gdy zobaczył Robertsa przed sobą, zdobył się na uśmiech.
– Nie jesteś ranny? – zapytał przewrażliwiony Dylan, zajmując miejsce tuż obok Sama.
Mężczyzna nie odpowiedział. Pochylił się i pocałował go w usta na początku łagodnie, ale szybko wsunął do nich język. Zamruczał z uznaniem, przymykając oczy.
Dylan od razu objął jego szyję ramieniem, nie chcąc nawet pozwolić Samuelowi się od siebie odsunąć. Aż sapnął, gdy poczuł jego dłoń na swoim udzie, ostatnia jednak trzeźwa myśl nakazała mu przerwać.
– Sam – sapnął, odrywając się od niego i zakrywając jego usta dłonią, w razie gdyby mężczyzna znów chciał go do siebie przyciągnąć. Wtedy na pewno nie dałby rady mu się oprzeć. – Musimy pogadać.
Faulkner zmarszczył brwi, niezadowolony, ale odsunął się. Nie lubił tego tonu, a tym bardziej nie przepadał za zwrotem „musimy pogadać”, nie wróżyło to niczego dobrego.
– Do salonu mojej mamy przyszła Fatima – powiedział od razu, nie chcąc robić żadnych przydługich wstępów. – Szukała mnie. Moja mama o niczym nie wiedziała i dała jej mój numer – dodał, wyjaśniając mu wszystko jak najzwięźlej umiał. Samuel powinien o tym wiedzieć, nawet jeżeli jego zdaniem Fatima niezbyt im zagrażała.
– Dzwoniła do ciebie? – zapytał mężczyzna ze złością. Nie podobało mu się to, co usłyszał.
– Nie właśnie... i nie wiem czy to źle czy dobrze – sapnął. – Myślisz, że coś zrobi? Policja raczej odpada, nie? – Zaczął bawić się palcami u jego dłoni. – Nie wiem czego mam się po niej spodziewać. Pewnie chce się zemścić, tylko że sama raczej nic nie zrobi. Przecież nie rzuci się na mnie z nożem na środku ulicy, nie jest chyba aż tak zdesperowana?
Samuel nie odpowiedział. Wpatrywał się z zamyśleniem w stół z posępnym, złowieszczym wyrazem twarzy i Dylan już wiedział, że nie będzie chciał się znaleźć na miejscu Fatimy. Chociaż to on ją pobił i doprowadził do tego, że straciła dziecko, teraz to on czuł się zagrożony.
– Nie martw się. Zajmę się tym jutro. I już nic ci nie będzie zagrażać. Taylor miał tylko matkę i ją – oznajmił cicho i w końcu spojrzał na Dylana. – Nie myśl o tym.
– Ale... chcesz ją zabić? – zapytał i po jego plecach przebiegł nieprzyjemny dreszcz na myśl, o kolejnej osobie, która mogłaby umrzeć przez jego głupotę.
Przez twarz Samuela przebiegł skurcz, a zaraz spojrzenie mężczyzny staje się chłodne.
– A nawet jeśli?
– Sam... ile ludzi ma przeze mnie zginąć? Taylor był koniecznością, ale ona... – sapnął, nie wiedząc, jak to wytłumaczyć. – Nie jestem tobą – dodał, a jego głos stawał się coraz cichszy. – Będę myślał o tym, że przeze mnie nie żyje.
– Dylan. – Samuel od razu łagodnieje. – Tylko żartowałem – wytłumaczył cicho, ale zdawał sobie sprawę, że kochanek nie zrozumie jego poczucia humoru. Złapał go za rękę i zaśmiał się nerwowo, bo wiedział, że zrobił coś głupiego. – Nie chciałem cię wystraszyć, to tylko... – Sam nie wiedział dlaczego uznał ten żart za zabawny.
Dylan uniósł brwi. Nie spodziewał się tego.
– Żartowałeś? – żachnął się. – Przecież byłeś śmiertelnie poważny! – wytknął mu, zdając sobie sprawę, że Samuel miał naprawdę bardzo dziwny poziom żartów. – Jeżeli tak żartujesz z kumplami, to cieszę się, że nigdy ich nie poznam – dodał, przewracając oczami, ale musiał przyznać, że kamień spadł mu z serca.
– Przestań – zaśmiał się Samuel i przyciągnął go do siebie. – Po prostu z nią pogadam i ją nastraszę, to wszystko – obiecał.
Dylan odetchnął i jeszcze na odczepnego uderzył Samuela w ramię, ale pozwolił mu się do siebie przyciągnąć. Nie chciał komentować zachowania kochanka, który od wczorajszej, niezbyt przyjemnej kłótni, zrobił się bardzo [i]milutki. Na to porównanie aż się zaśmiał, nie mogąc wytrzymać.
– Moja mama chce cię poznać – powiedział, nim Faulkner zapytał o powód jego rozbawienia.
– Co? – Samuel od razu go puścił, ale było już za późno, bo Dylan usiadł na jego kolanach.
– Spotkałem się dzisiaj z mamą – mruknął, patrząc na Samuela nieustępliwym wzrokiem. Czuł, że może to za dużo. W końcu zaledwie wczoraj obaj zgodnie doszli do wniosku, że jednak są w tym [i]związku i że żaden nie miał już żadnych wątpliwości co do tego, a dzisiaj wyskakiwał z poznawaniem rodziców. Ale podobno trzeba kuć żelazo póki gorące. Inna sprawa, że mama też mu nie da spokoju, uparła się na tego Samuela. – Zaprasza nas na obiad dziękczynny.
– I muszę na niego iść? – zapytał Sam niepewnie, licząc na to, że Dylan da mu możliwość wyboru. Tylko w nastoletnim wieku poznał rodziców swojej pierwszej dziewczyny i wcale nie skończyło się to dobrze.
– No fajnie by było, jakbyś przyszedł – powiedział i spojrzał na niego, nie ukrywając nadziei. Nie miałby spokoju do końca życia, gdyby w ten dzień nie przytargał ze sobą Samuela. – Moja mama jest spoko, zobaczysz. Tata już mniej, ale dla niej będzie udawać. – Spojrzał kochankowi w oczy. – To nic wielkiego, tylko obiad – dodał jeszcze, żeby jakoś przekonać partnera.
– Mhm, zobaczymy. – Samuel uśmiechnął się nerwowo i dotknął uda Dylana. – Tęskniłeś za mną? – zapytał i musnął palcami jego krocze. Teraz miał ochotę na coś zupełnie innego.
Roberts spojrzał w dół i zagryzł wargę, nie odpowiadając przez chwilę. Musiał się zastanowić, czy swój plan na seks wdrożyć teraz, czy odłożyć go na później.
– A chcesz spróbować czegoś innego? – zapytał i objął jego szyję ramionami. – Lubisz scenki w łóżku?
– Scenki? – Samuel zastanowił się, nie wiedząc, czy powinien się cieszyć, czy bać. Spojrzał uważnie na Dylana, który uśmiechał się zawadiacko i Sam już wiedział, że chodziło zdecydowanie o to drugie – powinien się bać.
– No? Chcesz? – zapytał zniecierpliwiony. – Jak ci się nie będzie podobało, to przerwiemy.
– Z tobą cały czas próbuję czegoś nowego – przyznał w końcu Samuel i znowu objął go mocniej, przyciskając do siebie. Ciało Dylana było twarde, ale szczupłe. Pocałował go w pachnącą szyję. Kochanek używał łagodnych, odpowiednich perfum. On nigdy nie potrafił ich dobrać. Dylan zdusił śmiech. Z Samuela naprawdę zrobił się prawdziwy pieszczoch, pomyślał, gładząc go po głowie.
– To idź do sypialni – szepnął mu do ucha. – Przyjdę do ciebie i się tobą zajmę.
Mężczyzna roześmiał się i w końcu zsunął Dylana ze swoich kolan, a później wstał. Obejrzał się za nim jeszcze dwa razy, gdy zmierzał do sypialni, ale w końcu wszedł do niej i zamknął za sobą drzwi. Nie wiedział, co Dylan planował, ale już zaczęło mu się to podobać.
Dylan od razu podszedł do jednej ze swoich walizek, której nie zdążył jeszcze rozpakować. Otworzył ją i wyciągnął z niej granatową sukienkę, kajdanki i kapelusz policjanta. Aż się uśmiechnął, ciesząc się, że to spakował. Strój kupił dawno temu, nawet nie z myślą seksu z Samuelem. Wtedy chyba nawet jeszcze Sama nie znał, znalazł go na jednej ze stron i tak mu się spodobał, że po prostu musiał kupić. Zdjął szybko swoje ubranie i założył sukienkę, która ledwo co zakrywała mu pośladki. Do tego zaciągnął jeszcze na stopy pończochy samonośne, założył wysokie, czarne, trochę dziwkarskie szpilki na grubej platformie. Obejrzał się jeszcze w lustrze i założył na głowę czapkę. Czuł, jak jego tętno przyspiesza, kiedy ruszył w kierunku drzwi do sypialni, a dźwięk kroków na obcasach roznosił się po całym mieszkaniu. W ręku trzymał specyficzną pałkę, a do pasa sukienki przyczepił sobie kajdanki. Zaczął się denerwować, że Samuel go wyśmieje, w końcu wcześniej nigdy czegoś takiego nie robili.
Samuel wpatrywał się z wyczekiwaniem w wejście do salonu, a kiedy w końcu zobaczył w nim Dylana, aż wstrzymał oddech. Nie mógł powstrzymać zdziwienia, które obmalowało się na jego twarzy, odbierając Dylanowi pewność siebie. Sam przełknął ciężko i zszedł powoli z łóżka. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie spodziewał się, że Dylan przebierze się w strój policjantki.
Jego ciało poruszało się wbrew jego woli. Chyba lepiej wiedziało, czego chciał Samuel, bo już po chwili znalazł się przy Dylanie i przyciągnął go do siebie.
– Złamałem prawo, sierżancie Roberts? – zapytał cicho, chrapliwym głosem. Złapał go za pośladki i sapnął, kiedy znał sobie sprawę, jak skąpy był mundur.
Dylan prawie jęknął, Samuel zawsze był cholernie pewny siebie, nawet gdy on chciał go jakoś zaskoczyć, to Faulkner wciąż zachowywał spokój.
– Ręce przy sobie, Faulkner – odpowiedział, opanowując swoje podniecenie. – Dotykasz funkcjonariusza policji.
– I co mi zrobisz? – zapytał zachrypniętym głosem. Pchnął Dylana na ścianę i przycisnął do niej. – Nie popełniłem żadnego wykroczenia, panie sierżancie – zamruczał, unieruchamiając nadgarstki Dylana w stalowym uścisku nad jego głową. – Ale zaraz to się może zmienić – dodał i wsunął nogę między uda kochanka. Wyczuł jego wzwód i uśmiechnął się lekko. – Jak się teraz obronisz?
Dylan poczuł mocny przypływ gorąca. To on chciał dominować! Faulkner jak zwykle go zaskakiwał i jak zwykle zmieniał jego plany.
– Teraz popełniasz przestępstwo, atakując funkcjonariusza państwowego – odpowiedział i jak na złość nie mógł się powstrzymać i nie otrzeć o jego nogę. – Nie ujdzie ci to płazem!
– Wydaje mi się, że ten funkcjonariusz chce, żebym, popełnił przestępstwo – przyznał Samuel, czując, jak Dylan się o niego ocierał. Nie wytrzymał i puścił rękę Dylana, żeby dotknąć jego uda w czarnej, nylonowej pończosze. Podciągnął je na swoje biodro, pozwalając jednocześnie, żeby Dylan coś zrobił.
Dylan zauważając, że Samuel się rozproszył, sięgnął szybko do kajdanek u swojego pasa i spiął nimi jeden z nadgarstków mężczyzny.
– Jesteś aresztowany – warknął i pchnął mężczyznę do tyłu.
Samuel zaśmiał się, nie wiedząc, co Dylan chciał zrobić. Zakuł mu tylko jeden nadgarstek, więc nic to nie dało. Zadziałał błyskawicznie, kiedy uświadomił sobie, że czegoś w stroju Dylana mu brakowało. Dopadł do łóżka i wyciągnął z szuflady Berettę o 9-milimetrowym kalibrze. Odwrócił się i wycelował w Dylana, uśmiechając się szeroko.
Roberts zamarł, wpatrując się chwilę w lufę. Jego serce zabiło szybko i w jednej chwili jego podniecenie opadło, chociaż z drugiej strony poczuł napływ dziwnej, niezrozumianej przez niego adrenaliny.
– Celujesz do funkcjonariusza? – zapytał, mając nadzieję, że pistolet nie był naładowany.
Był, o czym Dylan przekonał się, gdy Samuel błyskawicznie rozładował broń, a magazynek upadł z krótkim trzaskiem na podłogę. Dopiero wtedy Sam podszedł do niego i podał mu broń.
– Poddaję się, sierżancie Roberts – rzucił z uśmiechem.
Dylan złapał za pistolet i obejrzał go, by po chwili przyłożyć mu lufę do policzka. Spojrzał na Samuela ze zmarszczonymi brwiami.
– Na łóżko – rozkazał.
Samuel pokręcił głową, chcąc dać Dylanowi pełne pole do popisu. Nie miał zamiaru zbytnio walczyć, ale nie chciał być też uległy. W końcu miał do czynienia z policjantem.
Chłopak zmarszczył brwi, rozzłoszczony tą niesubordynacją aresztowanego. Naparł na Samuela ciałem i po chwili pchnął go mocno w pierś, po czym przycisnął mu broń do ust. Poczuł nagły dreszcz na samo skojarzenie lufy Beretty z przyrodzeniem.
– Na łóżko, powiedziałem!
– Nie! – sprzeciwił się Samuel. – Nic nie zrobiłem! – Obserwował z napięciem Dylana, któremu czapka trochę się przekrzywiła, przez co wyglądał niesamowicie – z jednej strony zabawnie, z drugiej zmysłowo. – Nie możesz mnie zamknąć! – dodał, starając się czuć w swoją rolę.
– Zaatakowałeś mnie – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Muszę zrobić ci rewizję osobistą – dodał i przysunął się do niego, kładąc mu dłoń na jednym z ud. Zaczął przeszukiwać jego kieszenie, nie zapominając od czasu do czasu zahaczyć o jego krocze. W pewnym momencie zabrał się za rozpinanie jego rozporka. – Tu coś chowasz, hm? – zapytał, dotykając jego penisa przez materiał bielizny. – Jest duże – spojrzał na Samuela z dołu.
Samuel wypiął biodra, nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć. Dylan był seksowny. Klęczał przed nim w tych niebotycznie wysokich szpilkach, przez co był wyższy niż normalnie. A teraz dotykał go przez bokserki i dalej kontynuował tę grę.
– Będę walczył – rzucił Samuel, ale nic nie zrobił, bo Dylan przysunął pistolet do jego krocza. Wiedział, że magazynek był pusty, ale i tak sama wizja broni w tym miejscu go przeraziła. Odetchnął ciężko, dotykając policzka Dylana. – Zwiążę sierżanta i go wykorzystam – dodał miękkim tonem, który zupełnie nie pasował do sytuacji. – Już wcześniej cię obserwowałem. Jak zatrzymałeś złodziei – wymyślił, a jego umysł podsunął mu wizję Dylana, który obezwładniał jakichś mężczyzn. Od razu opanowała go zazdrość.
Dylan spojrzał w górę i przysunął swoje usta do męskości Samuela, ale musnął ją tylko przez materiał bielizny i nic więcej nie zrobił.
– Ciebie też powinienem zatrzymać – mruknął i zsunął mu spodnie do kolan, by po chwili, w przypływie odwagi, złapać Samuela za pośladki. Nigdy wcześniej nie docierał dłońmi w te rejony, bo mężczyzna jawnie mu pokazywał, kto jest w ich związku stroną dominującą. Teraz jednak nabrał ochoty na sprawdzenie reakcji kochanka.
Samuel spiął się, i wypchnął biodra, starając się uciec od tego dotyku. Kroczem musnął usta Dylana, ale ten mimo to go nie puścił. Musiał zadziałać sam – odepchnął ręce kochanka i podniósł go, po czym rzucił na łóżko. Kajdanki przesunęły się na jego nadgarstku, bo wciąż miał zapiętą tylko jedną z obręczy.
Pistolet opadł gdzieś na materac, a Dylan spojrzał zaskoczony na Samuela. Nagle jednak uśmiechnął się szeroko, zdając sobie sprawę, że mężczyzna po prostu uciekł od dotyku.
– Byłeś kiedyś na dole? – zapytał, ciekawy czy jego kochanek kiedykolwiek był pasywny w seksie.
– Czy to ważne? – Spróbował go zbyć, nie mając opowiadać o swoich doświadczeniach seksualnych w tym obszarze. W końcu... i tak wolał topować. Zwłaszcza przy Dylanie. Nawet nie potrafił wyobrażał sobie go na górze.
Chcąc odciągnąć jego uwagę, sięgnął ręką między nogi Dylana i dotknął jego skąpych majtek. Jak zwykle penis z nich wychodził. Dylan miał na sobie niebieskie stringi, które znalazł rano w swojej szafie.
– No pytam tylko – sapnął i objął go udami w pasie. Sam nigdy wcześniej nie zastanawiał się, czy mógłby wziąć Faulknera. To wcześniej nawet nie wchodziło w grę, czuł się jak typowy pasyw, raz tylko próbował topować, gdy napotkał innego pasywa. Nawet mu się wtedy podobało, ale szybko doszedł do wniosku, że jednak woli być na dole. Teraz jednak ogarnęło go gorąco na myśl, że mógłby wziąć Samuela. Takiego faceta.
– Seksownie wyglądasz – skomplementował go Sam, nie chcąc, żeby wracali do tego tematu. Pochylił się i pocałował go w usta. Czapka Dylana zsunęła się z jego głowy i Sam zabrał ją. – Panie sierżancie – dodał, przymierzając ją.
Dylan zagryzł wargę, wpatrując się w Samuela. Gangster w policyjnej czapce, pomyślał i zaśmiał się, poprawiając mu kapelusz na głowie. Faulkner wyglądał w nim całkiem słodko, stwierdził, ale nie wypowiedział tego na głos.
– Ty nie gorzej – odpowiedział mu i podwinął jego koszulkę, by dotknąć mięśni na brzuchu. – Chyba trochę wyszedłem z roli złego policjanta... albo policjantki – dodał z rozbawieniem.
– Bo cię obezwładniłem, pani władzo – dodał z rozbawieniem Samuel, ale uznał, że najwyższa pora wrócić do seksu. Pocałował Dylana mocno, ale krótko, bo zaraz zjechał ustami na klatkę piersiową i zaczął rozpinać suwak aż do końca mostku. Chciał pieprzyć Dylana, kiedy był w tym stroju. Rozsunął jego uda i zaśmiał się, znowu będąc pod wrażeniem stopnia rozciągnięcia Dylana. Przełknął ciężko, patrząc na jego odsłonięte krocze.
Dylan opanował jęknięcie i kątem oka zauważył dłoń Samuela z kajdankami tuż przy wezgłowiu łóżka, gdy kochanek oparł się o materac. Nie myśląc wiele, wychylił się i skrępował kochanka, przypinając go do jednej z barierek.
– I co teraz, Faulkner? – zapytał z dumą. – Kto kogo obezwładnił? – Pchnął Samuela, tak że ten wylądował na plecach. Nie mógł się za bardzo jednak ruszyć, miał tylko jedną rękę wolną.
Mężczyzna spojrzał do góry, a jego serce zabiło mocniej. Nawet nie wiedział kiedy zapomniał o kajdankach i dał się tak związać. Zaklął cicho, ale po chwili uśmiechnął się. Dylan z rumieńcem na policzkach i piersi wyglądał obłędnie. Wolną ręką dotknął boku jego ciała. Roberts pochylił się do niego i pocałował go mocno w usta, po czym zabrał się za zsuwanie mu bokserek. Ukląkł między jego nogami i złapał za twardego penisa.
– Naładowany – powiedział z rozbawieniem i spojrzał kochankowi w oczy. – Nie wystrzeli? – zapytał, po czym liznął czubek członka.
Samuel zaśmiał się, ale zaraz jęknął, gdy Dylan dotknął go językiem.
– Nie wiem, czy nie wystrzeli, musisz uważać – rzucił i ułożył rękę w kajdankach tak, żeby było mu wygodniej. Drugą, wolną, sięgnął po czapkę, która nie trzymała się na głowie zbyt dobrze i znowu spadła. Ubrał ją Dylanowi. – Proszę uważać, panie sierżancie. Musi pan ją rozładować.
Roberts błysnął do niego zębami, by po chwili wziąć jego męskość do ust. Zaczął mu obciągać, doskonale wiedząc, że kochanek to uwielbiał. Chyba przy nikim tak się nie starał, gdy robił loda, ale chciał w końcu, by Samuelowi było dobrze.
W pewnym momencie sięgnął do jego jąder i pieścił je przez chwilę dłonią, ale i to mu się znudziło. Nagle, pod wpływem impulsu, zsunął palec niżej, na zaciśnięty odbyt partnera. Nie, żeby chciał go w tym seksie wziąć. Był po prostu ciekawy.
Samuel zareagował na to jednak zupełnie inaczej. Szarpnął się, a penis wysunął się z ust Dylana z cichym plaśnięciem. Najważniejsze, że uciekł od dotyku palców.
– Co robisz?! – zapytał ze złością, czerwieniąc się.
Roberts westchnął ciężko, zdając sobie sprawę, że Samuel zareagował dokładnie tak, jak mógł się spodziewać.
– Chciałem spróbować. To tylko palce – wyjaśnił.
– A ja powiedziałem, że chcę, kurwa, twój palec? – warknął, krzywiąc się. – Nie będę się tak pieprzył, rozumiesz?! – zapytał ze złością.
Dylan powstrzymał się przed przewróceniem oczami. Samuel był aż do bólu przewidywalny. Męski i samczy. Nie skomentował tego jednak, tylko pochylił się nad nim i pocałował go w usta.
– Już nie będę, jak nie chcesz.
Samuel zamrugał, jakby zdziwiony, że Dylan nie próbował na niego naciskać. Uśmiechnął się i rozsunął uda.
– Jest tutaj broń do rozładowania – rzucił i spojrzał sugestywnie na swoje krocze.
Dylan parsknął śmiechem i zsunął rękę niżej, dotykając twardej, gorącej męskości Samuela.
– Tu? – zapytał, przesuwając palcami od nasady, aż po sam czubek. – Znasz jakieś sposoby na rozładowanie jej? – Pocałował go w szczękę, a następnie zsunął się ustami niżej, na szyję. Podwinął dość nerwowo jego koszulkę i wolną ręką dotknął jego twardego sutka.
– Kurwa – warknął Samuel, czując dreszcz podniecenia, gdy Dylan przygryzł lekko sutek. Przeszedł go dreszcz biegnący od sutka aż do krocza. Ciepła, drażniąca przyjemność, która nie prowadziła do orgazmu, ale rozpalała zmysły, zalała jego ciało i jęknął zaskoczony tym nagłym dotykiem.
Dylan gdyby mógł, uśmiechnął by się z zadowoleniem. Przez długą chwilę jednocześnie stymulował penisa kochanka dłonią i pieścił jego sutek ustami. Wsłuchiwał się w ciało Samuela, chcąc dać mu jak najwięcej przyjemności. Gdy wreszcie poczuł lekkie drżenie mięśni partnera, odsunął się.
– Dasz radę mnie przygotować, czy sam mam to zrobić? – zapytał mrukliwym od podniecenia głosem, który nijak pasował do wizerunku policjanta.
– A jak wolisz? – zapytał cicho Sam, obserwując go wzrokiem jak w gorączce. Poruszył się niespokojnie na łóżku, oddychając głęboko. Nie sądził, że takie przebieranki mogłyby być takie seksowne. Dylan ciągle miał na stopach obcasy, które nadawały mu rozpustnego wyglądu.
– Mógłbym się odwrócić i sam się rozciągnąć – powiedział, śledząc jego mimikę uważnym wzrokiem. – Ewentualnie mógłbyś mi pomóc.
– Mhm, dobry pomysł – mruknął Sam i dotknął jego pośladka, uśmiechając się lekko, gdy zsunął palce na gładką przestrzeń między nimi. Uwielbiał, kiedy Dylan tak dbał o siebie.
Roberts sięgnął po żel i ściągnął z siebie też stringi, które rzucił w Samuela. Aż się zaśmiał, kiedy zobaczył jego zaskoczoną minę, gdy te wylądowały mu na twarzy. Mężczyzna złapał za nie i uśmiechnął się, dotykając koronki wolną ręką. Chyba już zdążył się przyzwyczaić do bielizny kochanka, bo nic już właściwie go nie dziwiło, ale mimo to Dylan wciąż potrafił go zaskoczyć w łóżku. I dokładnie tak zrobił też teraz, kiedy ustawił się na czworakach przed kochankiem, wypiął się, sięgając nawilżoną żelem dłonią do swoich pośladków.
– Dobrze, mały – rzucił Sam zaciśniętym, niskim głosem, dotykając wypiętego pośladka. Wsunął w niego kciuk raz z palcem wskazującym Dylana i przełknął ciężko, gdy chłopak jęknął, trochę na wyrost, ale i tak dźwięk był niezwykle pobudzający. Wypiął się mocniej, manewrując ręką między swoimi nogami. – I co powiedzą twoi przełożeni, sierżancie Roberts? Gdyby cię zobaczyli, jak się wypinasz więźniowi, na pewno nie byliby zadowoleni.
– Pewnie sami by się dołączyli – odpowiedział i rzucił mu spojrzenie znad ramienia. – I mnie dobrze wypieprzyli. Czasem, po godzinach, daję dupy komendantowi – dodał całkowicie poważnie, jakby naprawdę był policjantem i obrabiał laski swoich współpracowników.
Samuel już miał uderzyć o w pośladki, słysząc to, ale udało mu się opanować. Wiedział, że Dylan go prowokował, a on nie miał zamiaru przerywać ich gry. Wsunął w niego palec głębiej i poruszył nim lekko.
– Jak teraz cię wypieprzę, zapomnisz o komendancie – obiecał, szarpiąc zakutą ręką. Teraz przydałyby mu się dwie ręce, a był zmuszony działać tylko jedną.
Ich gra wstępna trwała dalej, a Samuel niestety musiał sobie jakoś radzić z tylko jedną dłonią wolną. Dylan jednak nie narzekał, ich seks zawsze w końcu był świetny. Gdy już przeszli do jego meritum, w pewnym momencie i Robertsowi zaczęła przeszkadzać skrępowana ręka Samuela, bo brakowało mu silnego uścisku na biodrach, czy szybkiej zmiany pozycji. Na szczęście kluczyk od kajdanek miał w kieszonce sukienki, więc szybko wyswobodził kochanka, który od razu to wykorzystał, przewrócił Dylana na materac i zaczął się w niego wbijać niemal z furią. Roberts już wiedział, że przez następne dni ciężko będzie mu siadać, ale ani na chwilę nie zastopował partnera, który całkowicie zatracił się w tym akcie i porzucił już jakiekolwiek oznaki delikatności. Dylan przyglądał się groźnej minie Samuela, jego ściągniętym brwiom, jakby w wyrazie gniewu, zaciśniętym, pobladłym ustom i zmarszczonemu czołu. Wyglądał naprawdę przerażająco, ale to właśnie strasznie go w mężczyźnie pociągało. Faulkner był prawdziwym drapieżnikiem, nic dziwnego, że nie chciał palców w sobie. Chociaż... Dylan zamierzał jeszcze kiedyś tego spróbować. Może tylko już bez kobiecej bielizny.

16 komentarzy:

  1. Szkoda, że to już koniec. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Koniec szkoda, ale chyba będzie tragiczny... No tragicznie krótki. Bojak można urawać taka historię:-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Jezu nie koniec! Weźcie! Ja chce żeby to opowiadanie trwało wiecznie T.T Pociesza mnie tylko ta myśl o epilogu, jednak moim zdaniem to i tak jeszcze za krótko ;(( Mogłyby zostać rozszerzone wątki z Fatimą, bo mimo wszystko zostało to pominięte! Chyba, że jeszcze w epilogu wspomnicie coś (mam nadzieje, że będzie on tak długi, że zawału dostanę widząc tyle literek! xD)

    Teraz do bohaterów. Oczywiście kocham Samcia, dzięki niemu, zmieniły się moje upodobania co do mężczyzny (Mmm, takie postawne, czarne Samuely <3)
    Dylana też kocham, ale niech sobie nie myśli, że będzie mi topował, ale może chciałabym zobaczyć Sama w wersji uległej <333 Ale trzeba przyznać, że było to nieziemsko słodkie, jak bronił się przed tymi palcami ⊙ω⊙ I ogólnie tak jak Dylan powiedział, pieszczocha się z niego zrobiła, ale to oczywiście w niczym mu nie odejmuję, dodaje jeszcze większego uroku!

    Bardzo mi smutno, że to już przedostatnia notka, tego opka. I oczywiście będę za nimi niezmiernie tęsknić T.T Już tęsknię xD

    Ciekawie się jakie pomysły macie na kolejne historię i czekam z niecierpliwością na ich realizację!

    Pozdrawiam i weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo żałuje że to już koniec tego opowiadania :( Bardzo je polubiałam a także bohaterów :) Czekam z niecierpliwością na epilog :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział i naprawdę szkoda ,że to już koniec bo polubiłam tę historię. Mam szczerą nadzieję na długi epilog i to ,że Samuel da się zdominować. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Niee, Sam nie daj się zdominować! Normalnie jestem za wszechstronnością w seksie ale nie w ich przypadku. To po prostu nie pasuje. Jeszcze palec to może, ale nic więcej :) Również żałuję że to już koniec ale liczę że następne historie będą tak samo wciągające; ) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ☺

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem trochę zawiedziona, bo to chyba najgorsza scena seksu z całego Lingerie i Clasha. Ogólnie bardzo lubię różne fetysze, przebieranki i inne takie, ale to... po prostu wam nie wyszło, w pewnym momencie już tylko przebiegałam tekst wzrokiem, zamiast się na nim skupiać. No ale Samuel-pieszczoch trochę mi to wynagrodził :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podobał mi sie Samuel pieszczoch bo to w porównaniu do tego czym się zajmuje nadaje mu pewnego rodzaju ciepła i człowieczeństwa...co do tej sceny seksu to, wyszła zaskakująco sztucznie, w pewnym momencie się poddałam i przeniosłam kilka linijek niżej. Ogólnie jestem mega zaskoczona, że to już koncówka...kompletnie się tego nie spodziewałam...no ale nic taki Wasz zamysł, trzeba siè z tym pogodzić.
    Pozdrawiam i teraz czas czekać na clasha :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękujemy za szczere słowa, dziewczyny :) Cieszymy się, że mówicie, co się Wam nie podobało w rozdziale. Następnym razem zwrócimy większą uwagę na dopracowanie scen erotycznych :)
    Pozdrawiamy.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział taki sobie... rozczarował mnie. Własciwie to pomiędzy chlopakami nic się nie wydarzyło, nic nie posunęło się do przodu i wasza zapowiedź, że to koniec sprawia, że opowiadanie które wydawało się być super dopracowane staje się takie sobie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za komentarz, każdy jest dla nas ważny, nawet jeżeli coś się Wam nie podobało, mamy przynajmniej odpowiedź zwrotną od Was. :)
      Może epilog uratuje sytuację opowiadania w Twoich oczach, jeżeli nie, to nic już niestety nie zrobimy - Lingerie zakończyłyśmy już kilka miesięcy temu.

      Usuń
  11. Wybaczcie, że piszę tak późno, ale wcześniej czasu nie było. Super rozdział. W moim mniemaniu scena seksu nie była zła, po prostu była inna, jednak mnie się podobała :) Szkoda, że to już koniec, ponieważ bardzo polubiłam to opowiadanie, a szczególności bohaterów. Będzie mi ich brakowało, ale pozostało jeszcze wasze cudowne Clash, wiec nie mam na co narzekać. Pozostaje mi życzyć wam jak najwięcej weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze przed Wami dość długi epilog! :D I kto wie, może Sam i Dylan gdzieś się jeszcze przewiną. ;)

      Usuń
  12. Mam nadzieję, że epilog jakoś więcej wyjaśni, zamknie wszystkie wątki, które otworzyłyście. Bo jak na razie - to zakończenie wydaje się naprawdę kulawe. Jakbyście po prostu przerwały w pewnym momencie pisanie, bo znudzili wam się bohaterowie.
    Taka jest moja opinia : )

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam :)

    Kilka razy komentowałam pojedyncze rozdziały, a teraz nadchodzi czas na całość. Będę szczera. Z ortografii sama jestem słaba, dostrzegam tylko trochę zdań z zaburzonym szykiem ale i tak czyta się przyjemnie. Pierwsze rozdziały były najlepsze. Pod sam koniec opowiadanie bardzo straciło w moich oczach, bo zorientowałam się, że nie rozwijacie niektórych rozpoczynanych wątków pobocznych , akcja skupia się tylko na romansie obu bohaterów, inne ciekawe wydarzenia są ucinane albo zakończone jednym zdaniem wyjaśnienia. Piszecie dobrze, macie talent do wymyślania łóżkowych scen :), ale doradzam skupić się też na wątkach pobocznych, bo w tym opowiadaniu to wiele rzeczy zaczęłyście a nie skończyłyście. Dylan nie jest typem twardziela i faceta bez sumienia, a to, że zabił nienarodzone dziecko, spłynęło po nim jak po maśle, to było bardzo nierealne. Za mało opisu jego przeżyć, zero empatii, jakiegoś załamania a to się kłóci z tym, jakiego go opisujecie. Tym bardziej po śmierci Taylora... nawet zobaczenie martwego menela w parku wywiera na człowieku niezłą traumę a co dopiero oglądać śmierć byłego na własne oczy, zbyt zwięźle opisane są jego odczucia. Miałam cały czas ochotę na przeczytanie jakiegoś wątku gangsterskiego... bo jeśli nawiązuje się w tekście parę razy do tego, że facet jest gangsterem a inni członkowie gangu nie zaakceptowaliby go jako geja, to czeka się na konfrontację, na jakąś grubszą akcję. Porwanie Mike'a, kolejny wątek, zakończony tym, że Mike sam oddzwonił i nic właściwie z tego nie wyszło, tylko spotkali się pogadać. Zwyczajnie opowieść musi mieć przesłanie, jakąś kumulację akcji, po czym zakończenie które zaskoczy albo wreszcie pozwoli czytelnikowi odetchnąć z ulgą - tu mi tego bardzo brakuje a wasz pomysł ma przecież wielki potencjał, w złym momencie chcecie go zakończyć :)Czytam was tak czy siak bo ogólnie wszystkie wasze teksty lubię. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy za długi i wyczerpujący komentarz. :) Dobrze wiedzieć, jakie błędy popełniamy, przy następnej okazji postaramy się o tym pamiętać. Faktycznie może za bardzo skupiłyśmy się na relacji Samuel-Dylan i przez to pominęłyśmy wiele wątków. Bierzemy rady do siebie i może później będzie lepiej. ;)
      Jeszcze raz dziękujemy i pozdrawiamy.

      Usuń