Cóż, to ostatni
rozdział "Lingerie", ale nie ostatnia publikacja. Czeka
Was jeszcze epilog domykający całość, ale mimo to i nam jest już
smutno. Polubiłyśmy to opowiadanie, utożsamiłyśmy się z
bohaterami, a teraz czas zająć się nowymi... Mamy nadzieję, że
czas, który poświęciliście temu opowiadaniu nie uznajecie za
stracony i że będziecie za Dylanem i Samuelem tęsknić tak samo
jak my. :) Już nie przedłużając - zapraszamy na rozdział.
Rozdział 15.
Strój policjantki
– Mamo – jęknął
Dylan, już od pół godziny chcąc wrócić do domu, ale jego
rodzicielka najwidoczniej nie miała takich planów. Wciąż
maglowała temat faceta swojego syna i ich wyjazdu na wakacje. –
Jeszcze nie rozmawiałem z Samem, muszę go poinformować, zanim nas
odwiedzisz. Zresztą, teraz trochę u niego pomieszkuję – dodał,
patrząc to na swój pusty talerzyk, na którym walały się okruszki
po jabłeczniku mamy, to na zegar zawieszony na ścianie.
– Ale ile to
jeszcze potrwa! Widzę, że coś się zmieniło, kochanie. Znowu
jesteś taki radosny. Jak wtedy, gdy miałeś dziesięć lat i
dostałeś rower. – Za każdym razem, gdy uważała, że jej syn
wykazywał lepszy humor, a jego życie układało się tak jak
powinno, mama przytaczała ten przykład. Dylan uwielbiał jeździć
na rowerze dopóki w liceum nie wpadł pod samochód i nie przeleżał
większość wakacji w łóżku, cały połamany. Chociaż kobieta
nie miała na myśli nic złego, Dylan od razu przekładał tę
sytuację na swoje życie.
– Samuel, no...
on nie jest zbyt otwarty – mruknął, opierając twarz na dłoni.
Starannie zamaskował swojego siniaka pod warstwą podkładu i pudru
tak, że jego mama nic nie dostrzegła. Gdyby to zrobiła, zaczęłyby
się męczące pytania. – Pewnie uznasz, że jest mrukiem – dodał
i wzruszył ramionami.
– No nie wiem, co
mam myśleć – oświadczyła i sięgnęła po kawę, żeby ją
dopić. – Teraz pewnie młodym nie spieszy się, żeby poznawać
rodziców ich partnerów. Sama bym się w sumie z tym nie spieszyła
na jego miejscu – dodała i uśmiechnęła się nagle
porozumiewawczo. – Kto w końcu chciałby poświęcać swój czas
starej babie!
Dylan przewrócił
oczami, ale uśmiechnął się pod nosem.
– Może na święto
dziękczynienia? – zapytał, nie chcąc sprawiać jej przykrości.
– O, świetny
pomysł, kochanie – zauważyła i od razu się rozpogodziła, a
Dylan wiedział, że teraz puści go szybciej. – Przyjdziecie do
domu, zrobię indyka i... Och, będzie cudownie! – zawołała, a
jakaś para, siedząca nieopodal, spojrzała na nią zdziwiona. Nic
sobie z tego nie robiąc, roześmiała się. – Zaproś go do nas
koniecznie.
I jakby miał się
teraz wycofać, kiedy widział mamę tak szczęśliwą i
rozpromienioną? Będzie musiał chyba Samuela zaciągnąć do niej
siłą, ale mówi się trudno. Najwyżej go obezwładni, pomyślał z
rozbawieniem.
– Tylko się go
nie przestrasz. Jest duży – powiedział i zagryzł wargę, żeby
nie uśmiechać się szeroko, jak ostatni debil.
– Pasuje do
ciebie ktoś taki. Będzie cię bronił – oznajmiła wesoło, a jej
twarz jaśniała od szczęścia. Wyzdrowiała – odkąd lekarze
stwierdzili, że udało się jej wygrać walkę z rakiem, zaczęła
bardzo dbać o siebie i teraz zamiast do zwykłej kawiarni, wybrali
się do wegańskiego miejsca, w którym podawali tylko organiczne
rzeczy. Jego mama dostała drugie życie, które miała zamiar
wykorzystać najlepiej jak potrafiła.
W odpowiedzi mógł
się tylko do niej uśmiechnąć.
– Dobrze mamo, ja
będę już uciekał – powiedział i wstał. – Umówiłem się z
Samem – dodał, po czym pochylił się do niej i pocałował ją w
policzek. – Świetnie wyglądasz – skomplementował ją jeszcze.
– Pozdrów go ode
mnie i uważaj na siebie! – dodała jeszcze, zanim Dylan nie
wyszedł z kawiarni.
Tak jak Dylan
przewidział, gdy wrócił do mieszkania, Samuel już w nim był.
Siedział rozwalony na kanapie, przerzucając ze znudzoną miną
kanały w telewizorze. Dopiero gdy zobaczył Robertsa przed sobą,
zdobył się na uśmiech.
– Nie jesteś
ranny? – zapytał przewrażliwiony Dylan, zajmując miejsce tuż
obok Sama.
Mężczyzna nie
odpowiedział. Pochylił się i pocałował go w usta na początku
łagodnie, ale szybko wsunął do nich język. Zamruczał z uznaniem,
przymykając oczy.
Dylan od razu objął
jego szyję ramieniem, nie chcąc nawet pozwolić Samuelowi się od
siebie odsunąć. Aż sapnął, gdy poczuł jego dłoń na swoim
udzie, ostatnia jednak trzeźwa myśl nakazała mu przerwać.
– Sam – sapnął,
odrywając się od niego i zakrywając jego usta dłonią, w razie
gdyby mężczyzna znów chciał go do siebie przyciągnąć. Wtedy na
pewno nie dałby rady mu się oprzeć. – Musimy pogadać.
Faulkner zmarszczył
brwi, niezadowolony, ale odsunął się. Nie lubił tego tonu, a tym
bardziej nie przepadał za zwrotem „musimy pogadać”, nie wróżyło
to niczego dobrego.
– Do salonu mojej
mamy przyszła Fatima – powiedział od razu, nie chcąc robić
żadnych przydługich wstępów. – Szukała mnie. Moja mama o
niczym nie wiedziała i dała jej mój numer – dodał, wyjaśniając
mu wszystko jak najzwięźlej umiał. Samuel powinien o tym wiedzieć,
nawet jeżeli jego zdaniem Fatima niezbyt im zagrażała.
– Dzwoniła do
ciebie? – zapytał mężczyzna ze złością. Nie podobało mu się
to, co usłyszał.
– Nie właśnie...
i nie wiem czy to źle czy dobrze – sapnął. – Myślisz, że coś
zrobi? Policja raczej odpada, nie? – Zaczął bawić się palcami u
jego dłoni. – Nie wiem czego mam się po niej spodziewać. Pewnie
chce się zemścić, tylko że sama raczej nic nie zrobi. Przecież
nie rzuci się na mnie z nożem na środku ulicy, nie jest chyba aż
tak zdesperowana?
Samuel nie
odpowiedział. Wpatrywał się z zamyśleniem w stół z posępnym,
złowieszczym wyrazem twarzy i Dylan już wiedział, że nie będzie
chciał się znaleźć na miejscu Fatimy. Chociaż to on ją pobił i
doprowadził do tego, że straciła dziecko, teraz to on czuł się
zagrożony.
– Nie martw się.
Zajmę się tym jutro. I już nic ci nie będzie zagrażać. Taylor
miał tylko matkę i ją – oznajmił cicho i w końcu spojrzał na
Dylana. – Nie myśl o tym.
– Ale... chcesz
ją zabić? – zapytał i po jego plecach przebiegł nieprzyjemny
dreszcz na myśl, o kolejnej osobie, która mogłaby umrzeć przez
jego głupotę.
Przez twarz Samuela
przebiegł skurcz, a zaraz spojrzenie mężczyzny staje się chłodne.
– A nawet jeśli?
– Sam... ile
ludzi ma przeze mnie zginąć? Taylor był koniecznością, ale
ona... – sapnął, nie wiedząc, jak to wytłumaczyć. – Nie
jestem tobą – dodał, a jego głos stawał się coraz cichszy. –
Będę myślał o tym, że przeze mnie nie żyje.
– Dylan. –
Samuel od razu łagodnieje. – Tylko żartowałem – wytłumaczył
cicho, ale zdawał sobie sprawę, że kochanek nie zrozumie jego
poczucia humoru. Złapał go za rękę i zaśmiał się nerwowo, bo
wiedział, że zrobił coś głupiego. – Nie chciałem cię
wystraszyć, to tylko... – Sam nie wiedział dlaczego uznał ten
żart za zabawny.
Dylan uniósł
brwi. Nie spodziewał się tego.
– Żartowałeś?
– żachnął się. – Przecież byłeś śmiertelnie poważny! –
wytknął mu, zdając sobie sprawę, że Samuel miał naprawdę
bardzo dziwny poziom żartów. – Jeżeli tak żartujesz z kumplami,
to cieszę się, że nigdy ich nie poznam – dodał, przewracając
oczami, ale musiał przyznać, że kamień spadł mu z serca.
– Przestań –
zaśmiał się Samuel i przyciągnął go do siebie. – Po prostu z
nią pogadam i ją nastraszę, to wszystko – obiecał.
Dylan odetchnął i
jeszcze na odczepnego uderzył Samuela w ramię, ale pozwolił mu się
do siebie przyciągnąć. Nie chciał komentować zachowania
kochanka, który od wczorajszej, niezbyt przyjemnej kłótni, zrobił
się bardzo [i]milutki. Na to porównanie aż się zaśmiał, nie
mogąc wytrzymać.
– Moja mama chce
cię poznać – powiedział, nim Faulkner zapytał o powód jego
rozbawienia.
– Co? – Samuel
od razu go puścił, ale było już za późno, bo Dylan usiadł na
jego kolanach.
– Spotkałem się
dzisiaj z mamą – mruknął, patrząc na Samuela nieustępliwym
wzrokiem. Czuł, że może to za dużo. W końcu zaledwie wczoraj
obaj zgodnie doszli do wniosku, że jednak są w tym [i]związku i że
żaden nie miał już żadnych wątpliwości co do tego, a dzisiaj
wyskakiwał z poznawaniem rodziców. Ale podobno trzeba kuć żelazo
póki gorące. Inna sprawa, że mama też mu nie da spokoju, uparła
się na tego Samuela. – Zaprasza nas na obiad dziękczynny.
– I muszę na
niego iść? – zapytał Sam niepewnie, licząc na to, że Dylan da
mu możliwość wyboru. Tylko w nastoletnim wieku poznał rodziców
swojej pierwszej dziewczyny i wcale nie skończyło się to dobrze.
– No fajnie by
było, jakbyś przyszedł – powiedział i spojrzał na niego, nie
ukrywając nadziei. Nie miałby spokoju do końca życia, gdyby w ten
dzień nie przytargał ze sobą Samuela. – Moja mama jest spoko,
zobaczysz. Tata już mniej, ale dla niej będzie udawać. –
Spojrzał kochankowi w oczy. – To nic wielkiego, tylko obiad –
dodał jeszcze, żeby jakoś przekonać partnera.
– Mhm, zobaczymy.
– Samuel uśmiechnął się nerwowo i dotknął uda Dylana. –
Tęskniłeś za mną? – zapytał i musnął palcami jego krocze.
Teraz miał ochotę na coś zupełnie innego.
Roberts spojrzał w
dół i zagryzł wargę, nie odpowiadając przez chwilę. Musiał się
zastanowić, czy swój plan na seks wdrożyć teraz, czy odłożyć
go na później.
– A chcesz
spróbować czegoś innego? – zapytał i objął jego szyję
ramionami. – Lubisz scenki w łóżku?
– Scenki? –
Samuel zastanowił się, nie wiedząc, czy powinien się cieszyć,
czy bać. Spojrzał uważnie na Dylana, który uśmiechał się
zawadiacko i Sam już wiedział, że chodziło zdecydowanie o to
drugie – powinien się bać.
– No? Chcesz? –
zapytał zniecierpliwiony. – Jak ci się nie będzie podobało, to
przerwiemy.
– Z tobą cały
czas próbuję czegoś nowego – przyznał w końcu Samuel i znowu
objął go mocniej, przyciskając do siebie. Ciało Dylana było
twarde, ale szczupłe. Pocałował go w pachnącą szyję. Kochanek
używał łagodnych, odpowiednich perfum. On nigdy nie potrafił ich
dobrać. Dylan zdusił śmiech. Z Samuela naprawdę zrobił się
prawdziwy pieszczoch, pomyślał, gładząc go po głowie.
– To idź do
sypialni – szepnął mu do ucha. – Przyjdę do ciebie i się tobą
zajmę.
Mężczyzna
roześmiał się i w końcu zsunął Dylana ze swoich kolan, a
później wstał. Obejrzał się za nim jeszcze dwa razy, gdy
zmierzał do sypialni, ale w końcu wszedł do niej i zamknął za
sobą drzwi. Nie wiedział, co Dylan planował, ale już zaczęło mu
się to podobać.
Dylan od razu
podszedł do jednej ze swoich walizek, której nie zdążył jeszcze
rozpakować. Otworzył ją i wyciągnął z niej granatową sukienkę,
kajdanki i kapelusz policjanta. Aż się uśmiechnął, ciesząc się,
że to spakował. Strój kupił dawno temu, nawet nie z myślą seksu
z Samuelem. Wtedy chyba nawet jeszcze Sama nie znał, znalazł go na
jednej ze stron i tak mu się spodobał, że po prostu musiał kupić.
Zdjął szybko swoje ubranie i założył sukienkę, która ledwo co
zakrywała mu pośladki. Do tego zaciągnął jeszcze na stopy
pończochy samonośne, założył wysokie, czarne, trochę
dziwkarskie szpilki na grubej platformie. Obejrzał się jeszcze w
lustrze i założył na głowę czapkę. Czuł, jak jego tętno
przyspiesza, kiedy ruszył w kierunku drzwi do sypialni, a dźwięk
kroków na obcasach roznosił się po całym mieszkaniu. W ręku
trzymał specyficzną pałkę, a do pasa sukienki przyczepił sobie
kajdanki. Zaczął się denerwować, że Samuel go wyśmieje, w końcu
wcześniej nigdy czegoś takiego nie robili.
Samuel wpatrywał
się z wyczekiwaniem w wejście do salonu, a kiedy w końcu zobaczył
w nim Dylana, aż wstrzymał oddech. Nie mógł powstrzymać
zdziwienia, które obmalowało się na jego twarzy, odbierając
Dylanowi pewność siebie. Sam przełknął ciężko i zszedł powoli
z łóżka. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Nie spodziewał się, że
Dylan przebierze się w strój policjantki.
Jego ciało
poruszało się wbrew jego woli. Chyba lepiej wiedziało, czego
chciał Samuel, bo już po chwili znalazł się przy Dylanie i
przyciągnął go do siebie.
– Złamałem
prawo, sierżancie Roberts? – zapytał cicho, chrapliwym głosem.
Złapał go za pośladki i sapnął, kiedy znał sobie sprawę, jak
skąpy był mundur.
Dylan prawie
jęknął, Samuel zawsze był cholernie pewny siebie, nawet gdy on
chciał go jakoś zaskoczyć, to Faulkner wciąż zachowywał spokój.
– Ręce przy
sobie, Faulkner – odpowiedział, opanowując swoje podniecenie. –
Dotykasz funkcjonariusza policji.
– I co mi
zrobisz? – zapytał zachrypniętym głosem. Pchnął Dylana na
ścianę i przycisnął do niej. – Nie popełniłem żadnego
wykroczenia, panie sierżancie – zamruczał, unieruchamiając
nadgarstki Dylana w stalowym uścisku nad jego głową. – Ale zaraz
to się może zmienić – dodał i wsunął nogę między uda
kochanka. Wyczuł jego wzwód i uśmiechnął się lekko. – Jak się
teraz obronisz?
Dylan poczuł mocny
przypływ gorąca. To on chciał dominować! Faulkner jak zwykle go
zaskakiwał i jak zwykle zmieniał jego plany.
– Teraz
popełniasz przestępstwo, atakując funkcjonariusza państwowego –
odpowiedział i jak na złość nie mógł się powstrzymać i nie
otrzeć o jego nogę. – Nie ujdzie ci to płazem!
– Wydaje mi się,
że ten funkcjonariusz chce, żebym, popełnił przestępstwo –
przyznał Samuel, czując, jak Dylan się o niego ocierał. Nie
wytrzymał i puścił rękę Dylana, żeby dotknąć jego uda w
czarnej, nylonowej pończosze. Podciągnął je na swoje biodro,
pozwalając jednocześnie, żeby Dylan coś zrobił.
Dylan zauważając,
że Samuel się rozproszył, sięgnął szybko do kajdanek u swojego
pasa i spiął nimi jeden z nadgarstków mężczyzny.
– Jesteś
aresztowany – warknął i pchnął mężczyznę do tyłu.
Samuel zaśmiał
się, nie wiedząc, co Dylan chciał zrobić. Zakuł mu tylko jeden
nadgarstek, więc nic to nie dało. Zadziałał błyskawicznie, kiedy
uświadomił sobie, że czegoś w stroju Dylana mu brakowało. Dopadł
do łóżka i wyciągnął z szuflady Berettę o 9-milimetrowym
kalibrze. Odwrócił się i wycelował w Dylana, uśmiechając się
szeroko.
Roberts zamarł,
wpatrując się chwilę w lufę. Jego serce zabiło szybko i w jednej
chwili jego podniecenie opadło, chociaż z drugiej strony poczuł
napływ dziwnej, niezrozumianej przez niego adrenaliny.
– Celujesz do
funkcjonariusza? – zapytał, mając nadzieję, że pistolet nie był
naładowany.
Był, o czym Dylan
przekonał się, gdy Samuel błyskawicznie rozładował broń, a
magazynek upadł z krótkim trzaskiem na podłogę. Dopiero wtedy Sam
podszedł do niego i podał mu broń.
– Poddaję się,
sierżancie Roberts – rzucił z uśmiechem.
Dylan złapał za
pistolet i obejrzał go, by po chwili przyłożyć mu lufę do
policzka. Spojrzał na Samuela ze zmarszczonymi brwiami.
– Na łóżko –
rozkazał.
Samuel pokręcił
głową, chcąc dać Dylanowi pełne pole do popisu. Nie miał
zamiaru zbytnio walczyć, ale nie chciał być też uległy. W końcu
miał do czynienia z policjantem.
Chłopak zmarszczył
brwi, rozzłoszczony tą niesubordynacją aresztowanego. Naparł na
Samuela ciałem i po chwili pchnął go mocno w pierś, po czym
przycisnął mu broń do ust. Poczuł nagły dreszcz na samo
skojarzenie lufy Beretty z przyrodzeniem.
– Na łóżko,
powiedziałem!
– Nie! –
sprzeciwił się Samuel. – Nic nie zrobiłem! – Obserwował z
napięciem Dylana, któremu czapka trochę się przekrzywiła, przez
co wyglądał niesamowicie – z jednej strony zabawnie, z drugiej
zmysłowo. – Nie możesz mnie zamknąć! – dodał, starając się
czuć w swoją rolę.
– Zaatakowałeś
mnie – powiedział głosem nieznoszącym sprzeciwu. – Muszę
zrobić ci rewizję osobistą – dodał i przysunął się do niego,
kładąc mu dłoń na jednym z ud. Zaczął przeszukiwać jego
kieszenie, nie zapominając od czasu do czasu zahaczyć o jego
krocze. W pewnym momencie zabrał się za rozpinanie jego rozporka. –
Tu coś chowasz, hm? – zapytał, dotykając jego penisa przez
materiał bielizny. – Jest duże – spojrzał na Samuela z dołu.
Samuel wypiął
biodra, nie wiedząc, co powinien odpowiedzieć. Dylan był seksowny.
Klęczał przed nim w tych niebotycznie wysokich szpilkach, przez co
był wyższy niż normalnie. A teraz dotykał go przez bokserki i
dalej kontynuował tę grę.
– Będę walczył
– rzucił Samuel, ale nic nie zrobił, bo Dylan przysunął
pistolet do jego krocza. Wiedział, że magazynek był pusty, ale i
tak sama wizja broni w tym miejscu go przeraziła. Odetchnął
ciężko, dotykając policzka Dylana. – Zwiążę sierżanta i go
wykorzystam – dodał miękkim tonem, który zupełnie nie pasował
do sytuacji. – Już wcześniej cię obserwowałem. Jak zatrzymałeś
złodziei – wymyślił, a jego umysł podsunął mu wizję Dylana,
który obezwładniał jakichś mężczyzn. Od razu opanowała go
zazdrość.
Dylan spojrzał w
górę i przysunął swoje usta do męskości Samuela, ale musnął
ją tylko przez materiał bielizny i nic więcej nie zrobił.
– Ciebie też
powinienem zatrzymać – mruknął i zsunął mu spodnie do kolan,
by po chwili, w przypływie odwagi, złapać Samuela za pośladki.
Nigdy wcześniej nie docierał dłońmi w te rejony, bo mężczyzna
jawnie mu pokazywał, kto jest w ich związku stroną dominującą.
Teraz jednak nabrał ochoty na sprawdzenie reakcji kochanka.
Samuel spiął się,
i wypchnął biodra, starając się uciec od tego dotyku. Kroczem
musnął usta Dylana, ale ten mimo to go nie puścił. Musiał
zadziałać sam – odepchnął ręce kochanka i podniósł go, po
czym rzucił na łóżko. Kajdanki przesunęły się na jego
nadgarstku, bo wciąż miał zapiętą tylko jedną z obręczy.
Pistolet opadł
gdzieś na materac, a Dylan spojrzał zaskoczony na Samuela. Nagle
jednak uśmiechnął się szeroko, zdając sobie sprawę, że
mężczyzna po prostu uciekł od dotyku.
– Byłeś kiedyś
na dole? – zapytał, ciekawy czy jego kochanek kiedykolwiek był
pasywny w seksie.
– Czy to ważne?
– Spróbował go zbyć, nie mając opowiadać o swoich
doświadczeniach seksualnych w tym obszarze. W końcu... i tak wolał
topować. Zwłaszcza przy Dylanie. Nawet nie potrafił wyobrażał
sobie go na górze.
Chcąc odciągnąć
jego uwagę, sięgnął ręką między nogi Dylana i dotknął jego
skąpych majtek. Jak zwykle penis z nich wychodził. Dylan miał na
sobie niebieskie stringi, które znalazł rano w swojej szafie.
– No pytam tylko
– sapnął i objął go udami w pasie. Sam nigdy wcześniej nie
zastanawiał się, czy mógłby wziąć Faulknera. To wcześniej
nawet nie wchodziło w grę, czuł się jak typowy pasyw, raz tylko
próbował topować, gdy napotkał innego pasywa. Nawet mu się wtedy
podobało, ale szybko doszedł do wniosku, że jednak woli być na
dole. Teraz jednak ogarnęło go gorąco na myśl, że mógłby wziąć
Samuela. Takiego faceta.
– Seksownie
wyglądasz – skomplementował go Sam, nie chcąc, żeby wracali do
tego tematu. Pochylił się i pocałował go w usta. Czapka Dylana
zsunęła się z jego głowy i Sam zabrał ją. – Panie sierżancie
– dodał, przymierzając ją.
Dylan zagryzł
wargę, wpatrując się w Samuela. Gangster w policyjnej czapce,
pomyślał i zaśmiał się, poprawiając mu kapelusz na głowie.
Faulkner wyglądał w nim całkiem słodko, stwierdził, ale nie
wypowiedział tego na głos.
– Ty nie gorzej –
odpowiedział mu i podwinął jego koszulkę, by dotknąć mięśni
na brzuchu. – Chyba trochę wyszedłem z roli złego policjanta...
albo policjantki – dodał z rozbawieniem.
– Bo cię
obezwładniłem, pani władzo – dodał z rozbawieniem Samuel, ale
uznał, że najwyższa pora wrócić do seksu. Pocałował Dylana
mocno, ale krótko, bo zaraz zjechał ustami na klatkę piersiową i
zaczął rozpinać suwak aż do końca mostku. Chciał pieprzyć
Dylana, kiedy był w tym stroju. Rozsunął jego uda i zaśmiał się,
znowu będąc pod wrażeniem stopnia rozciągnięcia Dylana.
Przełknął ciężko, patrząc na jego odsłonięte krocze.
Dylan opanował
jęknięcie i kątem oka zauważył dłoń Samuela z kajdankami tuż
przy wezgłowiu łóżka, gdy kochanek oparł się o materac. Nie
myśląc wiele, wychylił się i skrępował kochanka, przypinając
go do jednej z barierek.
– I co teraz,
Faulkner? – zapytał z dumą. – Kto kogo obezwładnił? –
Pchnął Samuela, tak że ten wylądował na plecach. Nie mógł się
za bardzo jednak ruszyć, miał tylko jedną rękę wolną.
Mężczyzna
spojrzał do góry, a jego serce zabiło mocniej. Nawet nie wiedział
kiedy zapomniał o kajdankach i dał się tak związać. Zaklął
cicho, ale po chwili uśmiechnął się. Dylan z rumieńcem na
policzkach i piersi wyglądał obłędnie. Wolną ręką dotknął
boku jego ciała. Roberts pochylił się do niego i pocałował go
mocno w usta, po czym zabrał się za zsuwanie mu bokserek. Ukląkł
między jego nogami i złapał za twardego penisa.
– Naładowany –
powiedział z rozbawieniem i spojrzał kochankowi w oczy. – Nie
wystrzeli? – zapytał, po czym liznął czubek członka.
Samuel zaśmiał
się, ale zaraz jęknął, gdy Dylan dotknął go językiem.
– Nie wiem, czy
nie wystrzeli, musisz uważać – rzucił i ułożył rękę w
kajdankach tak, żeby było mu wygodniej. Drugą, wolną, sięgnął
po czapkę, która nie trzymała się na głowie zbyt dobrze i znowu
spadła. Ubrał ją Dylanowi. – Proszę uważać, panie sierżancie.
Musi pan ją rozładować.
Roberts błysnął
do niego zębami, by po chwili wziąć jego męskość do ust. Zaczął
mu obciągać, doskonale wiedząc, że kochanek to uwielbiał. Chyba
przy nikim tak się nie starał, gdy robił loda, ale chciał w
końcu, by Samuelowi było dobrze.
W pewnym momencie
sięgnął do jego jąder i pieścił je przez chwilę dłonią, ale
i to mu się znudziło. Nagle, pod wpływem impulsu, zsunął palec
niżej, na zaciśnięty odbyt partnera. Nie, żeby chciał go w tym
seksie wziąć. Był po prostu ciekawy.
Samuel zareagował
na to jednak zupełnie inaczej. Szarpnął się, a penis wysunął
się z ust Dylana z cichym plaśnięciem. Najważniejsze, że uciekł
od dotyku palców.
– Co robisz?! –
zapytał ze złością, czerwieniąc się.
Roberts westchnął
ciężko, zdając sobie sprawę, że Samuel zareagował dokładnie
tak, jak mógł się spodziewać.
– Chciałem
spróbować. To tylko palce – wyjaśnił.
– A ja
powiedziałem, że chcę, kurwa, twój palec? – warknął, krzywiąc
się. – Nie będę się tak pieprzył, rozumiesz?! – zapytał ze
złością.
Dylan powstrzymał
się przed przewróceniem oczami. Samuel był aż do bólu
przewidywalny. Męski i samczy. Nie skomentował tego jednak, tylko
pochylił się nad nim i pocałował go w usta.
– Już nie będę,
jak nie chcesz.
Samuel zamrugał,
jakby zdziwiony, że Dylan nie próbował na niego naciskać.
Uśmiechnął się i rozsunął uda.
– Jest tutaj broń
do rozładowania – rzucił i spojrzał sugestywnie na swoje krocze.
Dylan parsknął
śmiechem i zsunął rękę niżej, dotykając twardej, gorącej
męskości Samuela.
– Tu? –
zapytał, przesuwając palcami od nasady, aż po sam czubek. –
Znasz jakieś sposoby na rozładowanie jej? – Pocałował go w
szczękę, a następnie zsunął się ustami niżej, na szyję.
Podwinął dość nerwowo jego koszulkę i wolną ręką dotknął
jego twardego sutka.
– Kurwa –
warknął Samuel, czując dreszcz podniecenia, gdy Dylan przygryzł
lekko sutek. Przeszedł go dreszcz biegnący od sutka aż do krocza.
Ciepła, drażniąca przyjemność, która nie prowadziła do
orgazmu, ale rozpalała zmysły, zalała jego ciało i jęknął
zaskoczony tym nagłym dotykiem.
Dylan gdyby mógł,
uśmiechnął by się z zadowoleniem. Przez długą chwilę
jednocześnie stymulował penisa kochanka dłonią i pieścił jego
sutek ustami. Wsłuchiwał się w ciało Samuela, chcąc dać mu jak
najwięcej przyjemności. Gdy wreszcie poczuł lekkie drżenie mięśni
partnera, odsunął się.
– Dasz radę mnie
przygotować, czy sam mam to zrobić? – zapytał mrukliwym od
podniecenia głosem, który nijak pasował do wizerunku policjanta.
– A jak wolisz? –
zapytał cicho Sam, obserwując go wzrokiem jak w gorączce. Poruszył
się niespokojnie na łóżku, oddychając głęboko. Nie sądził,
że takie przebieranki mogłyby być takie seksowne. Dylan ciągle
miał na stopach obcasy, które nadawały mu rozpustnego wyglądu.
– Mógłbym się
odwrócić i sam się rozciągnąć – powiedział, śledząc jego
mimikę uważnym wzrokiem. – Ewentualnie mógłbyś mi pomóc.
– Mhm, dobry
pomysł – mruknął Sam i dotknął jego pośladka, uśmiechając
się lekko, gdy zsunął palce na gładką przestrzeń między nimi.
Uwielbiał, kiedy Dylan tak dbał o siebie.
Roberts sięgnął
po żel i ściągnął z siebie też stringi, które rzucił w
Samuela. Aż się zaśmiał, kiedy zobaczył jego zaskoczoną minę,
gdy te wylądowały mu na twarzy. Mężczyzna złapał za nie i
uśmiechnął się, dotykając koronki wolną ręką. Chyba już
zdążył się przyzwyczaić do bielizny kochanka, bo nic już
właściwie go nie dziwiło, ale mimo to Dylan wciąż potrafił go
zaskoczyć w łóżku. I dokładnie tak zrobił też teraz, kiedy
ustawił się na czworakach przed kochankiem, wypiął się, sięgając
nawilżoną żelem dłonią do swoich pośladków.
– Dobrze, mały –
rzucił Sam zaciśniętym, niskim głosem, dotykając wypiętego
pośladka. Wsunął w niego kciuk raz z palcem wskazującym Dylana i
przełknął ciężko, gdy chłopak jęknął, trochę na wyrost, ale
i tak dźwięk był niezwykle pobudzający. Wypiął się mocniej,
manewrując ręką między swoimi nogami. – I co powiedzą twoi
przełożeni, sierżancie Roberts? Gdyby cię zobaczyli, jak się
wypinasz więźniowi, na pewno nie byliby zadowoleni.
– Pewnie sami by
się dołączyli – odpowiedział i rzucił mu spojrzenie znad
ramienia. – I mnie dobrze wypieprzyli. Czasem, po godzinach, daję
dupy komendantowi – dodał całkowicie poważnie, jakby naprawdę
był policjantem i obrabiał laski swoich współpracowników.
Samuel już miał
uderzyć o w pośladki, słysząc to, ale udało mu się opanować.
Wiedział, że Dylan go prowokował, a on nie miał zamiaru przerywać
ich gry. Wsunął w niego palec głębiej i poruszył nim lekko.
– Jak teraz cię
wypieprzę, zapomnisz o komendancie – obiecał, szarpiąc zakutą
ręką. Teraz przydałyby mu się dwie ręce, a był zmuszony działać
tylko jedną.
Ich gra wstępna
trwała dalej, a Samuel niestety musiał sobie jakoś radzić z tylko
jedną dłonią wolną. Dylan jednak nie narzekał, ich seks zawsze w
końcu był świetny. Gdy już przeszli do jego meritum, w pewnym
momencie i Robertsowi zaczęła przeszkadzać skrępowana ręka
Samuela, bo brakowało mu silnego uścisku na biodrach, czy szybkiej
zmiany pozycji. Na szczęście kluczyk od kajdanek miał w kieszonce
sukienki, więc szybko wyswobodził kochanka, który od razu to
wykorzystał, przewrócił Dylana na materac i zaczął się w niego
wbijać niemal z furią. Roberts już wiedział, że przez następne
dni ciężko będzie mu siadać, ale ani na chwilę nie zastopował
partnera, który całkowicie zatracił się w tym akcie i porzucił
już jakiekolwiek oznaki delikatności. Dylan przyglądał się
groźnej minie Samuela, jego ściągniętym brwiom, jakby w wyrazie
gniewu, zaciśniętym, pobladłym ustom i zmarszczonemu czołu.
Wyglądał naprawdę przerażająco, ale to właśnie strasznie go w
mężczyźnie pociągało. Faulkner był prawdziwym drapieżnikiem,
nic dziwnego, że nie chciał palców w sobie. Chociaż... Dylan
zamierzał jeszcze kiedyś tego spróbować. Może tylko już bez
kobiecej bielizny.
Szkoda, że to już koniec. :)
OdpowiedzUsuńKoniec szkoda, ale chyba będzie tragiczny... No tragicznie krótki. Bojak można urawać taka historię:-(
OdpowiedzUsuńJezu nie koniec! Weźcie! Ja chce żeby to opowiadanie trwało wiecznie T.T Pociesza mnie tylko ta myśl o epilogu, jednak moim zdaniem to i tak jeszcze za krótko ;(( Mogłyby zostać rozszerzone wątki z Fatimą, bo mimo wszystko zostało to pominięte! Chyba, że jeszcze w epilogu wspomnicie coś (mam nadzieje, że będzie on tak długi, że zawału dostanę widząc tyle literek! xD)
OdpowiedzUsuńTeraz do bohaterów. Oczywiście kocham Samcia, dzięki niemu, zmieniły się moje upodobania co do mężczyzny (Mmm, takie postawne, czarne Samuely <3)
Dylana też kocham, ale niech sobie nie myśli, że będzie mi topował, ale może chciałabym zobaczyć Sama w wersji uległej <333 Ale trzeba przyznać, że było to nieziemsko słodkie, jak bronił się przed tymi palcami ⊙ω⊙ I ogólnie tak jak Dylan powiedział, pieszczocha się z niego zrobiła, ale to oczywiście w niczym mu nie odejmuję, dodaje jeszcze większego uroku!
Bardzo mi smutno, że to już przedostatnia notka, tego opka. I oczywiście będę za nimi niezmiernie tęsknić T.T Już tęsknię xD
Ciekawie się jakie pomysły macie na kolejne historię i czekam z niecierpliwością na ich realizację!
Pozdrawiam i weny życzę!
Bardzo żałuje że to już koniec tego opowiadania :( Bardzo je polubiałam a także bohaterów :) Czekam z niecierpliwością na epilog :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział i naprawdę szkoda ,że to już koniec bo polubiłam tę historię. Mam szczerą nadzieję na długi epilog i to ,że Samuel da się zdominować. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiee, Sam nie daj się zdominować! Normalnie jestem za wszechstronnością w seksie ale nie w ich przypadku. To po prostu nie pasuje. Jeszcze palec to może, ale nic więcej :) Również żałuję że to już koniec ale liczę że następne historie będą tak samo wciągające; ) Dziękuję i pozdrawiam serdecznie ☺
OdpowiedzUsuńJestem trochę zawiedziona, bo to chyba najgorsza scena seksu z całego Lingerie i Clasha. Ogólnie bardzo lubię różne fetysze, przebieranki i inne takie, ale to... po prostu wam nie wyszło, w pewnym momencie już tylko przebiegałam tekst wzrokiem, zamiast się na nim skupiać. No ale Samuel-pieszczoch trochę mi to wynagrodził :)
OdpowiedzUsuńPodobał mi sie Samuel pieszczoch bo to w porównaniu do tego czym się zajmuje nadaje mu pewnego rodzaju ciepła i człowieczeństwa...co do tej sceny seksu to, wyszła zaskakująco sztucznie, w pewnym momencie się poddałam i przeniosłam kilka linijek niżej. Ogólnie jestem mega zaskoczona, że to już koncówka...kompletnie się tego nie spodziewałam...no ale nic taki Wasz zamysł, trzeba siè z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i teraz czas czekać na clasha :D
Dziękujemy za szczere słowa, dziewczyny :) Cieszymy się, że mówicie, co się Wam nie podobało w rozdziale. Następnym razem zwrócimy większą uwagę na dopracowanie scen erotycznych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy.
Rozdział taki sobie... rozczarował mnie. Własciwie to pomiędzy chlopakami nic się nie wydarzyło, nic nie posunęło się do przodu i wasza zapowiedź, że to koniec sprawia, że opowiadanie które wydawało się być super dopracowane staje się takie sobie...
OdpowiedzUsuńDziękujemy za komentarz, każdy jest dla nas ważny, nawet jeżeli coś się Wam nie podobało, mamy przynajmniej odpowiedź zwrotną od Was. :)
UsuńMoże epilog uratuje sytuację opowiadania w Twoich oczach, jeżeli nie, to nic już niestety nie zrobimy - Lingerie zakończyłyśmy już kilka miesięcy temu.
Wybaczcie, że piszę tak późno, ale wcześniej czasu nie było. Super rozdział. W moim mniemaniu scena seksu nie była zła, po prostu była inna, jednak mnie się podobała :) Szkoda, że to już koniec, ponieważ bardzo polubiłam to opowiadanie, a szczególności bohaterów. Będzie mi ich brakowało, ale pozostało jeszcze wasze cudowne Clash, wiec nie mam na co narzekać. Pozostaje mi życzyć wam jak najwięcej weny ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze przed Wami dość długi epilog! :D I kto wie, może Sam i Dylan gdzieś się jeszcze przewiną. ;)
UsuńMam nadzieję, że epilog jakoś więcej wyjaśni, zamknie wszystkie wątki, które otworzyłyście. Bo jak na razie - to zakończenie wydaje się naprawdę kulawe. Jakbyście po prostu przerwały w pewnym momencie pisanie, bo znudzili wam się bohaterowie.
OdpowiedzUsuńTaka jest moja opinia : )
Witam :)
OdpowiedzUsuńKilka razy komentowałam pojedyncze rozdziały, a teraz nadchodzi czas na całość. Będę szczera. Z ortografii sama jestem słaba, dostrzegam tylko trochę zdań z zaburzonym szykiem ale i tak czyta się przyjemnie. Pierwsze rozdziały były najlepsze. Pod sam koniec opowiadanie bardzo straciło w moich oczach, bo zorientowałam się, że nie rozwijacie niektórych rozpoczynanych wątków pobocznych , akcja skupia się tylko na romansie obu bohaterów, inne ciekawe wydarzenia są ucinane albo zakończone jednym zdaniem wyjaśnienia. Piszecie dobrze, macie talent do wymyślania łóżkowych scen :), ale doradzam skupić się też na wątkach pobocznych, bo w tym opowiadaniu to wiele rzeczy zaczęłyście a nie skończyłyście. Dylan nie jest typem twardziela i faceta bez sumienia, a to, że zabił nienarodzone dziecko, spłynęło po nim jak po maśle, to było bardzo nierealne. Za mało opisu jego przeżyć, zero empatii, jakiegoś załamania a to się kłóci z tym, jakiego go opisujecie. Tym bardziej po śmierci Taylora... nawet zobaczenie martwego menela w parku wywiera na człowieku niezłą traumę a co dopiero oglądać śmierć byłego na własne oczy, zbyt zwięźle opisane są jego odczucia. Miałam cały czas ochotę na przeczytanie jakiegoś wątku gangsterskiego... bo jeśli nawiązuje się w tekście parę razy do tego, że facet jest gangsterem a inni członkowie gangu nie zaakceptowaliby go jako geja, to czeka się na konfrontację, na jakąś grubszą akcję. Porwanie Mike'a, kolejny wątek, zakończony tym, że Mike sam oddzwonił i nic właściwie z tego nie wyszło, tylko spotkali się pogadać. Zwyczajnie opowieść musi mieć przesłanie, jakąś kumulację akcji, po czym zakończenie które zaskoczy albo wreszcie pozwoli czytelnikowi odetchnąć z ulgą - tu mi tego bardzo brakuje a wasz pomysł ma przecież wielki potencjał, w złym momencie chcecie go zakończyć :)Czytam was tak czy siak bo ogólnie wszystkie wasze teksty lubię. Pozdrawiam :)
Dziękujemy za długi i wyczerpujący komentarz. :) Dobrze wiedzieć, jakie błędy popełniamy, przy następnej okazji postaramy się o tym pamiętać. Faktycznie może za bardzo skupiłyśmy się na relacji Samuel-Dylan i przez to pominęłyśmy wiele wątków. Bierzemy rady do siebie i może później będzie lepiej. ;)
UsuńJeszcze raz dziękujemy i pozdrawiamy.